Rówieśnik przełomowej "Odysei kosmicznej" szlachetnie się zestarzał. A to dlatego, że Schaffner postawił na inny typ s-f i nie konkurował z Kubrickiem efektami specjalnymi. Tych jest nie wiele, na początku i faktycznie trącą mychą. Potem jednak mamy technicznie doskonałe kino. Świetna praca kamery zaskakuje nietypowymi ujęciami, a w tle z rzadka pobrzmiewa niepokojący score Goldsmitha. To w połączeniu z surową scenografią daje flm o niepowtarzalnym klimacie. Zaś małpia charakteryzacja też nieźle się trzyma.
Co ciekawe, z punktu widzenia treści "Planeta małp" ma trochę wspólnego z dziełem Kubricka. Szczypta satyry na ludzką cywilizację i zapędy człowieka - pana i władcy wszechświata. No i te małpy z prologu "Odysei" :)
Rok 1968 był udany dla gatunku s-f. Równie udany jak 1982 ("Łowca androidów", "Coś", "E.T.").