PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8692}

Planeta małp

Planet of the Apes
6,0 70 777
ocen
6,0 10 1 70777
4,1 13
ocen krytyków
Planeta małp
powrót do forum filmu Planeta małp

Nowa stara baśń

ocenił(a) film na 6

Tim Burton, twórca takich przebojów kinowych jak "Batman" czy "Jeździec bez głowy", zrobił tym razem film zainspirowany nie książką czy komiksem, ale wcześniejszą produkcją. Nie oznacza to, że jego "Planeta małp" jest remakiem filmu z 1968, choć jest często i chętnie porównywana z "oryginałem".
Ponieważ pierwszą wersję widziałam bardzo dawno, nie potrafię ocenić czy nowa jest gorsza czy lepsza. Mogę tylko powiedzieć jaki jest film Tima Burtona - niezły.

Do kina poszłam już z pewnymi oczekiwaniami - wiedziałam że obraz nie jest ambitny intelektualnie, że jego najmocniejsze strony to charakteryzacja i efekty specjalne. Dzięki temu nie zawiodłam się - przez prawie dwie godziny oglądałam opowieść fantastyczną, która mimo że została stworzona zgodnie z wszelkimi zasadami prawdopodobieństwa, nie zdarzy się. Wniknęłam w nowoczesną baśń, której strukturę wyznaczyła wyobraźnia Burtona. I choć nie zaczyna się ona od słów "dawno temu za górami, za lasami..." lecz od "w niedalekiej przyszłości na pewnej stacji badawczej pracował pewien pilot" wrażenie nierealności i bajkowości nie opuszczało mnie przez cały czas.

Główny bohater ma imię Leo i należy do amerykańskiej armii. Jego zadaniem na pokładzie stacji badawczej Oberon było wytresowanie małpy, o wdzięcznym imieniu Perykles, na sprawnego i kompetentnego pilota stateczku zwiadowczego. W przyszłości niewiele się bowiem zmieniło - nadal w najbardziej ryzykowne misje wysyłane są najpierw "zwierzęce" załogi. Stacja badawcza na której żyją i pracują Leo i jego podopieczny zbliża się do burzy magnetycznej. Kapitan postanawia wysłać Peryklesa, aby zbadał czy ów fenomen jest niebezpieczny. W wyniku splotu wydarzeń Leo prosto w burzę, wewnątrz której przemieszcza się w czasie i ląduje na najbliższej planecie. Ku jego zaskoczeniu rządzą nią człekokształtne małpy, a ich poddanymi są ludzie. Leo zostaje schwytany i umieszczony w klatce, bardzo podobnej do tej, w której do niedawna przetrzymywał Peryklesa. Teraz tylko jedna osoba może mu pomóc odzyskać wolność. Jest nią zbuntowana "miłośniczka ludzi" człekokształtna Ari, która wierzy że Leo jest kimś wyjątkowym. Kimś, kto może odmienić losy całej planety małp...

Film ze względu na fantastyczną fabułę przypomina baśń, ale nie tylko. Także dzięki prostocie charakterów większości postaci. Jest wyraźny podział na złych i na dobrych - zupełnie jak w opowieści o Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce. Oczywiście nie znaczy to, że źli nie mogą się "nawrócić" pod wpływem wspaniałego pozytywnego bohatera...

Dzięki prostocie postacie nie są zbyt absorbujące, można się skupić na samej akcji, na poszczególnych wydarzeniach, a nie na ich animatorach. A akcja jest szybka, chociaż czasami niepotrzebnie chaotyczna lub zwalniana, szczególnie przy scenie bitwy, i wymagająca uwagi z powodu...małp. Trudno bowiem - zwłaszcza na początku filmu - rozpoznać kto jest kim. Aktorzy grający "zwierzęce" postaci są doskonale ucharakteryzowani i przez to niemożliwi do rozpoznania.
Gdyby "zachowane" były choć rysy twarzy identyfikacja byłaby o wiele łatwiejsza i dzięki temu określenie kto jest łotrem, a kto przyjacielem. Sporym wysiłkiem, ale i zabawą jest "odnalezienie" Heleny Bonham Carter, Tima Rotha, Michaela Clarka Duncana oraz...Charltona Hestona, odtwórcę głównej roli w "Planecie małp" z 1968r. Przed tymi aktorami stało nie lada wyzwanie - uczynić swe małpie postacie interesującymi mając do dyspozycji bardzo skromne środki - głos i oczy.
Najbardziej podobał mi się Tim Roth, który osadzony nieco tendencyjnie w roli wyrachowanego i okrutnego Thade'a, stworzył idealny typ postaci ambitnej, okrutnej, negatywnej. Jego Thade stanowi jakby ucieleśnienie wszystkich złych cech człowieka i zwierzęcia. Jest bodaj najbarwniejszą i najciekawszą postacią, swoistą przeciwwagą dla głównego bohatera, który jest niemal zupełnie bezbarwny. Podobnie jak w wielu baśniach, tak i w opowieści Tima Burtona zło zdaje się znacznie bardziej głębokie i fascynujące niż dobro.
Leo jest przystojnym i dzielnym Amerykaninem - nic więcej nie można o nim powiedzieć. Moim zdaniem "wina" częściowo leży po stronie aktora, Marka Wahlberga. Jest on przystojnym mężczyzną, ale w bardzo nijaki sposób. Jego twarz nie ma w sobie nie charakterystycznego. Moim zdaniem rolę zbawcy ziemi, która z założenia jest niemal papierowa, powinien zagrać aktor bardziej wyrazisty, charakterystyczny. Chyba że takie było życzenie reżysera - aby Leo miał rysy zwykłego, przeciętnego niemal człowieka. Dzięki takiemu zabiegowi widzowi jest łatwiej identyfikować z bohaterem i "wniknąć" w opowiadaną na ekranie historię.

Podobnie bezbarwna, a dodatkowo nieciekawa, jest Estella Warren, w roli na wpół dzikiej kobiety, Daeny. Wystylizowana na postać graną przez Raquel Welch w filmie "Milion lat przed naszą erą" zachwyca pięknym ciałem...i tylko ciałem. Przez cały film ma jednakowo przestraszony wyraz twarzy, jej postać jest nudna, a nawet irytująca. Estella jest kontrastem - tak jak zły Thade do dobrego Leo - do czułej i o wiele bardziej "ludzkiej" małpy Ari.
Ogólnie ludzie w filmie Burtona są mdli i nudnawi, natomiast małpy są fascynujące, barwne. Swoją "kolorowość" zawdzięczają inności, silnym charakterom, a przede wszystkim fantastycznej charakteryzacji. Po przemianie - nałożeniu masek i warstw przeróżnych specyfików - jedyną ludzką rzeczą jaką mają są oczy. I oczywiście język angielski, którym się porozumiewają nie tylko miedzy sobą. Nie rozumiem dlaczego tak wiele osób jest tym faktem zaskoczonych, przecież reżyser go uzasadnia w opowieści, może niezbyt przekonująco, ale przecież nie to jest w filmie najważniejsze...
Oczywiście film nie jest idealnie zrobiony, można się "przyczepiać" ,że bitwa trwa za długo, że podróże w czasie nie są możliwe, ale to są tylko szczegóły na które nie warto - moim zdaniem - zwracać uwagi.

Uważam że "Planeta małp" to film, który warto obejrzeć nie tylko ze względu na efekty specjalne. To fantastyczna podróż do świata wyobraźni, w którym pojedynczy przedstawiciel rodzaju ludzkiego może pokonać wszelkie przeciwności losu i osiągnąć zamierzony cel. Na początku trzeciego millennium człowiek może stawiać sobie pytania na temat swojego pochodzenia, tożsamości, miejsca na "drabinie bytów". Tim Burton pokazuje w swoim obrazie jak niedaleko nam do zwierząt, których cząstka tkwi w każdym z nas - i ja zgubna może być agresja i chęć dominacji - ale jednocześnie jak "wielkim cudem jest człowiek".





Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones