PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1068}

Pluton

Platoon
8,1 131 803
oceny
8,1 10 1 131803
8,0 25
ocen krytyków
Pluton
powrót do forum filmu Pluton

Amerykański patos z domieszką kilku niezłych scen wojennych.

1. Żenujące dialogi w stylu "co wy wiecie o śmierci" Barnesa czy "wrogami nie byli Wietnamczycy, ale my sami". No ale z Amerykanami nie można subtelniej...

2. Śmieszne wręcz postacie. Dobry, moralny, lekko szalony "Rambo" - Elias. Uosobienie zła (szpetne blizny na twarzy pomogły mniej kumatym Amerykanom zorientować się, że ON JEST ZŁY)- Barnes. Oficer totalna sierota, żądny krwi młody żołnierz Bunny - wszystko proste, jasne, jednotorowe.

3. Patetyczne, przewidywalne i nielogiczne sceny. Super-zabójca Barnes, oddaje z 10 metrów trzy strzały do Eliasa - tak żeby go zabić. Zaraz po tej egzekucji Elias w pełni sił biegnie przez krzaki, ostrzeliwany przez całą armię Wietnamczyków, na koniec umierając w "plakatowy" sposób. Scena w wiosce, kiedy Barnes wyciąga z jakieś dziury kobiety, a na koniec wrzuca tam granat. Jaka była logika tego postępowania? I dlaczego wiedziałem, że tam będą dzieci? Baaardzo tani chwyt. Pomijam już fakt, że Chris po całonocnym bieganiu i strzelaniu w lesie pełnym Wietnamczyków, rano by się raczej nie obudził.

A wnioski z filmu dwa:

1) Biedni Amerykanie ginęli w Wietnamie.
2) Wojna nie jest fajna i pozostawia w jej uczestnikach uraz na całe życie.

Myślę, że to wszystko uszło na sucho "Plutonowi" bo było to widowisko przecierające szlaki "Szeregowcom Ryanom" itp. Ale dlaczego film ten ciągle jest tak chwalony? Właściwie to jedyna korzyść z niego jest taka, że młodzi Amerykanie mogli dowiedzieć się, że wojna to nie jest dobra zabawa. Jest tam nawet coś takiego jak "śmierć". W USA media jeszcze niedawno (byłem tam w 2005 roku) reklamowały Irak słowami "żołnierza" - walczę w Iraku, mam super broń, świetnie się bawię latając helikopterem, jest bosko. A dzieci w to wierzyły... "Plutonom" i "Helikopterom w ogniu" mówię NIE.

WojtasM

To mnie zraniłeś Stary. Zraniłeś mnie wręcz na wskroś...

ocenił(a) film na 10
Nick_the_Greek

Poniżej oczekiwań jest twój temat. .

ocenił(a) film na 8
NAZNACZONY

wcale nie uważam, zeby jego opinia była poniżej oczekiwań. Bardzo dobrze uargumentował i przedstawił swoje zdanie. Poniżej jakichkolwiek oczekiwań jest twoja opinia, bo nie przedstawiłeś zadnych kontrargumentów.

ocenił(a) film na 7
WojtasM

Większość tych argumentów to dyrdymały.

1. Można by się zgodzić, ale to i tak wszystko zależy od gustu i zamiaru reżysera. Może reżyser pomyślał i zrobił film dla głupich Amerykanów, a to można jedynie pochwalić. To był film dla amerykańskiej opinii publicznej.

2. Nie śmieszne postacie tylko prawdziwe, ale spełniające przykładową rolę różnych odmiennych postaw na wojnie. Postaci w "Plutonie" mają zapewne swoje odpowiedniki w postaci prawdziwych żołnierzy. Stone był w Wietnamie. Nie ma tu powodu do śmiechu, a raczej do grozy, ale różnie to ludzie odbierają filmy...

3. Tu się zgodzę (nie do końca), ale z której strony by nie patrzeć to mało istotny detal, komercyjna kolorowanka. Plakatowa śmierć może drażnić, to fakt, natomiast kompletnie nie pojmuję co żeś wynalazł niewłaściwego i taniego w rzucaniu granatów do dziury. Po pierwsze nie jest ważne jaka była logika takiego postępowania, tylko to czy na prawdę miały takie wydarzenia miejsce. Miały, a ty zadajesz głupie pytania. Dlaczego były tam dzieci? To może mężczyźni mieli się pochować po dziurach zostawiając na powierzchni dzieci? To normalne, że Wietnamczycy usiłowali schować i chronić dzieci. Nie byli też jasnowidzami, że natrafią na bandę zwyrodnialców wrzucających granaty gdzie popadnie.

Twoje wnioski to już śmiech na sali.

1. Taki wniosek wyciągnąłbyś prawdopodobnie z każdego amerykańskiego filmu wojennego. Wystarczy pomyśleć i wyciągnąć troszkę bardziej logiczne wnioski. Na ten przykład: amerykański film wojenny o Wietnamie = film o amerykańskich żołnierzach w Wietnamie = sceny, w których walczą Amerykanie, a więc sceny w których także giną Amerykanie. A może wg Ciebie nie ginęli? Zginęło ich 50 tys i też cierpieli i chyba każdy kraj pokazywałby w swoich filmach jak ginęli jego obywatele.

Ten wniosek należałoby raczej zamienić na taki wniosek: Biedni Amerykanie dokonywali straszliwych zbrodni na jeszcze biedniejszych Wietnamczykach.


2. To jest słuszny wniosek i bardzo dobrze, że chociaż jakiś jeden słuszny wniosek wyniosłeś.

Ostatni akapit skwituję milczeniem i zdumieniem, że można nie zrozumieć tak prostego filmu.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Ostatnie zdanie Twojego komentarza Pablos doskonale pokazuje, że nie zrozumiałeś kompletnie sensu mojej wypowiedzi.

Ja po prostu jestem bardzo zdziwiony, że "tak prosty film" jest wynoszony pod niebiosa. I pytam się was - DLACZEGO? Dlatego, że jest "oldschoolowy"?

Porównaj "Pluton" z filmami Eastwooda opisującymi bitwę o Ivo Jime. Niebo, a ziemia jeśli chodzi o rysy psychologiczne żołnierzy i poruszające, trafiające w sedno sceny.

ocenił(a) film na 7
WojtasM

Dlatego, że jest dobry. To po pierwsze. Po drugie nie należę do tych wynoszących Pluton na piedestały. Dla mnie to tylko, a może aż bardzo dobry film. Ty nie tylko nie zrozumiałeś filmu, o czym świadczą twoje zarzuty do wrzucania granatów do dziur, dziwne wnioski, że Amerykanie ginęli w Plutonie (tak jakby potrzeba było w tym przypadku czegoś więcej), że gdzieś tam dzieci były, ty w ogóle nie rozumiesz na czym polega robienie filmów wojennych. "Listy z Iwo Jimy" to równie świetny film co "Pluton" i podobne wnioski można z obydwu filmów wynieść. Pluton nie jest filmem psychologicznym, ale obrazem stricte wojennym, w przeciwieństwie do Listów z Iwo Jimy, które opisują szersze problemy niż Pluton.
Poza tym "Pluton" to o wiele ważniejszy film niż "Listy z Iwo Jimy", rozprawiający się z mitem walki z komunizmem i mitem dobrych Amerykanów broniących demokracji na krańcu świata, ale tego już nie zauważyłeś. Ważniejszy chociażby ze względu na czas w którym powstał.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Tak jak sam to zauważyłeś film jest "prosty" i wszystko podane jest na tacy. Sugerujesz, że jestem tak ograniczony, że go nie rozumiem? Zwyczajnie nie podobała mi się oczywistość i patetyczność wielu scen. Uważam też, że nie można filmowi dawać, dajmy na to, pięciu gwiazdek, dlatego, że był "ważny w tamtych latach". Musimy iść z duchem czasu i weryfikować nasze "oceny", zestawiając dane obrazy z ich następcami.

Bardziej niż z "Listami z Iwo Jimy", "Pluton" należy zestawiać ze "Sztandarem chwały". Ten film pokazuje jak Ameryka traktuje swoich "bohaterów" i jak niewiele wiedzą o świecie "synowie USA".

I również nie podoba mi się dokładanie gwiazdki "Plutonowi" za to, że Stone był w Wietnamie. To jeszcze o niczym nie świadczy. I nie twierdzę, że wiem więcej o wojnie od niego. Po prostu uważam, że film mógł być znacznie lepszy, bo ma potencjał i w wielu momentach jest bardzo dobry.

ocenił(a) film na 7
WojtasM

Wszystkie moje gwiazdki postawiłem za jakość filmu, a nie za to o czym opowiada (8/10, choć nie mam nic przeciwko 6/10). Ty natomiast wbrew temu co piszesz, stawiasz gwiazdki właśnie za to o czym film opowiada. Nie podoba Ci się, że film opowiada o ginących Amerykanach, że widziałeś w dziurze jakieś dzieci, że granaty ktoś wrzucał i nie wiesz po co, że tamto i siamto i sto innych bzdur.

Sam żeś zestawił "Pluton" z "Listami z Iwo Jimy" sugerując mi abym te filmy porównał, a teraz twierdzisz z odkrywczym zacięciem Krzysztofa Kolumba, że bardziej pasuje w tym porównaniu "Sztandar chwały". To po cholerę wyjeżdżałeś z tymi listami? Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że "Sztandar chwały" bardziej wypada porównywać do Plutonu, niż "Listy z Iwo Jimy". To, że Stone był w Wietnamie świadczy o tym, że postaci ukazane w tym filmie nie są śmieszne (jak sugerowałeś), ale co najmniej realne. Innymi słowy obnażyło to twoje absurdalne zarzuty. Natomiast sam fakt, że film jest prostszy nie czyni go słabszym. Złożoność problematyczna to zaleta, ale jej brak nie jest automatycznie wadą.

A z duchem czasu to się praktykuje seks przedmałżeński i związki niemałżeńskie, filmy natomiast są odzwierciedleniem ówczesnych im możliwości techniczno-merytorycznych i na miarę tych możliwości, MIĘDZY INNYMI, się filmy ocenia.

P.S. Nie wkładaj mi do ust słów, których nie napisałem. Nie napisałem, że jesteś ograniczony, ale że nie rozumiesz pewnych rzeczy w Plutonie i źle je interpretujesz. "Nie rozumieć" nie znaczy być "ograniczonym".

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

Mój błąd. Napisałeś "z filmami opisującymi bitwę o Iwo Jimę", a więc obydwa filmy. Ale to prawda, że "Sztandar chwały" bardziej pasuje w takim porównaniu niż "Listy z Iwo Jimy", bo Listy... to kompletnie inna konwencja i szersza problematyka, co wcale nie czyni go automatycznie lepszym od Plutonu filmem.

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Widzę Pablos, że solidnie zdenerwowało Cię to, że ten film nie jest dla mnie specjalnie wyjątkowy...

Gdybym napisał, że film mi się nie podobał, że nie widzę w nim nic wyjątkowego, to natychmiast by się na mnie rzucili, że nie podaję żadnych argumentów. Dlatego wypisałem przykładowe sceny (wiadomo, że nie wszystkie bo nie każdy potrafi odtworzyć cały film z pamięci).

I będę obstawał przy tym, że postacie Elliasa i Barnesa są śmieszne. I skąd możesz wiedzieć, że Stone się wzorował na prawdziwych żołnierzach? Czy powiedział Ci, że tych Rambo nie wrzucił tylko i wyłącznie dla większej publiki w kinie? Różne rzeczy kierują ludźmi. Np.: Folman wyreżyserował fenomenalny "Walc z Baszirem" tylko po to, żeby uciec od obowiązków wobec armii.

A ocenę wystawiłem - PONIŻEJ OCZEKIWAŃ. Nie patrząc na szczegóły. Po prostu się ZAWIODŁEM.

ocenił(a) film na 7
WojtasM

Nie, absolutnie. Nie zdenerwowało mnie to, że tobie się film nie podoba. Masz do tego prawo. Zdenerwowały mnie tylko te głupie zarzuty i "wnioski".
Możesz sobie obstawać przy swojej racji "śmiesznych" postaci, ale wystarczy poszperać gdzieś w czeluściach internetu i się znajdzie. Głowy nie dam, ale kiedyś czytałem o Plutonie nie jedno i jasno z tego wynikało, że Stone (w sposób co prawda symboliczny, ale zawsze), postaci wziął z życia, a postać odgrywana przez Charliego Sheena jest w pewnym sensie odzwierciedleniem samego Olivera Stone'a. "Pluton" to w pewnym stopniu autobiografia, opisująca to co Stone mógł zaobserwować w Wietnamie jako walczący ochotnik. Stone to weteran po 15 miesięcznej służbie, a Pluton nakręcił tylko po to by opowiedzieć o tej wojnie. Mógł podkolorować scenę śmierci Eliasa, ale ogólnie jego postać jak i postać Barnesa nie są śmieszne, ale prawdopodobnie takie jakich wiele było w Wietnamie i jakich mógł spotkać na swojej drodze Stone.

WojtasM

Nie oglądałem filmów Eastwooda o Iwo Jimie, więc nie porównam ich z Plutonem. Wydaję mi się jednak, że rysy psychologiczne (chociaż nie znam się na psychologii) w filmie Stone'a są niesamowicie wyraziste. Po obejrzeniu Plutonu miałem wrażenie, że poznałem bohaterów od podszewki. To, że w filmie można było coś przewidzieć jest związane z tym, że reżyser przedstawił nam dokładnie głównych bohaterów, dzięki czemu mogliśmy się domyślać co uczynią. Jednak przemiana głównego bohatera i jego rozważania mogą się równać tylko z przemianą ojca Charliego Sheena, Martina w Czasie Apokalipsy. Chociaż, jak już wspomniałem, nie oglądałem filmów Eastwooda to myślę, że w żadnym innym filmie wojennym, oprócz Czasu Apokalipsy, nie ma tak zaprezentowanych rys psychologicznych bohaterów. A wyśmiane przez Ciebie słowa "..wrogami nie byli Wietnamczycy, ale my sami..." mogą chyba posłużyć komuś do napisania pracy magisterskiej na temat "Wpływ wojny na psychikę żołnierzy".

ocenił(a) film na 5
Nick_the_Greek

Nie chcę porównywać książki z filmem, ale proponuję żebyś zapoznał się np.: z "Na Zachodzie bez zmian", "Czasem życia i czasem śmierci" lub "Trzema towarzyszami" Remarque'a. Od razu inaczej spojrzysz na "Pluton" i zrozumiesz dlaczego mówię, że jest banalny.

WojtasM

Wydaję mi się, że Pluton właśnie taki ma być. Powszechnie wiadomo, że Stone był w Wietnamie i film przedstawia jego wizję tego konfliktu. Możliwe, że jakiś żołnierz zginął w taki sposób w jaki zginął Elias ;)) Jak znajdę chwilę czasu to sięgnę po te książki, ale wydaję mi się, że nie zmieniś one moje spojrzenia na ten film.

ocenił(a) film na 7
Nick_the_Greek

Oczywiście, że miał być taki jaki jest, ale nie jest też banalny, bo jest w miarę wstrząsający, nie tylko ówczesną opinią publiczną, ale także współczesnym widzem. Scena splądrowania wietnamskiej wioski na zawsze zapisała się w historii kina.

_Pablos_

Zgadzam się, nie jest banalny i nie może być. Pisząc "miał być taki", chciałem powiedzieć, że miał być realistyczny. I jest :) A scena splądrowania wioski jest kapitalna. Pamiętam, że w liceum na PO nauczyciel, który jest emerytowanym majorem, opowiadał całą lekcję o tej właśnie scenie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones