Sheen w roli Charliego psuje mi cały odbiór filmu.. kojarzy mi się tylko z głupkowatymi
serialami dla idiotów, pasuje tam jak pięść do oka. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia
oczywiście, w 86' nikt go jeszcze nie znał z takich ról
To zes sam sobie odpowiedzial :) Zobacz jakis film np. mongolski, daje glowe, ze aktorzy nie beda sie ci z nikim kojarzyc.
Proponuję obejrzeć kolejny odcinek Anny Marii Wesołowskiej i wtedy porównać gówno do twarogu.... dla ułatwienia dodam, że Sheen w tej konfiguracji jest "twarogiem"...
Po obejrzeniu "Hot Shots" nie da się go inaczej postrzegać, ale to głupkowaty film nie był - jedna z lepszych parodii obok "Top Secret!" czy "Naked Gun" ;) To teraz wszystkie komedie są głupkowate...
Mi też Sheen psuł cały obraz. Nie dość że aktorem jest słabym to jeszcze ta jego irytująca morda i postać mega lalusia jaką grał
Pluton to pierwszy film z Sheenem, jaki oglądałem, więc na szczęście obyło się bez porównań i skojarzeń
Ja sobie wyobrażam, jak Sheen w tych swoich krótkich spodenkach, z koszulą i sandałach ze skarpetkami, jak zawsze jest ubrany w "dwóch i pół" masakruje żółtych "towarzyszy". :D
Obejrzałem sobie dzisiaj na czwórce, a nie oglądałem dobre 10 lat... Sheen mi nie wadził, bo wiedziałem że tam gra i nie patrzę na niego przez pryzmat durnych seriali, ale właśnie znakomitych filmów, takich jak "Pluton" albo "Wall Street". Podobnie Johnny Deep, którego pierwszy raz oglądałem w takich hitach jak "Hotel w kurorcie" albo "Beksa" wrył mi się w pamięć właśnie w "Plutonie". Najbardziej zaskoczyła mnie (bo nie pamiętałem za diabła, że również tam gra) rola Johna C. McGinley, czyli doktora Coxa ze Scrubs'ów. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że film nadal jest zajebisty :)
Dajcie spokój, Sheen był wyjątkowo dobry i przekonujący jak na niego, niczego filmowi nie odjął
Moim zdaniem Sheen wypadł bardzo dobrze. To że gra teraz w jakiś serialach komediowych w ogóle mnie nie interesuje i nie psuje odbioru filmu. Dodam tylko, że jest paru aktorów którym zdarza się grać "komediowo" prawie wszędzie jak np Cezary Pazura, ale Sheen to nie ta liga, przynajmniej nie wtedy, nie w latach 80.
Sam jesteś idiotą, skoro dobrego aktora postrzegasz przez pryzmat innych ról. Jestem fanem głupkowatych seriali, ale jakoś nie popsuło mi to prawidłowego odbioru tego filmu. Problemów szukajcie w sobie, eksperci od siedmiu boleści.
Zagrał jak potrafił najlepiej. Szkoda , że sam nie zagrałeś tej roli.Pewnie wypadłbyś najwspanialej. A tak na marginesie, to czepiasz się szczegółów. Sheen w roli Charliego jak dla mnie wypadł spoko, więc nie obrażaj mnie i innych IDIOTÓW geniuszu!
Jakbyś nie oglądał "głupkowatych seriali seriali dla idiotów" to może by ci się tak nie kojarzył... ;)
wszyscy się czepiają sheena, a nikt nie ma pretensji do johnnyego deppa za jego epizod.przeciez patrząc z dzisiejszego punktu widzenia to największa gwiazda w tym filmie i raptem 5 sekund w kadrze. charile, moim zdaniem, zagrał dobrze jak na swój wiek.
kiedy oglądałam ten film (z 10 lat temu lub więcej) jeszcze nie znałam sheena z seriali :)
Uff :)
Wydaje mi się, że wpływ na to mogła mieć rola Martina Sheena w Czasie apokalipsy. Zresztą początkowo miałem wrażenie, że to ten sam aktor.
Mi też kompletnie nie pasował. Szkoda, że nie wzięli kogoś innego. Nie mniej film jako całość świetny