W tym filmie jest zbrodnia z przeszłości o rasistowskim podtekście, martwe zmasakrowane dziewczyny dziewczyny, porwanie córki detektywa, podrzucanie dowodów, przypadkowa zastrzelona gwiazda filmowa i jeszcze na dodatek pijący gwiazdor oraz duch generała konfederatów. A film ogląda się tek jak gdyby nic się nie działo. Nic! Sceny bez napięcia, chodzenie od postaci do postaci, rozmawianie to z tym to o tym. I nic. Nuda wręcz. Nie ma żadnego klimatu wydobytego z powieści Jamesa Lee Burke'a, nie ma żadnego klimatu bagien Luizjany, nie ma w ogóle klimatu. Jest odhaczanie punktów scenariusza i dziwnie ociężały Tommy Lee Jones, który tylko chce doczłapać do końca dni zdjęciowych.