Brytyjscy kolonizatorzy przybywają do Nowego Świata i zaczynają sobie pozwalać. Córka wodza Indian - Pocahontas - jest zauroczona jednym z nich - Johnem Smithem.

Ironicznie dorosłemu może się spodobać, ale nie serwowałbym tego dzieciakowi. Nie chodzi o to by doszukiwać się tu prawd historycznych, ale ten film nie powinien w ogóle powstać z szacunku dla Indian, bo kreuje mylne stereotypy, zarówno człowieka cywilizowanego, jak i dzikusa. Poza tym scenariusz to dramat, który w szerokiej mierze opiera się na wątku romantycznym, a sama bohaterka wygląda jak modelka. Swoją drogą, czemu nikt w tej bajce nie mówi o milionach pomordowanych rdzennych mieszkańcach Ameryki? W dupie mam poprawność polityczną, ale for god's sake! Disney po raz kolejny serwuje pranie mózgu. Tak czy siak, dla mnie już za późno, bo podobało mi się "na pięć", ale rezygnujcie z produkcji Disney'a póki czas.