Dla wielbicieli niepowtarzalnego klimatu czeskich filmów, dla fanów knedlików (wreszcie dowiecie się czym różni się ten przysmak od zwykłej kluski) i dla tych wszystkich, którzy chcą się pośmiać i wzruszyć zarazem. Bo takie jest nasze życie: troche łez, trochę śmiechu... POLECAM!
Niestety nasi filmowcy jakos tego nie zauwazaja,tzn. tej jasniejszej strony zycia.Dla nich istnieje tylko bieda,beznadzieja i brak szans na ucieczke do lepszej rzeczywistosci,czy to pod wzgledem materialnym,czy tez psychicznym.Oczywiscie nie neguje takich filmow,bardzo mi sie niektore podobaja,a Czesi nam tych produkcji nawet zazdroszcza,ale brakuje mi w naszej kinematografii tej czeskiej lekkosci,optymizmu,ktory bije z ich filmow i umiejetnosci spojrzenia na siebie z dystansem,a nawet z ironia - no tego to ja sie chyba u nas nie doczekam.Po prostu nie robi sie u nas tego zlotego srodka,zwanego tragikomedia,a jesli wchodza na ekreny kin polskie filmy o bardziej optymistycznej wymowie,to sa to kiczowate produkcje typu: "Ja wam pokaze",albo "Dlaczego nie",po ogladnieciu ktorych tylko rece opadaja.
Chlubnym wyjatkiem,ktory mi przychodzi teraz do glowy,moze byc "Pulkownik Kwiatkowski" K.Kutza,no ale to jest film sprzd 11 lat!No,ostatnio to moze jeszcze "Wesele" Smarzowskiego sie wybija,ale to chyba wszystko.
Pozdrawiam.
Fakt, świetny, troszkę mnie końcówka rozczarowała ale nadal życie w pigułce - tragikomedia w najlepszym czeskim stylu. Polecam "Pupendo" reżysera - jeszcze lepszy, pełen nostalgii, namiętności i poezji życia no i tego nieuchwytnego ,za co kochamy czeskie filmy ostatnich lat.
Końcówka była dla mnie rewelacyjna! Właściwie tylko ze względu na nią obejrzałam całość - kiedyś przypadkiem trafiłam, na ale kino bodajże, na ostatnie sceny z "Pelisky" - na ścianie cienie samolocika z lampy i nadlatujące wojska w tle.
I stwierdziłam, że nie ma kija, mus obejrzeć całość:) Swietny film.
A akurat ostatnio bardzo zbliżyliśmy się czeskiego klimatu, patrz "Rezerwat" czy "Sztuczki". Poziom też, zwłaszcza przy tym pierwszym całkiem, całkiem :)
Hmm. Nie wiem skąd to częste porównywanie Sztuczek do kina czeskiego... Co do Sztuczek - złego słowa nie powiem, bo dawno nie oglądałam tak fajnego polskiego filmu, ale klimat Jakimowskiego zbliżony do czeskiego max w 5%.
Brak zgody :)
Trochę może mniejsza głębia, ale konwencja całkiem taka sama. Komediodramat, dobry, dowcip, czasem ostry, czasem absurdalny i jakieś tam wartości uniwersalne powtykane, celem momentu wzruszenia :)
Do tego "czescy" bohaterowie, czyli standardowi mieszkańcy i zabawni i ciepli i "prawdziwi".
Poza tym to wszak film z Pragi :)