Jak dla mnie film ma trochę feministyczny przekaz. Abstrachując od wątku kosmitów, zwabiania mężczyzn itp. ja widzę tutaj historię kobiety, która próbuje dostosować się do społeczeństwa, (może właśnie wkracza w dorosłość?), kopiuje schematy zachowań innych samic jej gatunku, które są jednak tylko stworzoną przez społeczeństwo farsą, a ona czuje, że nie do końca pasuje. No a jej rola ogranicza się jedynie do zdobywania mężczyzn, którzy są na tyle głupi, że dla niej tracą głowę. Wypuściła tego zdeformowanego, bo przypominał jej siebie - tyle, że on nikogo nie udawał. Raz trafił jej się dobry facet, który o nią zadbał - wziął ją na zakupy, troszczył się o nią, z niczym nie nalegał, ale ona nie czuła się z nim komfortowo. Może dlatego, że czuła, że go oszukuje, nie pasowało jej to. Pod koniec, kiedy gwałciciel podpala dziewczynę, to trochę tak jakby dowiedział się jaka jest naprawdę - pod skórą, którą ubrała, fałszywym, sztucznie wykreowanym przez media i społeczeństwo obrazem kobiety - mężczyzna nie akceptuje tego, więc postanawia się jej pozbyć.
Oczywiście to wszystko lekka nadinterpretacja z mojej strony, ale to jest to jak ja widzę ten film i to właśnie lubię w tego typu produkcjach, że każdy może zinterpretować je wedle własnej woli :)
Fajnie napisane. Po tym właśnie można poznać dobry film, że daje punkty zaczepienia, na których można osadzić swoją interpretację i przy tym skonfrontować się z innymi światopoglądami. Podobnej do twojej interpretacji nie czytałem, ale wydaje się zaskakująco pasować do tego obrazu, mimo, iż puściłaś znacznie wodze fantazji, dobra robota! :)
wiem, że trochę mnie poniosło :) Dziękuję :D
Uwielbiam filmy, które można interpretować na wiele sposobów, każdy znajdzie coś dla siebie :)