Czuć tandetę, czuć i to bardzo od początku. Serferzy rodem z Cocoa Beach, bogata zgnilizna, córka tęskniącą za biedą. Płycizna obrazu i dźwięku taka, że widz wcześniej zginie od uderzenia asteroidy niż utonie w zachwycie nad tym gniotem. Okropnie powielony motyw Dirty Dancing. Fuj.