To chyba jeden z głupszych filmów Fulciego. Udało się jednak stworzyć interesujący kliamt mrocznego fantasy o nieustraszonych herosach z mieczem w dłoni. Zadymione lokacje i senna atmosfera. Jak zwykle reżyser funduje trochę efektów gore. Są też święcące strzały z łuku, włochate stwory i zjadanie mózgu z odciętej głowy. Wszystko jednak byłoby nic nie warte, gdyby nie fantastyczna muzyka. Awe Claudio Simonetti!