Szkoda...
W 100% się zgadzam. To film, po którym żałuje się, że się go obejrzało, bo już nigdy nie będzie się mogło obejrzeć po raz pierwszy...

dlaczego...
ja oglądałem ten film kila razy i nie żaluję - każdy kolejny jest jak pierwszy... czasami oglądam sobie samo zakończenie. tak, to chyba zboczenie...

Zakończenia są najlepsze...
Nie jesteś jedynym, który ogląda ten film nałogowo. Jeśli ja nie obejrzę tego filmu przynajmniej raz w tygodniu to czegoś mi brakuje... Brakuje mi ich rozmów... Brakuje mi tych gestów i scen, które za pierwszym razem mają wskazywać, kto jest kim, co jest prawdą a co fałszem... Brakuje mi po prostu... Podejrzanych...
I muszę zrobić sobie czas by popatrzeć jak Kint pokazuje, że jest... sprytniejszy od Kujana...

..."my gues is you'll never hear from him again"...
cały film jest świetny, ale zakończenie to MISZCZOSTFFO - za pierwszym razem (jak oglądałem z video) to przewijałem to z 10 razy i nadal nie mogłem nadziwić się geniuszem tej sceny, "my gues is you'll never hear from him again" itp.
Ale czasami się zastanawiam, czy gdyby nie ta świetna scena ludzie by tak podziwiali ten film - bo to chyba właśnie ona zapadła najbardziej w pamięć z całego filmu.

jedna scena...
alez to prawda, choć nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że wielu twórców stawia w swoich obrazach właśnie na jedną, jedyną scenę... a inni robią całe obrazy wciągające...

co do podejrzanych to podświadomie wmawiamy sobie, że akcja była ciekawa, bo zaskakujące zakończenie nie pozwla nam myśleć inaczej - taka psychologiczna zabawa...

Chyba zartujesz
"wmawiamy sobie, ze akcja byla ciekawa"!? Be merciful! Kiedy ogladalem ten film pierwszy raz, przerwal mi SMS. Mimo, ze sprawa byla istotna, nie mialem najmniejszej ochoty odrywac wzroku od ekranu. To nie jest wypaczona retrospekcja ani "psychologiczna zabawa", tylko empirycznie udowodniony fakt: akcja JEST ciekawa! :)))
To, ze mozesz sugerowac cos innego, dowodzi tylko tego, ze nawet wobec dobrego filmu, zakonczenie stoi na nieosiagalnie wyzszym pulapie :) Ale to tym wiekszy plus dla koncowki, nie zerowanie reszty.
Poza tym, pytanie w kwestiach czysto kosmetycznych: Czy jesli film jest krecony z mysla o jednej konczacej scenie, to cala reszta nie jest zmierzaniem do jak najwiekszego wrazenia nia wywolanego? A jesli tak, to czy rezyser naprawde stawia tylko na te jedna scene, czy na film jako calosc? Zaden dowcip nie bylby zabawny, gdybysmy opowiadali sama puente, bez reszty tresci :D
A poza tym wszystkim, to pozdrawiam wspolfana filmu.
Pyo

no właśnie
"nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że" właśnie to miałem na myśli, że zakończenie - najlepsza część filmu, tak fascynuje ludzi, że nie zwracają uwagę na resztę obrazu. Ludzie pytanie o ten film w swych wypowiedziach, mówią tylko (popatrz na inne komentarze) - "świetne zakończenie, boski Spacey" i to wszystko, a uważam, że było tam jeszcze kilka rzeczy wartych zwrócenia uwagi.
BTW czy serio uważasz, że ludzie kręcą cały filom pod jedną scenę, która ma zapewnić oglądalnośc filmowi?????