W pierwszych minutach zapowiada się na ciekawą epicką opowieść, z odcieniem detektywistyczno-przygodowym, o rozwiązywaniu zagadki z przeszłości, z wojną libańską w tle. Później okazuje się filmem o wiele cięższym w charakterze, drastycznym, ale też kiczowatym i propagandowym. Koncept rozwiązywania zagadki jak matematycznego zadania, po zanęceniu nim na początku, jest szybko całkowicie porzucony, jakieś odwołanie do niego następuje dopiero w samej końcówce, w kulminacyjnym momencie, który zresztą kulminacyjny jest tylko teoretycznie, bo widz już dawno wszystko wie. Na dodatek, scena, w której dziewczyna odkrywa prawdę, jest zagrana dziwnie żenująco.
Film niby waży racje i mówi o złych uczynkach zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, ale właściwie tylko tych pierwszych widzimy przy krwawej robocie. Bardzo jednoznaczne w wymowie pokazanie wizerunku Matki Boskiej na kolbach karabinów morderców kobiet i dzieci byłoby aż nadto wyrazistym przekazem, gdyby pojawiło się w flmie raz. Ale nie, raz to za mało - jest jeszcze później powtórzone, więc najwyraźniej chodzi o to, aby dobrze się utrwaliło w pamięci widza.
Intryga filmu, jej rozwiązanie, może zafascynować tylko miłośników latynoskich telenowel.