Facet siedział w tej trumnie koło 3 godzin...mała nie była więc tlenu powinno mu wystarczyć, z
racji, że wąż tam wlazł, nie był zakopany głęboko więc miał szansę mieć zasięg, zwłaszcza, że
miał ledwo jedną kreskę i to dopiero gdy przyjął jakąś dziwną pozycję :P
Owszem, trochę to naciągane, ale to akurat nie jest tak ważne jak emocje, a emocje w tym
filmie były i to takie, że jeszcze mam ciarki...zwłaszcza po finale.
Pokazano faceta w podbramkowej sytuacji, który nie wie gdzie jest i nie wie do kogo zwrócić
się o pomoc, ale się nie poddaje. Wydzwania gdzie się da, błaga o ratunek, dostaje nadzieję,
którą przekazuje żonie...gdy zadzwonił gościu z kadr jego firmy to czułam się tak, jakbym była
na miejscu Paula...
Do tego rewelacyjne zakończenie.
Ten film jest świetny tylko trzeba go zrozumieć, a nie tępo gapić się w ekran popijając piwo i
gryząc popcorn.