Po pierwsze lubie westernone klimaty.. nie chodzi o strzelanki per se ale o slonce i klimat 19cznej spolecznosci w ameryce polnocnej.
W skrocie podoba mi sie kreacja Harrelsona, film rozwija sie troche powolnie. Szczerze powiedziawszy film nie powala na kolana, ale calkiem fajnie sie olada. Czegos mi brakowalo w koncowce, jakiegos glebszego dna. Tu troche minus. Obiektywnie dalbym 6+/10 ale imo 7/10 za kreacje Woodiego.
Jestem zawiedziona końcówką filmu. Dlaczego bohater nie wrócił po żonę która była ofiarą sekty? Za to moja ocena to 4/10.
Zgadzam się z Wami jak na taką obsadę film nie powala, gdyby zamiast Harrelsona i Hemswortha zagrał np. Seagal i Lundgren wyszłoby arcydzieło ;)
Pomimo tego że ja również nie rozumiem dlaczego nie wrócił po żonę (przecież zrobiono jej zielonoświątkowe pranie mózgu) to film dobrze się ogląda 7/10.
Początek żywcem wzięty niemal z "Gangów Nowego Jorku".
Film ogólnie trochę powolniejszy, jak to na western przystało, ale jest klimat, choć pełno wszędzie zieleni, naprawdę dobrze zagrany, Liam Hemsworth dotrzymał kroku Harrelsonowi i chyba tak tylko czegoś w końcówce brakuje, tego by właśnie strażnik teksasu odniósł się do słów Abrahama, coś potwierdził, coś zaprzeczył, a tak trochę zniknął bez wyraźnego podsumowania i pal licho jego żonę. Będąc prawdziwym feministą, muszę przyznać, że skoro wybrała by zostać, to jest to jej wybór i żaden mężczyzna nie ma prawa jej zmuszać do opuszczenia tego miasta.
Choć sam nie wiem, czy oni jednak w dwójkę nie uciekli stamtąd, końcówka wspomina tak mniej więcej, że wraz z żoną był, fabularnie na wydźwięk filmu to nijak wpływa.