jest tu kilka fajnych wątków ale myślę, że Kubrick ogólnie by się z tego filmu nieźle uśmiał :)

Myślę, że Kubrick ukrył tu jakieś przesłanie, może swego rodzaju podświadomy program czy coś z tych rzeczy. A może nie ma żadnego klucza. Bądź co bądź twórcy dokumentu strasznie kombinują, momentami myślę że za mocno, pod koniec miałem ochotę wyłączyć.

Nie wiem, jak bardzo niektórym osobom "Lśnienie" rzuciło się na mózg, ale interpretowanie nieistotnego duperelu jako znaku od Boga, to już absolutny nonsens. Kilka razy przewijałem "Room 237", bo nie wierzyłem, co ci ludzie "pieprzą", tworząc dosłowne cuda-niewidy. Oni naprawdę widzą w scenie przesłuchania penisa, dostrzegają twarz Kubricka w chmurach... o raju! Dla niektórych film "Lśnienie" był chyba nakręcony nie po to, aby przedstawić pewna historię, ale po to, aby wetknąć do filmu jakieś podprogowe znaki. Uznawanie, że pewne "continuity errors" były zamierzone też lekko przekracza granice rozsądku – choć wewnętrznie chciałbym wierzyć, że tak genialnie zrealizowany film nie ma takich potknięć...

Historia i scenariusz filmu to jedno. To, że są umieszczone w nim rebusy czy znaki, nie oznacza, że sam film jest o ludobójstwie Indian. W końcu Kubrick naczytał się o reklamie podprogowej i wplótł do filmu różne znaki, żarciki. Akcja ma miejsce w Colorado, sam hotel niby jest wybudowany na ziemi indiańskiej, więc niby co wielkiego, że wystrój chwilami nawiązuje do kultury indiańskiej.

Labirynt i struktura hotelu to oczywiście jest jakieś tam luźne nawiązanie do mitu o Minotaurze, ale takich nawiązań do mitów to mają setki filmów. W wielu z nich nawiązuje się do CZEGOŚ, ale nie oznacza to, że te nawiązania nagle robią z filmu sci-fi film o wyzwoleniu plemion hebrajskich. Gdyby Scott umieścił w "Obcym" postać, która czyta "Mein Kampf", uniformy załogi statku Nostromo byłyby w kolorze mundurów III Rzeszy, nie oznaczałoby to, że jest to historia o terrorze, jaki ogarnął Europę. Teoria o lądowaniu Apollo 11 to dla mnie inny żart. Skoro krążyły różne takie tam teorie spiskowe, to czemu ich nie wykorzystać, tym bardziej, że Kubrickowi zależało na zabawie znakami.

Ogólnie część krytyków opiera swe teorie na wersji amerykańskiej, która jest dłuższa o 20 minut (dłuższa, ale ostatecznie zbędna). Gdyby Kubrickowi zależało na takim usilnym przekazaniu zamaskowanych treści, to nie kierowałby na rynek światowy wersji 20-minutowej. W ogóle zanim na rynku pojawił się Room 237, od dawna krążyły inne teorie, czym tak naprawdę jest Overlook Hotel i jakoś one wydawały mi się ciekawsze, choć nie mniej zamotane.