Zero fabuły, zero gry aktorskiej, szokujące "Luke- I'm your father" które przewidziałem po 20
minutach oglądania filmu...
Jednym słowem, film skierowany do posiadaczy skuterów, którzy w przyszłości marzą o
posiadaniu motora.
Odnośnie fabuły - zgadzam się. Jest bliska statusu wybrakowanej próżni. Jednak klimat motocyklowych szaleństw w środku miejskiej dżungli pozwolił mi obejrzeć ten film do końca. Przynajmniej ten jeden raz.
Zgadzam się w 100%. Film obejrzałem w całości ale co chwilę przewijałem do przodu. Gdybym wcześniej wiedział, że w jednej z ról genialny Kid Rock to nawet bym się za to nie wziął. Po prostu mielizna :)
Też co chwile przewijałam do przodu...
Ale nie wiem, czemu narzekasz na Kida, zbyt wielkiej roli do zagrania nie miał, a grał jak na mój gust bardzo dobrze. Nie mam jednak porównania, nie kojarzę go z innych ról.
Ja ogólnie bardzo łagodnie oceniam filmy, a motocykle lubię, ale się na nich nie znam.
Fabuła była gniotna, to prawda, z porównaniem do "Luke- I'm your father" też się zgadzam, jednak mnie zaskoczyła. Może dlatego, że byłam przyzwyczajona do "Szybkich i wściekłych", gdzie takie sensacje nie występują.
Jednego jestem pewna - to nie był dobry film i postaram się go na przyszłość omijać.