A początek był taki obiecujący. Tych dwóch facetów, którzy przybywają do opuszczonej fabryki i gdy
ta czwórka znajomych przejeżdża prze miasteczko i ukazywani są tubylcy z ich brzydkimi twarzami.
Szpital psychiatryczny też miał swój klimat. Szkoda, że potem już było tylko gorzej. Zupełny chaos.
Ode mnie 5/10 i tylko za aktorstwo Wieczorkowskiego (szkoda, że było go tak mało), Rybickiejj i
przede wszystkim Tomaszewskiego. Świetnie zagrał świra :)