PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=338318}
7,9 34 163
oceny
7,9 10 1 34163
7,3 18
ocen krytyków
Pora umierać
powrót do forum filmu Pora umierać

Widz ma się męczyć

ocenił(a) film na 1

Zupełnie nie rozumiem ochów i achów na temat tego filmu. Obejrzałam na TVP Kultura. Spodziewałam się dobrego kreatywnego kina, który w sposób inteligentny poruszy tytułowy temat umierania. Zawiodłam się.

Reżyserka od samego początku z upartością maniaka próbuje udowodnić, jak nisko ocenia inteligencję widza. Wszystko w tym filmie jest nadęte, przegadane, stereotypowe, modelowe. Począwszy od samego faktu nagrania filmu w czerni i bieli, co z założenia miało "nastroić" widza do tematu; poprzez całą kreację postaci - starsza pani z psem, bardzo przywiązana do rodzinnej posiadłości, której dnie wypełniają wspomnienia o szczęśliwych czasach. Naprawdę, jak można zakładać, że każda starsza osoba jest sentymentalnym durniem, który całe dnie spędza na przeglądaniu pamiątek rodzinnych i wspominaniu czasów młodości? Te wszystkie sceny retrospekcji, tańce w deszczu, bujanie się na huśtawce i podśpiewywanie pod nosem w jakże młodzieńczy sposób... Wybaczcie, dla mnie to szczyt kiczu. Ludzie starsi żyją jak my, jak każdy inny człowiek, nie alienujmy ich i nie przedstawiajmy w nieprawdziwy sposób. Ludzie starsi chodzą po zakupy, oglądają telewizję, czytają gazety, zmywają naczynia i zastanawiają się, co jutro będą jeść na obiad. Śmieją się, złoszczą, żartują. Życie starszych ludzi nie składa się z podglądania sąsiadów, rozmów z psem i siedzeniu w bujanym fotelu z filiżanką herbaty i rozmyślaniu o młodości. TO jest wielki banał, wielki kicz i bubel.

W międzyczasie, kiedy próbowałam wytrzymać sceny z Anielą, dobijały mnie pozostałe postacie, z których większość nie umiała grać. Jakby mało było oczywistości w tym filmie, złoszczące się dziecko musiało tupać nóżkami oraz zaciskać piąstki z wyraźnym "grrr!" spomiędzy zaciśniętych zębów, a "nieznośny urwis" musiał, niczym małpka, wspinać się po ścianie domu - do tego dodać przykładnie zmierzwione włosy, piegowate oblicze oraz staromodne ubranko w stylu koszula i marynarka (który nastolatek nosi MARYNARKI w obecnych czasach?!). Owy rozbójnik (tutaj reżyserka puszcza przysłowiowe oczko do widza), wyskakuje przez okno, a później buja się na huśtawce, krzycząc "hura!", co by durnemu widzowi jasno nakreślić łobuzerski i młodzieńczy charakter postaci. Podajcie wiaderko, bo obiad niebawem pojawi się znów przede mną. Brnę jednak dalej, mam nadzieję skończyć ten film i nie popełnić samobójstwa.

OKROPNIE, okropnie napisane dialogi i sceny wnuczki z Anielą. Grubsiawa dziewuszka zapycha usta orzechami, z niesamowitym oporem krusząc kolejne łupiny. Jej apetyt jest tak wielki, a móżdżek tak mały, że najwyraźniej jest w stanie skupić się tylko i wyłącznie na jedzeniu (naprawdę?). Machinalnie odpowiada "mhm" i "aha" na wszystko, co mówi jej babcia, nieświadoma nawet, że Aniela stroi sobie z niej żarty (wink wink, reżyserko, świetny zabieg!). Mały grubasek najwyraźniej ma mózg ptasiego rozmiaru, ponieważ mimo uwag babuni, ona wciąż mówi "dobrze, babcia" (jakie to słodkie, czyż nie?). W tym momencie teatralnie przewracam oczami i przysięgam sobie, iż jeśli dotarłam do tego momentu, to głupotą byłoby zrezygnować. Zawzięłam się, obejrzę do końca!

Oczywistościom, banałowi i stereotypowym kreacjom i sytuacjom nie ma końca. Tak toczy się cały film. W momencie, kiedy Aniela kładzie się do łóżka i czeka na śmierć, recytując wiersz, ja oglądam palącą się świeczkę, i czekam tylko, kiedy ona zgaśnie, a reżyser ukaże kolejną "symboliczną" scenę z gatunku "jakie to piękne, wszystko tak szybko mija". Na moje szczęście, ta scena kończy się przyzwoicie. Ocieram pot, mimo iż była alegoria zegara oraz świeczki, żadne z nich nie stanęło/zgasło w momencie śmierci starszej kobiety.

Przy finałowej scenie, kiedy gwar i śmiech dzieci wypełnia niedawno jeszcze opustoszały, stary dom pełen wspomnień, jestem gotowa już opróżnić zawartość mojego wiaderka - jest prawie pełne. Film kończy, jakże wymowna, scena, kiedy przed zamgloną soczewką kamery przelatują w tą i we wtą dzieciaczki, niczego nieświadome, beztroskie, a wszelki dźwięk gaśnie... Czy... czy to już TO? Czy to owe umieranie? Piękna metafora, piękny obraz - młodość i starość, jedno zastępuje drugie, jedno uzupełnia drugie, świat żyje dalej... Banał, banał. BANAŁ!
Jak to kiedyś ujął jeden z użytkowników filmwebu, widz ma się męczyć!

Chciałam jeszcze wspomnieć, że dźwięk, rzeczywiście, tragicznie nagrany. Nie słychać kwestii aktorów, a jedynie skrzypienie mebli i ujadanie psa. Robisz głośniej - pies szczeka niemal nad uchem, a ty nadal nie słyszysz, co mówi główna aktorka. Co poradzić?

Na plus zaliczam psa. Chociaż ewidentnie wydaje mi się, że został do filmu wprowadzony tylko po to, by stara kobiecina mogła trochę na głos pomówić - no jakoś tak by było dziwnie, gdyby mówiła sama do siebie, prawda? A musi być samotna, pies nie odpowie, a widz jakoś musi wiedzieć, co w duszy gra Anieli. Zatem wszystko pasuje! (wiatr przemyka przez mój pokój, świszcząc "banał...").

Bardzo bym sobie, i innym widzom, życzyła inteligentniejszych filmów i realizacji, mniej schematyczności oraz pretensjonalności w kinie. Problem starości pięknie porusza film "Opowieści, które żyją tylko w pamięci" czy "Last Dance".
Ja tymczasem podziękuję panie Dorocie Kędzierzawskiej, i wymażę film "Pora umierać" z mojej pamięci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones