Po obejrzeniu "Przekrętu" stwierdziłem że Guy Ritchie niebanalnym reżyserem jest. Z tej to przyczyny sięgnąłem po jego pierwszy film. I się nie zawiodłem. Po prostu rewelacja: doskonałe dialogi, specyficzny humor, zamotana fabuła, ciekawa muzyka (pojawił się tu nawet Grek Zorba :-) i oryginalne zdjęcia. Sczególnie podobały mi się sceny gry w pokera i pijacka balanga po zdobyciu kasy i maryśki (specyficzne spowolnienia i zatrzymania). Widać że reżyser jest fanem Tarantino, ale nie go - jest oryginalny. Polecam!!!