Portier to chyba moje ulubione dzieło niemieckiego ekspresjonizmu, bowiem zawiera on wszystko to, co najistotniejsze w tym nurcie filmowym. Jest w nim klasyczna gra swiateł i cieni czy nacisk na specyficzną grę aktorską. Historia dostojnego, charyzmatycznego portiera który ubrany w swój garnitur wita gości hotelu Atlantic w która wcielił się niezapomniany Emil Jassings, którego wspaniała kreacja jest chyba największą zaletą tego filmu. Aktor w znakomity sposób wczuł sie w role zdegradowanego Niemca, którego los skazał na bolesny upadek w hierarchii społecznej. Film w znakomity sposob oddaje to czym w przedwojennych Niemczech był tzw. kult mundura, który w klasyczny sposób uosoabnia główny bohater. Bogato zdobiony, monumentalny uniform portiera jest tym, co konstutuje życie poczciwego portiera, dlatego pozbawiony tego artefaktu, przesympatyczny starzec nie może odnależc się w brudnej rzeczywistości. Film obrazuje wiele prawd i pod przykrywka nieco może trywialnej historii, mówi nam wiele o naszym życiu: o tym, jak w ogromnym stopniu opinia innych wywiera wpływ na nas i na to jak sami siebie postrzegamy czy o tym jak sami budujemy swoj własny wizerunek, który w szybki sposob możemy utracić. Niewątpliwie arcydzieło, zarówno pod wzg. środków formalnych -zainteresowanych odsyłam do ksiązke Eisner"Ekran Demoniczny", w której jeden z rodziałów jest poświęconych temu filmowi. Film który bez cienia wątpliwośći zasługuje na ogromne uznanie!!
To nie jest niemiecki ekspresjonizm tylko kammerspiel- posiadający kilka ekspresjonistycznych cech, ale przez ortodoksyjnych krytyków przeciwstawiany ekspresjonizmowi. Gra nie jest w "Portierze..." specyficzna- jest jak najbardziej naturalna. Nieco teatralna i ekspresyjna jest właśnie filmach ekspresjonistycznych, szczególnie tych Caligarycznych. W Portiera wcielił się- owszem, niezapomniany- ale Jannings anie Jassings.
Tak tak! Trzeba pamiętać ,że "Portier..." jest to jeden ze sztandarowych przedstawicieli Kammerspielu. Często słyszy się błędne określanie tego filmu dziełem ekspresjonisty. Jakkolwiek Murnau był wielkim ekspresjonistą niemieckim ("Nosferatu") , to jednak tym filmem, głównie dzięki scenarzyście, którym był wielki Carl Mayer, stworzył nową odnogę kina niemego.
Swoją drogą Carl Mayer to ciekawa postać, nie sądzicie? Najpierw scenarzysta choćby Caligariego, a potem ojciec Kammerspielu, heh cudownie.
Pozdrawiam