Jak dotąd wielbiłam wszystko, co wyszło spod kamery Jane Campion. A tutaj nagle - ups. Podejrzewam, że to jest mądre, głębokie, dobre kino. Podejrzewam ;) Tematyka tak często poruszana przez tę reżyserkę: "kobieta w matni konwenansów". Wspaniali aktorzy. Ładne zdjęcia (choć tym razem nie doznałam prawie żadnych estetycznych uniesień). Tylko że to wszystko było cholernie NUDNE. Pozbawione emocji. Oglądałam przez kilka długich godzin, ciągle robiąc sobie przerwy na rozbudzenie się. Nawet trailer jest nudny, zobaczcie sami. Nigdy więcej.