Niezmiennie, za każdym razem bawi mnie scena, w którwj Indy zastrzelił Araba wymachującego mieczem. A jaka jest wasza ulubiona scena?
Ta sama. :)
Również uważam ją za śmieszną, ale scena jak Marion przywaliła Indy'emu lustrem, że jego wrzask było słychać na całym pokładzie też była świetna.
"....lata nieważnie liczy się przebieg...." :D to i oczywiście Arab.