To chyba była jego matka bo w szatni w pewnym momencie powiedziała do niego "synu". Z początku film mnie zachwycił obrazem, klimatem muzyką. Fabuła nie jest zła, myślałem, że to będzie taka "Oda do wódki". Utwory są wspaniałe, najlepszy to "Kész az egész" śpiewany przez kobietę w barze Titanik.

Ja uważam że była czymś w rodzaju anioła. W każdym razie była jedynym pozytywem w tym brudnym świecie, może po prostu miejsce akcji to czyściec, a ona miała uratować bohatera od tytułowego potępienia. Choćby scena gdy zasłania ona parasolem dom jego kochanki, przez co opowiadając o karze za grzechy chce powstrzymać go od wejścia tam. Tak samo myślę że właściciel baru mógł być bogiem. W końcu to on wystawia bohaterów na próby i to on szydzi z ich słabości. Był surowy, ale sprawiedliwy.

W każdym razie trochę mnie zawiódł ten film, przynajmniej po zobaczeniu "Szatańskiego Tanga". Raz że wydał mi się za krótki, gdyby Tarr dysponował większą ilością czasu na pewno zaszczycił by nas efektami rodem z wyżej wymienionego dzieła- takimi jak zaburzona chronologia czy sceny pozwalające nam poznać całe miasto. No ale ze stylu reżysera jest tu i tak dużo. Dialogi znaczą tym razem bardzo wiele i to w nich można się doszukiwać większości symboli. Praca kamery jest świetna, również wizualnie film to majstersztyk. Podobała mi się scena gdy bohater stał za kolumną i rozmyślał o drzwiach obok, dopiero na końcu dowiedzieliśmy się co to za drzwi. Jakoś nie ruszyła mnie za to opowieść Karrera o swojej byłej ukochanej, a wydaje mi się że miała być najważniejszą w filmie.
SPOILER
Od początku wiedziałem jak się ona skończy, ale jeśli dobrze myślę że miejsce akcji to czyściec, a impreza na końcu miała być próbą która zadecyduje kto trafi do nieba a kto zostanie tu nadal, to ta opowieść tłumaczy jak bohater się tu znalazł. Końcówka pokazuje że Karrer wybiera jednak zemstę i pożądanie. W ten sposób trafia na pełne błota i zgłodniałych psów pole. Może właśnie to jest jego wybór- woli stoczyć się do piekła niż zrezygnować z miłości, albo oddać ją komu innemu.
KONIEC SPOILERA

Jest to film zasługujący w sumie na bardzo mocne 7. Było by wyżej, ale myślę że Tarra było stać na więcej więc na razie taka ocena zostanie. Ale i tak trzeba zobaczyć.

Dokładnie zgadzam się, mnie też troche zawiódł, nie jest to cały potencjał Tarra. Po obejrzeniu tanga i konia ten film wydaje się troche słabszym. Zdjecia, ujecia , muzya to prawdziwa sztuka. Fabuła już troche mniej do mnie przemawia, może gdyby bardziej to pogłebić dodać kolejne 2 h i łacznie było by 4 to może film pozwolił by nam bardziej wtopić sie w to wszystko. Bardzo mocne 7/10

Widzę, że mamy bardzo podobne spostrzeżenia. Wcześniej widziałem Tango, Harmonie i Konia i każdy z tych filmów mnie oczarował w równej mierze walorami audiowizualnymi, jak i fabułą czy postaciami. W przypadku Potępienia mogę to powiedzieć tylko o warstwie audiowizualnej i niestety jest to pierwszy film Tarra, który właściwie pozostawił mnie obojętnym.

Opinia o czyścu moim zdaniem trafiona - potwierdzają to rozmowy, np. o próbie wyrwania się s tego miejsca, rozpadzie itp. Ale czy właściciel baru mógł być Bogiem? Mnie zniesmaczyła scena gdy bierze on do auta żono-kochankę dwóch bohaterów filmu i tam się z nią zabawia - wolałbym go zapamiętać jako rzeczywiście twardziela kpiącego ze słabości innych. Tu nie jest sprawiedliwy i sam objawia słabość - pożądanie. Ale zdjęcia fantastyczne - praktycznie zdjęcie każdego ujęcia mogłoby zawisnąć u mnie w domu na ścianie i byłoby pięknie...

co do ostatniego zdania 100% racji, poza tym film o niczym z dobrym klimatem..