Są takie doświadczenia, do których nie chcesz wracać. Jak wojna. Obejrzałem ten film jak dziecko oglądające horror. Ukradkiem. Tylko podglądałem. A i tak na końcu miałem ochotę się zabić. Wszystko wróciło. Blokowisko, awantury, dzikie wrzaski na klatce schodowej. Kobieta, matka, błagająca o pomoc sąsiadów. Delikatna różnica z filmem: bił, nap...... kobietę i syna. Pięściami, pasem. Halucynacje, szczanie w dużym pokoju (16 m2 to nie salon) dwupokojowego mieszkania, matka śpiąca z synem w drugim pokoju (9 m2). Koledzy skradający się pod drzwiami, nasłuchujący czy mogą zapukać. Potem mówili w szkole: byłem pod twoimi drzwiami. Ale nie, to nie była patologiczna rodzina. Miałem świadectwo z czerwonym paskiem. Prawie wszyscy w bloku chlali. Ale nie wszyscy bili, ta różnica. Zatem pijamy na wesoło sąsiad A ratował żonę i syna sąsiada B, najeb.... agresywnie. Często - jak w filmie- ów ratunek polegał na upiciu sąsiada B do nieprzytomności, tak że nie umiał wymierzyć ciosów. Zasypiał zaszczany na wersalce. Na odgłos windy serce truchlało - on wraca do domu. W jakim stanie? Nie umie trafić kluczem do zamka - wiadomo, będzie piekło: serce bije jak oszalałe, ciało szuka kryjówki. Ale gdzie? Na 36 m2 nie możesz się schować. Więc siedzisz i czekasz, jak żołnierz w okopie, na piekło, i nie wiesz, czy przeżyjesz. Niebywałe ilu was tutaj. Ten kraj potrzebuje zbiorowej psychoterapii po alkoholowym PTSD.
Tak, ten kraj potrzebuje mądrych, powszechnych działań do mierzenia się z przemocą i alkoholizmem. To, co napisałeś było dla mnie chyba jeszcze bardziej bolesne niż sam film. Pozdrawiam.
Jeden z najmocniejszych filmów ostatnich lat w polskim kinie i chyba najlepiej oddający alkoholizm w rodzinie 2+1, w którym decydującą rolę tego ,,złego'' odgrywa ojciec.
Zdecydowanie będzie to film ponadczasowy - opowiadający o ważnym problemie, który nie zginął w odmętach lat 90 i przełomu 90/2000, ale trwa nadal w wielu polskich domach. Polacy mają problem z alkoholem i duża jej część nie powinna w ogóle schylać się po kieliszek, szklankę, kufel jakiegokolwiek alkoholu.
2. W przyszłości warto będzie jeszcze opowiedzieć w polskiej kinematografii historię rodzinną, w której decydującą rolę tego ,,złego'' odgrywa matka. Zazwyczaj na ekranie widz widzi brutalność mężczyzn. Tymczasem, niestety, kobiety też popełniają swoje występki wynikające z choroby alkoholowej.
Ale dobrze, że powstał. Rozsypujesz się na kawałeczki po obejrzeniu po to, żeby się w końcu pozbierać. I to ilu ludzi miało takie dzieciństwo, a wtedy każdy myślał, że jest z tym sam.
U mnie takich akcji nie było, ale chlanie jako takie to była norma, jak ktoś był towarzyski. Marudzenie po pijaku też się zdarzało. Czasami jakieś kłótnie. Ogólnie to w sumie wszyscy chlali, a i zdarzało się, że z pracy wracali nawaleni tak, że ledwo potrafili ustać na nogach. Na 2 osiedlach, na których mieszkałem, to była norma. A jak wziąć pod uwagę odsetek ludzi, którzy twierdzą, że kiedyś było lepiej, to rzeczywiście ten naród potrzebuje terapii. Zresztą duża część świata jej potrzebuje, bo nie tylko Polacy dużo piją i nie widzą w tym problemu. A Ruscy to już w ogóle. Spora część zbrodni, jakie popełnili na Ukrainie, miała miejsce po pijaku. Morderstwa, gwałty. To się tam nie zmieniło od końca II-giej Wojny Światowej.
Kilka dni temu obejrzałem ten film pierwszy raz w życiu i do dziś o nim rozmyślam. Przypomina mi się dzieciństwo, schyłek lat 80-tych i lata 90-te. Z jednej strony kocham te lata acz z drugiej nie cierpię. Ojciec piekło w domu zrobił. Policja g#wno była w stanie zrobić. Tak też narodziła się we mnie od dziecka nietolerancja na nich. Wieczne awantury, u nas, u sąsiadów. Bijatyki, damscy bokserzy. Tak było w każdej klatce, w każdym bloku, na całym osiedlu, na wielu osiedlach, wszędzie, jak rak. Widok ojca, sąsiadów, razem stojących pod garażami czy np. w parku i chlejących alko. Sic! To ciągle siedzi z tyłu głowy. Tyle rodzin ile alko rozdzieliło, zepsuło, upośledziło... Jesteśmy dorosłymi ludźmi a żyjemy z taką traumą tamtych lat. To jest straszne. Ten film jest tak dobry że drugi raz do niego już nie wrócę. Nie umiem zapomnieć tamtego okresu mojego życia, to jak kula u nogi. Pozdrawiam