I znowu Szyderca pokazuje nam, jak jesteśmy żałośni w naszych poszukiwaniach szczęścia, jak bardzo łatwowierni i ufni. Jesteśmy w stanie uwierzyć w przepowiednie wrózki, potrafimy zaufać osobom niegodnym zaufania, ulegamy stereotypowemu myśleniu, dokonujemy wyborów, o których z góry wiemy, że doprowadza nas do katastrofy, a wszystko to w poczuciu wyjątkowości naszej egzystencji i w przekonaniu, że zasługujemy na lepsze, barwniejsze życie. Czasem wystarczy spojrzeć przez nie swoje okno, aby okazało się, ze nie docenialiśmy tego, co posiadaliśmy…
Dokładnie tak samo odebralam ten film:) nie będę komentowała czy to stara szkoła Allena czy kolejne jego kiepskie dzieło, gdyż nie jestem wielką fanką Woodego. Oglądam jego filmy jak mam okazje i tyle. Mnie się ten film akurat podobał. Najpierw naczytalam się mnóstwo krytyki więc spodziewałam się mega gniotu. A tu ta ta! świetnie pokazane relacje małżeńskie zarówno rodziców i dziecka. Kryzys wieku no tu można śmiało powiedzieć - starczego w przypadku Alfiego i średniego w przypadku Roya - wogóle ta 2 przykuła moją największa uwagę poza oczywiście Heleną. Ta kobieta rozwalała mnie na łopatki tzn. jej łatwowierność.
Wielkie dzięki za komentarz . Takie właśnie są filmy Allena , szydercze . Wystarczy spojrzeć przez nie swoje okno , z innej strony i wtedy widzimy z czego zrezygnowaliśmy i wtedy zasłaniamy roletę bo jest nam wstyd , głupio .
Myślałem że chodzi o to że Roy widząc rozbierającą sie kobietę stwierdził że nie potrzebuje kolejnej muzy bo ma już swoją. A nie ze wstydu.
Chciałbym zauważyć, że wątek Helen (babki umawiającej się z wróżką) jest jedynym, który dochodzi do szczęśliwego zakończenia. Zwieńczeniem wątków innych postaci jest nawarstwienie niepewności.
W tym świetle, wymowę filmu zdają się potwierdzać słowa narratora; iluzja w istocie jest lepsza od rzeczywistości, lepiej się sprawdza bujanie w obłokach od twardego stąpania po ziemi.
Zauważcie, że film kończy się happy endem dla Hellen :)
Myślę, że tak na prawdę wątek Helen nie kończy się pozytywnie. Jonathan postanawia być z Helen dopiero wtedy, kiedy widzi, że może go opuścić. Prawda jest taka, że nie kochał jej, co pokazał choćby wspólny seans spirytystyczny podczas którego wywołują jego zmarłą żonę. Babeczka była dobrą partią, okazją której nie chciał stracić. :) Ona oczywiście wierzy w jego miłość, żyje w iluzji ponieważ nie chce dostrzec prawdy.
to jest jeden z nielicznych wartościowych wątków na forum. Podpisuję się pod komenatrzami Lirginargi, Marka_32 i mosheha :)