Chyba pierwszy raz zobaczyłem wiarygodnie przedstawionych Indian w westernie i to jak byli
traktowani przez resztę społeczeństwa. Nawet główny bohater nimi pomiata (śmiałem się
przy tej scenie, chociaż wiem że nie powinienem). Nie wolno zapominać o tym że
amerykańska ziemia prawowicie należała do jej rdzennych mieszkańców czyli Indian. Biali
ukradli im ziemię i wymordowali ziomków. W filmie Indianie są traktowani jak psy. Jeden
wielki wyrzut sumienia na 'nieskalanym' honorze praworządnych amerykanów.
Przenoszę się w czasie odpowiadając na ten post, ale co tam. Chcę sprostować - indiańskim dzieciakom oberwało się od głównego bohatera za dręczenie osiołka, nie za to, że były Indianami.
to raczej muł był, należało im się :) świetna scena
ale "Język na deszczu " ostatniego słowa nie dokończył...
"Nie wolno zapominać o tym że amerykańska ziemia prawowicie należała do jej rdzennych mieszkańców czyli Indian"
Dziwne, żeby biali mieli w tym wypadku respektować "święte prawo własności", skoro sami Indianie toczyli między sobą walki, o to, gdzie kto może polować, obozować itp.
Poza tym Indianie nie są żadnymi "rdzennymi mieszkańcami" Ameryki, bo też do niej przybyli.
Równie dobrze mógłbyś to napisać o innych ludach. Oni tam byli przez tysiące lat. Biały wykończył ich w kilkaset. I nie próbuj mi wmówić że to nie było ludobójstwo. "Dziwne, żeby biali mieli w tym wypadku respektować "święte prawo własności", skoro sami Indianie toczyli między sobą walki, o to, gdzie kto może polować, obozować itp.". Za to na innych kontynentach żyją ze sobą w doskonałej harmonii i nawet kamieniami w siebie nie rzucają. Odrobinkę bredzisz.
"I nie próbuj mi wmówić że to nie było ludobójstwo. "
No dobrze, wyznałeś, w co wierzysz. Postawiłeś sprawę jasno, żebym nawet nie próbował przekonywać Cię do zmiany zdania. Ale po co to piszesz? I co ja miałbym na takie coś odpowiedzieć? Dać Ci słowo honoru, że to ja mam rację? Byłby to ten sam poziom.
PS. Nie ja bredzę, ale autor wątku pisząc o jakimś "prawowitym" należeniu amerykańskiej ziemi do Indian.
Ja nie wyznałem tego w co wierzę, tylko przedstawiłem tak jak było. Skoro wymordowanie praktycznie całej nacji nie jest dla Ciebie ludobójstwem to aż się boje zapytać co nim jest. Tylko nie pisz że "holokaust" bo to się robi żałosne.
"Ja nie wyznałem tego w co wierzę, tylko przedstawiłem tak jak było"
Każdy wierzący tak uważa. Zapytaj muzułmanina, czy Mahometowi objawił się archanioł Gabriel. Też napisze, że tak właśnie było.
Dalej stanowczo nakazujesz mi, czego mam nie pisać, a co pisać. Skąd takie cenzorskie zapędy?
Nie było żadnego ludobójstwa ani prawowitego należenia ziemi do Indian. Przewaga białych była tak wielka, że gdyby chcieli eksterminować Indian, to by pozbyli się ich szybciej niż my pozbyliśmy się Jaćwingów. Widziałeś kiedyś jakiegoś Jaćwinga? Bo Indianina w Ameryce można obejrzeć bez problemu.
Już od dawna wiadomo, że największe straty populacyjne Indianie ponieśli wskutek chorób przywleczonych z Europy. Biali byli na nie stosunkowo odporni, a Indian dziesiątkowały. To też jest "ludobójstwo"?
Być może widziałem, ale nie byłem świadomy tego że dana osoba to potomek Jaćwingów. Czy gdyby teraz Chińczycy zalali Europę i zrobili z nami dokładnie to samo co my z Indianami to też byś stwierdził że nie było żadnego prawowitego należenia ziemi w Europie do białych?
"też byś stwierdził że nie było żadnego prawowitego należenia ziemi w Europie do białych?"
Nie, ponieważ w naszym społeczeństwie istnieje od dawna bardzo rozbudowana instytucja własności ziemi i można stwierdzić (także wtedy gdy dochodzi do grabieży), kto jest właścicielem (osoba fizyczna lub prawna). Indianie praktycznie takiego prawa własności nie znali, funkcjonowali zupełnie inaczej. Równie dobrze można by twierdzić, że ta ziemia prawowicie należała do bizonów.
I to był powód według Ciebie żeby ich zeszmacić, zniszczyć, a niedobitki zamknąć w rezerwatach. Poza tym Indianie to nie tylko Ameryka Północna. A tak z czystej ciekawości. Wounded Knee to dla Ciebie "zemsta bohaterskich żołnierzy" za Little Big Horn czy zwykła rzeź ludzi niezdolnych do obrony?
"I to był powód według Ciebie żeby ich zeszmacić, zniszczyć, a niedobitki zamknąć w rezerwatach."
To jest zupełnie inne zagadnienie. Ja odniosłem się tylko do tego nonsensu o "prawowitych właścicielach".
Poza tym zawsze tak już jest, że kultura, która ma przewagę, zeszmaca i niszczy kultury słabsze.
A biali akurat robią to w najkulturalniejszy sposób. Nie ma porównania z Indianami. My przynajmniej pamiętamy to, co innym zrobiliśmy (czego sam jesteś przykładem ;-) ). Studiujemy te podbite kultury, przechowujemy o nich pamięć (i o naszych paskudnych uczynkach).
Gdy silniejsze plemię indiańskie eksterminowało słabsze plemię, pamięć o tym ginęła błyskawicznie. A już pomysł, że Indianie mogliby się interesować kulturą tego zamordowanego plemienia, nikomu z nich nie przychodził do głowy. Na takie ekstrawagancje, żeby zachować pamięć o zniszczonym wrogu, stać wyłącznie kulturę z korzeniami chrześcijańskimi. Również na to, by krytycznie oceniać własną historię, wyciągać jej czarne plamy itp. Nie ma tego ani w kulturze żydowskiej, ani w arabskiej, ani w kulturach azjatyckich. Nie było tego także u Indian.
Co nie zmienia faktu że "kultura chrześcijańska" nie ma krwi na rękach. Ona się we krwi topi. W imię jakiegoś ukrzyżowanego faceta wymordowali miliony. Tak białych jak i kolorowych.
"Co nie zmienia faktu że "kultura chrześcijańska" nie ma krwi na rękach."
A w ogóle są jakieś kultury bez "krwi na rękach"?
"Ona się we krwi topi."
Wielu już poprawiło ten rekord z nawiązką.
A tak w ogóle, to jak się mają te Twoje ojkofobiczne komentarze do mojego pierwszego postu, z którym polemizowałeś?
Ty też nieco odbiegałeś od tematu. Ten rekord to naprawdę ciężko będzie poprawić. Nie czuję odrazy do mojej rasy. Czasami można mnie wręcz nazwać rasistą. Ale są wyjątki.
Teraz to bredzisz. Znali zwyczaje innych plemion, opowiadali historie o plemionach z którymi walczyli. Nie wybijali słabszych plemion ot tak dla zabawy, najczęściej powodem były różne zatargi.
"Teraz to bredzisz. Znali zwyczaje..."
To Ty bredzisz, albo masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Nie pisałem o pragmatycznej wiedzy służącej aktualnym kontaktom, ale o pamięci historycznej.
Poza tym Biali też, może poza kilkoma incydentami, nie wybijali Indian dla zabawy, "najczęściej powodem były różne zatargi". Sytuacja moralnie dokładnie taka sama, a różnica jedynie w potężnej przewadze Białych.
Jeśli uważasz, że Biali nie musieli respektować "świętego prawa własności" zajmowanej przez Indian ziemi tylko dla tego, że prawo to nie zostało sformułowane w żadnym kodeksie, to czy Biali nie mieli też prawa respektować praw własności do ziemi, które sami nadali Indianom?
Historia podboju Ameryki Północnej to z grubsza historia zdobywania kolejnych terenów, gwarantowania Indianom, że pozostałe tereny do nich należą, a następnie na łamaniu tych gwarancji.
Chodziło mi w tym wypadku o wyrażenie "amerykańska ziemia prawowicie należała do jej rdzennych mieszkańców czyli Indian", które jest bzdurą.
Biali też nie mogli niczego Indianom "nadać", bo niby na jakiej podstawie.
Jak słusznie napisałeś, jest to historia PODBOJU Ameryki Północnej, a nie historia przemian prawnych w zakresie własności ziemi w Ameryce Północnej.