Średnia 7,6 sugeruje, że to dobry film. Nie dajcie się zwieść, bowiem mamy tutaj do czynienia z kompletnie schematycznym dramatem sądowym. Nie trzeba daleko sięgać by znaleźć film niemalże identyczny, nawet nie trzeba zmieniać głównego aktora - "Czas zabijania" (1996) i już mamy to samo.
Film działa na powszechnie znanym schemacie, główny bohater zostaję wplątany w niebezpieczną grę, musi sam sobie oczywiście poradzić, ale udaje mu się wyjść cało z zaistniałeś sytuacji. Oczywiście muszą być momenty, które nadadzą filmowi trochę dramaturgii jak np. zabicie przyjaciela głównego bohatera z jego broni...
Ileż razy to było? Czy naprawdę dzisiejszych twórców nie stać by stworzyć coś oryginalnego? Wszystkie pomysły zostały wyczerpane? W takim razie wolę, żeby obecne kino ogarnęła sama fala remake'ów i sequelów znanych klasyków niż by każdy kolejny film był taki sam.
Ostatnim filmem, który złamał tą dzisiejszą nudę i który dał promyczek nadziei na mądre, wybitne kino, które ma okazję się jeszcze odrodzić był "Szpieg".
"Czas zabijania" jest dla Ciebie identyczny jak "Prawnik z lincolna"? może coś Ci się pomyliło i obejrzałeś tylko jeden z tych filmów, za to dwa razy. bo jakoś nie przypominam sobie żeby w "Czasie..." bohater musiał kombinować jak tu "udupić " swojego klienta nie łamiąc zasad obowiązujących go jako obrońcę :P -
co do "Prawnika..." książka, jak to książka jest zdecydowanie lepsza ("Czas zabijania" jako powieść - również polecam)- w powieści jest np. wątek o tym że facet którego broni główny bohater był również gwałcicielem własnej matki. jednak zarówno zdjęcia jak i gra aktorska wypadają dobrze. sam scenariusz również jest b.dobry.
Nie czytałam książki,ale domyślałam się że to on zgwałcił matkę..tego faktycznie brakowało w filmie...