Film o Priscilli zaczyna się kiedy poznaje Elvisa a kończy w momencie rozstania. Zawiodło mnie przestawienie jej jako kobiety bez wyrazu, bez konsekwencji w zachowaniu, bez zmian, której główną częścią osobowości jest związek ze znanym królem rock n rolla. Miałoby to sens gdyby większa uwaga została poświęcona psychologii bohaterki i może pojawiłaby się choćby wzianka o tym jak potoczyło się jej późniejsze życie, bo bynajmniej nie skończyło po rozwodzie.
Nie jestem specjalistką w kwestii osób Priscilli i Elvisa ale od kilku lat śledzę i czytam o ich losach gdzieś w tle innych informacji. Mój obraz Priscilli który wyrobiłam sobie na podstawie tych szczątków był znacznie barwniejszy niż ten przedstawiony w filmie, który powienien traktować właśnie o niej.
Plus za to, że mi osobiście film się nie dłużył, był estetyczny, delikatny i przyjemny w odbiorze. Cieszę się, że Elvis nie został też zdemonizowany a przedstawiony realnie z perspektywy żony, chociaż też (na podstawie filmu) nie uznałabym go za postać ciekawą.