Niestety, ale w internetach w oryginalnym języku sporo można wyszperać na temat reakcji rodziny. Okazuje się, że biseksualna orientacja obu pań jest fanaberią reżyserki na potrzeby BoxOffice'a. Gdyby nie to, film byłby nudnawą, rzygowatą (przepraszam) psuedo-erotyką.
Niestety ów obraz wpisuje się w mainstrową kupę, do której stworzenia potrzeba kilku, sprawdzonych już, powtarzalnych tricków... Bez nich, kupy nie ma, bo i nie ma się czym pożywić...