Gdy oglądałam ten film było mi niesamowicie żal głównego bohatera, on naprawdę starał się jak mógł, aby wszystko poukładać, ale... no właśnie nie zawsze może być tak, jakbyśmy tego chcieli...
odczuwałam też pewną antypatię do ojca, który pogłębiał poczucie niższości u syna... niby nie robił tego specjalnie, ale tak jakoś wychodziło... w każdym razie mu nie pomagał... w filmie jest mowa, iż był on wspaniałym ojcem, ale nie odczuwałam pozytywnej więzi między nimi, tak naprawdę pomiędzy nimi było chłodno, podobne jak w stosunkach bohatera z własnymi dziećmi...
ano właśnie. Nie wszystko zostało podane wprost (jakie były relacje syna z ojcem). Można było tylko się domyślać na podstawie relacji z jego własnymi dziećmi.
Dlatego podczas oglądania filmu niektóre sceny zmusiły mnie do kilku przelotnych myśli o relacjach jakie sam mam z własnym ojcem.
Film jak najbardziej dobry! Z resztą Cage był dobry jak zawsze:)