A koło Efektu Motyla to to nawet nie stało. Od połowy film zmienia się w teledysk bez jakiejkolwiek fabuły a na siłę połatana końcówka nie klei się do niczego. Sprawia to wrażenie, jakby kręcili dwa alternatywne zakończenia, żadnego nie skończyli i postanowili je ostatecznie połączyć.
No i skąd pomysł aby zrobić to jako kolejny "project" i kręcić to jednym z bohaterów. Nie ma to żadnego tu sensu. A stworzyło tylko twórcom kolejny problem, jak uzasadnić notoryczne nagrywanie kolegów w sytuacjach, wcale nie kluczowych dla eksperymentu i w których tak na prawdę nikt by ich nie nagrywał.