PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=689329}
6,6 21 193
oceny
6,6 10 1 21193
6,7 3
oceny krytyków
Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj
powrót do forum filmu Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj

Na końcu filmu jest scena, w której znajdują kamerę, po czym znajdują kolejną. Na niej nagrany jest film z tego co się działo przed kilkoma sekundami.

McGyverPL

Główny bohater kiedy trafia na swoje 7 urodziny ma ze sobą kamerę, na której grupa nagrywała wszystkie 'skoki' (ta sama kamera po ojcu, którą znalazł na początku filmu). Na miejscu niszczy wehikuł i znika bo jeśli nie ma wehikuł, nie mógł też przenieść się w czasie. Pozostawia jednak kamerę (obok kamery ojca), która też powinna zniknąć, ale nie byłoby ciekawego zakończenia. Jest to sprzeczne z ideą podróży w czasie, ale w tym filmie jest ich kilka, jak i w każdym innym poruszającym tą tematykę.

ocenił(a) film na 6
Gardot

To rozumiem, ale jakim cudem było na niej nagrane to co się działo przed chwilą...

McGyverPL

No właśnie to jest sprzeczne z podróżami w czasie. Nie powinno być tego nagrania ani innego śladu podróżowania. Także zakończenie do bani

ocenił(a) film na 6
McGyverPL

To nie było nagranie sprzed kilku sekund, tylko to zrobione na początku filmu, gdy po raz pierwszy znaleźli tę kamerę. Po prostu ta druga kamera zawierała wszystkie materiały jakie udało im się nagrać podczas eksperymentów, a pierwszym materiałem był moment znalezienia samej kamery (włączyli ją i zaczęła nagrywać). Po zniszczeniu wehikułu, linia czasowa się "wyzerowała". W rezultacie historia rozpoczęła się od nowa, dlatego po raz kolejny widzimy scenę z odkryciem kamery. Sceny te wyglądają identycznie, dlatego można odnieść mylne wrażenie oglądania materiału "sprzed chwili", gdy tak naprawdę został on wykonany dużo wcześniej.

Swoją drogą zakończenie filmu jest naprawdę znakomite, a motyw zostawienia kamery w garażu pozostaje słuszny z perspektywy toku fabularnego. Gdyby nie było drugiej kamery, to historia zataczała było koło w nieskończoność. Tymczasem główny bohater, nie chcąc doprowadzić do stworzenia kolejnego wehikułu, zostawia ostrzeżenie dla siebie z przyszłości. Oglądając później te wszystkie materiały, które zostały nagrane podczas kolejnych prób przemieszczania się w czasie; uzmysłowi sobie jak niebezpiecznym wynalazkiem jest wehikuł czasu i do czego w konsekwencji może doprowadzić jego używanie, dlatego też nigdy więcej go nie zbuduje.

ocenił(a) film na 8
apdarw

Tak właściwie w tych scenach jest pewna trudność w interpretacji. Z jednej strony mamy natychmiastową interakcje materii z różnych linii czasowych, które powodują zaburzenia w równowadze i mogą doprowadzić do znikania obiektu. Ponadto obiekt mógł wpływać na siebie samego we wcześniejszej linii i uzyskiwać natychmiastowy efekt, jak to miało miejsce w rysowaniu uśmieszku na szyi. A jednak pozostawienie kamery by wskazywało na tworzenie kolejnych pętli czasowych, dlatego by pozostawało nagranie na drugiej kamerze. Jednak myślę że najrozsądniej by było uznać ograniczoność w przestrzeni materii która pochodzi z innego przedziału czasowego.
Przeanalizujmy po kolei. Problemy się zaczęły w momencie ich pierwszego eksperymentu, kiedy to spowodowali przeciążenie sieci i potrącenie przez samochód, co powodowało kolejne konsekwencje, czyli rozchodzące się fale. Wszystkie kolejne zmiany były wynikiem tych dalszych zmian, co powodowało nieprzewidywalne konsekwencje (zupełnie jak w efekcie motyla). Jedynie kamera była zbyt daleko by zniknąć od razu a została obejrzana dopiero po jej ponownym odnalezieniu na strychu. Jednak trzeba również zwrócić uwagę na to, że główny bohater nie ostrzegł ojca o wypadku, gdyż to by z całą pewnością spowodowało nieprzewidywalne skutki.

Jedyne data na końcu wciąż nie daje mi spokoju. Czemu jest na tych projektach data 14 października 2025 r? Można ją zobaczyć jak wrzuca dokumenty do śmietnika.

ocenił(a) film na 9
Yang

Dołączam się do pytania! http://przeklej.org/file/ASVzl2/film.witajcie.we.wczoraj.png - tyle że 14 sierpnia 2025. Może to kolejna zagadka, a może po prostu jestem śpiąca.. ;D

ocenił(a) film na 8
Tam_taram

Nie no chodziło o sierpień. To jest ta sama karta, tylko źle sobie policzyłem który to miesiąc august. Ale to nie zmienia faktu, że chodzi o rok 2025. Na chwilę obecną jedynym wyjaśnieniem jakie mi przychodzi do głowy to np główny bohater po ukończeniu MIT i prowadzeniu prac badawczych opracowuje schematy i urządzenie, które następnie wysyła i zostawia w przeszłości tak żeby jego tata mógł się z nimi zapoznać, jednak pomimo tego, nie udaje się wtedy ukończyć maszyny i uratować ojca. Tylko takie rozwiązanie by było dziwnym, gdyż tworzy olbrzymi potencjał silnych fal, które całkowicie by mogły odmienić przyszłość.
Nic to późno już, ale film z pewnością daje do myślenia ot chociażby z powodu 1 sekundowej sceny, której większość nawet nie zauważy.

ocenił(a) film na 6
Yang

To jest pewnie furtka do sequelu. Jakoś mnie nie dziwi rok 2025, chociaż nie zauważyłem tego jak oglądałem. Dwadzieścia lat wcześniej nie mogła raczej powstać taka technologia.

McGyverPL

Powstala w 1985. Nie ogladales "Powrotu do przyszlosci"?

ocenił(a) film na 6
Yang

Wybacz nieporozumienie, ale pomyliłem się co do interpretacji tej sceny. Na dole umieściłem poprawkę.
Co do daty opiewającej na rok 2025, to wszystko wskazuje na to, że jest to moment pierwotnego skonstruowania wehikułu. Na pewno działał, bo plany jego budowy znalazły się w rękach naukowców z DARPA nie później niż w 2004 roku (wtedy David miał 7. urodziny). Na swój sposób wydaje się to oczywiste, bo jeśli wehikuł został stworzony raz, to istnieje już cały czas, ponieważ za jego pomocą można znaleźć się w dowolnym punkcie w czasie. Poza tym większa jest szansa na to, że właśnie w przyszłości będziemy dysponować odpowiednią myślą technologiczną do tworzenia tak zaawansowanych konstrukcji.

ocenił(a) film na 6
McGyverPL

Jednak się myliłem. Obejrzałem tę scenę ponownie i faktycznie, tak jak napisałeś, jest to nagranie tego co wydarzyło się przed chwilą. Znaleźli dwie kamery, które tak naprawdę były jedną i tą samą. Siostra Davida włączyła tę którą sama trzymała i zaczęła nagrywać, po chwili David włączył swoją i było na niej dokładnie to samo nagranie. Interakcja z jedną kamerą, miała natychmiastowy wpływ na tę drugą.

Źle wywnioskowałem także wpływ odnalezionych materiałów na dalsze wydarzenia. W filmie jest jeszcze jedna scena, na samym końcu, jak David podchodzi do Jessie i kończy jej zdanie, dając nam do zrozumienia, że zna swoją i jej przyszłość. Wypowiada także słowa: "razem zmienimy świat", co jednoznacznie można interpretować jako zamiar dalszego eksperymentowania.

Przepraszam Cię za przedwczesną analizę i wprowadzenie w błąd :-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

Eh niezupełnie. Kamera przeniosła się w czasie razem z bohaterem, ale już nie zniknęła z nim z powodu większej odległości od swojego duplikatu w trakcie działania maszyny, bądź bliskości maszyny. Bohaterowie znikali kiedy plecak z maszyną był koło nich. Jeśli by było tak samo w przypadku materii nieożywionej bez bliskości maszyny to w scenie końcowej obie kamery by zaczęły migać i zniknęły by.

Co do nagrania to właśnie w znalezionej kamerze mogą obejrzeć jedną z początkowych scen. Mówią o pojedynczej kamerze i jest obraz który możemy obejrzeć na początku. Jednak tutaj dochodzi kolejny element układanki. To co widzą na tamtej kamerze nie zostało zarejestrowane przez nią, tylko przez kamerę którą musieli nagrywać od początku. Jedyne wyjaśnienie tego jest takie, że w pewnym momencie treść z jednej kamery została przegrana na nowo znalezioną kamerę.

Co do dokończenia wypowiedzi to bohater obejrzał cały film. W zasadzie obejrzał dokładnie to samo co my mogliśmy obejrzeć i dopiero wtedy podszedł do dziewczyny. Oczywiście to dało mu spore możliwości wpływania w sposób niekontrolowany w przyszłość, jednak teraz już świadomie. Tak właściwie chciał zniszczyć wszystko uważając że nie można dostać drugiej szansy, jednak dzięki temu nagraniu właśnie tą drugą szansę dostał.

Właśnie z powodu tego pozornie chaotycznego układu i lekkiego początkowego podejścia wielu ludzi nie dostrzegło spójności w tym filmie i tak strasznie zaniżone są oceny. Jednak przyznam, że chociaż może film nie tak skomplikowany i trudny w odbiorze jak Primer, to jednak podobał mi się bardziej.

ocenił(a) film na 8
Yang

A pamiętacie jak Chris przy zakładaniu paktu podsunęła pomysł, by wszystko nagrywać, by w razie czego, gdy coś pójdzie nie tak, wiedzieć, gdzie popełnili błąd? Myślę, że David i reszta obejrzeli cały materiał z kamery, zbudowali wehikuł (co mogą potwierdzać słowa Davida - razem zmienimy świat) i będą się przenosić w czasie tym razem odpowiedzialnie.

ocenił(a) film na 8
kamaah1992

Z pewnością obejrzeli cały materiał z kamery chociaż niekoniecznie już mieli zbudowany wehikuł.
Film jako taki zawiera wyłącznie to co zostało nagrane kamerą. Dlatego widzimy tam podanie do MIT, całe, jeszcze nie zmontowane, wszystkie ujęcia. No i właśnie te nagrania powstały zanim została znaleziona kamera na strychu i dlatego też moment jej znalezienia mógł być nagrany.

ocenił(a) film na 8
Yang

Ale przecież podanie do MIT nagrywał inną kamerą. :)

ocenił(a) film na 8
kamaah1992

Dlatego wcześniej napisałem to:
"To co widzą na tamtej kamerze nie zostało zarejestrowane przez nią, tylko przez kamerę którą musieli nagrywać od początku. Jedyne wyjaśnienie tego jest takie, że w pewnym momencie treść z jednej kamery została przegrana na nowo znalezioną kamerę."

ocenił(a) film na 6
Yang

Moment znalezienia nie mógł być nagrany przez inną kamerę, bo nie miał kto nagrywać. Na strychu były tylko dwie osoby i to one są widoczne w kadrze. Poza tym nikt nie ustalił, że wszystko to co widzieliśmy musiało być nagrane amatorsko "z ręki". Była bodajże scena, gdzie widzimy lewitującą w polu magnetycznym kamerę z perspektywy trzeciej osoby.

ocenił(a) film na 8
apdarw

Radzę jeszcze raz obejrzeć ten fragment. Moment znalezienia został zapisany przez kamerę, która została odłożona tak by mogła dalej wszystko nagrywać. Christina wszystko nagrywa, następnie trzymając w jednej ręce kamerę, drugą ręką sięga po starą kamerę po czym odkłada tą którą nagrywa. Wtedy też pojawia się w kadrze.

Lewitująca kamera nie jest pokazana z perspektywy trzeciej osoby. Kamera jest odłożona na stół, bo operator czyli Christina idzie pomóc z przesunięciem stołu. Potem jak kamera jest w górze to idzie po nią by ją zabrać. Po dokonaniu skoku kamera zaczyna wirować i pojawiają się przebłyski z późniejszych zapisów.

Jednak można by zwrócić uwagę na 2 błędy.
1 Kamera po unoszeniu się w polu nie wiruje, tak jak inne obiekty. Zaczyna wirować dopiero na końcu, jak już jest trzymana w ręku Christiny i jest jej wyrwana.
2 Ujęcie z zewnątrz na gasnące światła. Skąd by te dzieciaki mieli to nagranie. No i skąd tam kamera? Jedynym wyjściem by nie uznawać tego za błąd, to już wcześniej sobie w oknie wstawili kamerę i włączyli nagrywanie. W sumie jest to możliwe biorąc pod uwagę, że mieli 3 kamery. 1 ta której Christina używała. 2 GoPro. 3 Stara taty którą Christina zaczyna używać w scenie oddawania plecaka.

ocenił(a) film na 6
Yang

"Eh niezupełnie. Kamera przeniosła się w czasie razem z bohaterem, ale już nie zniknęła z nim z powodu większej odległości od swojego duplikatu w trakcie działania maszyny, bądź bliskości maszyny. Bohaterowie znikali kiedy plecak z maszyną był koło nich. Jeśli by było tak samo w przypadku materii nieożywionej bez bliskości maszyny to w scenie końcowej obie kamery by zaczęły migać i zniknęły by."
> Możesz to napisać jeszcze raz, ale innymi słowami. W ogóle nie mogę zrozumieć o co Ci tutaj chodzi :-)

"Co do nagrania to właśnie w znalezionej kamerze mogą obejrzeć jedną z początkowych scen. Mówią o pojedynczej kamerze i jest obraz który możemy obejrzeć na początku. Jednak tutaj dochodzi kolejny element układanki. To co widzą na tamtej kamerze nie zostało zarejestrowane przez nią, tylko przez kamerę którą musieli nagrywać od początku. Jedyne wyjaśnienie tego jest takie, że w pewnym momencie treść z jednej kamery została przegrana na nowo znalezioną kamerę."
> No tak... stało się to w momencie zniszczenia wehikułu. Nie zapominaj o tym, że to jest tak naprawdę jedna i ta sama kamera, tylko w dwóch różnych postaciach. Pierwsza, którą znaleźli na początku filmu, należała do ojca i miała nagrane materiały pochodzące sprzed 2004 roku (ostatnie wideo było z urodzin). Druga, którą David przeniósł się w czasie, dodatkowo miała zapisane wszystko to, co bohaterowie nagrali w czasie trwania filmu. Natomiast teraz, gdy obie istnieją w tej samej linii czasowej, nagranie zarejestrowane na jednej kamerze, automatycznie pojawia się na drugiej. To nam właśnie prezentowała omawiana scena.

"Co do dokończenia wypowiedzi to bohater obejrzał cały film. W zasadzie obejrzał dokładnie to samo co my mogliśmy obejrzeć i dopiero wtedy podszedł do dziewczyny. Oczywiście to dało mu spore możliwości wpływania w sposób niekontrolowany w przyszłość, jednak teraz już świadomie. Tak właściwie chciał zniszczyć wszystko uważając że nie można dostać drugiej szansy, jednak dzięki temu nagraniu właśnie tą drugą szansę dostał."
> No właśnie o tym napisałem :-P Z tym, że nie nazwałbym tego mianem drugiej szansy. Kontekst tego stwierdzenia miał w filmie inne znaczenie i odnosił się do trwałej zmiany przeszłości bez negatywnych konsekwencji. W tym przypadku bohater poznał jedynie fragment swojej przyszłości. Równie dobrze w takim samym położeniu znalazłby się, gdyby odbył podróż o kilka tygodni wstecz i nie dopuścił do znalezienia przez siebie kamery. Po powrocie rzeczywistość toczyłaby się w taki sposób, jakby wehikułu nigdy nie było, a pojęcie o nim miałby tylko on sam. Drugiej szansy więc nie dostał, gdyż nadal nie jest w stanie uratować swojego ojca, przynajmniej w taki sposób w jaki by tego chciał (czyt. bez zmieniania innych rzeczy). Dlatego jestem przekonany, że film nie miał jednak szczęśliwego zakończenia, gdyż David nie nauczył się niczego na swoich błędach i będzie próbował nadal.

"Właśnie z powodu tego pozornie chaotycznego układu i lekkiego początkowego podejścia wielu ludzi nie dostrzegło spójności w tym filmie i tak strasznie zaniżone są oceny. Jednak przyznam, że chociaż może film nie tak skomplikowany i trudny w odbiorze jak Primer, to jednak podobał mi się bardziej."
> Film ma dokładnie taką ocenę na jaką sobie zasłużył. Posiada on mnóstwo niespójności, ale są one związane z samą ideą podróżowania w czasie. Przeskakiwanie pomiędzy liniami czasowymi nigdy nie będzie możliwe, dlatego samo myślenie o tym generuje mnóstwo paradoksów. Żeby nie być gołosłownym wymienię kilka nieścisłości:
- przemieszczanie się tylko w określonym obszarze (sferze), zabierając ze sobą jedynie część materii;
- transportowanie w czasie istot żywych bez konsekwencji na ich życie lub zdrowie;
- koordynowanie wehikułu z aplikacji na smartphona poprzez podanie wyłącznie współrzędnych czasowych;
- skonstruowanie urządzenia przez trzech nastolatków w przeciągu max kilku miesięcy;
- doprowadzenie go do postaci mobilnej, pracującej na lekkich bateriach i mieszczącej się w plecaku;
- zachowywanie przez bohaterów świadomości przeszłych wydarzeń po powrocie do teraźniejszości;
- i analogicznie brak wspomnień z okresu ich absencji z perspektywy zmienionej rzeczywistości;
- absurdalne wyobrażenie paradoksu polegającego na kontakcie wzrokowym z samym sobą;
- udane cofnięcie się przez Davida o 10 lat, mimo iż początkowo 3 miesiące było limitem;
- samo zachowanie bohaterów w sytuacji, w której dostrzegli efekt motyla itp. itd.

Project Almanac nie był skomplikowany, a trudności w zrozumieniu ciągu przyczynowo-skutkowego miał jedynie sam motyw przemierzania czasu i kiepski montaż przebiegu zdarzeń wzorowany na styl "found footage". Primer nie oglądałem, ale od siebie polecam film Predestination :-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

Predestination to jest dopiero kosmos, polecam od siebie też!

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Możesz to napisać jeszcze raz, ale innymi słowami. W ogóle nie mogę zrozumieć o co Ci tutaj chodzi :-)"
Jeśli dwa obiekty z różnych okresów czasowych znajdowały się w bliskiej odległości od siebie i w pobliżu był plecak z maszyną powodowało to zachwianie równowagi. W związku z tym, że składamy się z energii która wytwarza cechy jakie obserwujemy jako materia i dwa identyczne obiekty znajdowały się wystarczająco blisko siebie i prawdopodobnie maszyna ich wzajemne oddziaływanie potęgowała, to mógł powstać rezonans cząsteczek i w efekcie rozerwanie wiązań. To by tłumaczyło znikanie. Być może to by dotyczyło tylko samej materii ożywionej, albo bliskość maszyny była konieczna do tego. To by było jedyne wyjaśnienie, dlaczego dwie kamery, które były obok siebie, dotykając się, nie zaczęły drgać jednakowo i nie zniknęły.

"No tak... stało się to w momencie zniszczenia wehikułu. Nie zapominaj o tym, że to jest tak naprawdę jedna i ta sama kamera, tylko w dwóch różnych postaciach. Pierwsza, którą znaleźli na początku filmu, należała do ojca i miała nagrane materiały pochodzące sprzed 2004 roku (ostatnie wideo było z urodzin). Druga, którą David przeniósł się w czasie, dodatkowo miała zapisane wszystko to, co bohaterowie nagrali w czasie trwania filmu. Natomiast teraz, gdy obie istnieją w tej samej linii czasowej, nagranie zarejestrowane na jednej kamerze, automatycznie pojawia się na drugiej. To nam właśnie prezentowała omawiana scena."
I tu jest Twój błąd. Była jeszcze jedna kamera, którą nagrano podanie do MIT, tak samo jak początkowe sceny w szkole jak i pierwsze znalezienie kamery. Dodatkowo tej samej kamery użyto do nagranie znalezienia 2 identycznych kamer na końcu. Jednak w którymś momencie nagranie z tej kamery zostało przekopiowane na starą kamerę ojca i ta stara kamera była użyta przynajmniej na końcu i ta też była pozostawiona na te 11 lat na strychu.
A i jeszcze jedno. Nagrywanie na tej kamerze w nowej linii czasowej nie mogło powodować automatycznego kopiowania się na drugą kamerę, gdyż wymagało to by wpierw skopiowania. To co odtworzyli to scenę z pierwszego znalezienia kamery, gdyż ewidentnie jest mowa o jednej kamerze a na końcu była od razu mowa o 2 kamerach.
edit: Dodam jeszcze, że była również kolejna kamera GoPro, którą również nagrywali i które potem wrzucili na starą kamerę. Innymi słowy na filmie możemy zobaczyć wszystko co ponagrywali i zrzucili na jedną kamerę. Zapewne część materiału została porzucona i nie wrzucona w zmontowaną treść.

Co do drugiej szansy to już w pierwszym poście napisałem o tym, że film został obejrzany. A i druga szansa była dana, ale nie ojcu, który nie został uprzedzony że zginie, ale głównemu bohaterowi. Jego działania doprowadziły do zniknięcia jego miłości. Łamał zasady by to odkręcić, jednak wciąż pojawiały się kolejne konsekwencje jego działań. Wtedy zdecydował się zniszczyć wszystko i anulować skutki swoich decyzji. Jednak nie przewidział tego, że kamera się ostanie i przedstawi mu skutki jego działań i pozwoli na bardziej racjonalne użycie maszyny. W sumie to było dobre zakończenie, bo oglądając film mógł dorosnąć i uniknąć tragicznych w skutkach błędów.

"Film ma dokładnie taką ocenę na jaką sobie zasłużył. Posiada on mnóstwo niespójności, ale są one związane z samą ideą podróżowania w czasie. Przeskakiwanie pomiędzy liniami czasowymi nigdy nie będzie możliwe, dlatego samo myślenie o tym generuje mnóstwo paradoksów. Żeby nie być gołosłownym wymienię kilka nieścisłości:"
I to jest coś co lubię. Konkretne zarzuty które można od razu wyjaśnić. Może to też pozwoli spojrzeć na film z trochę innej perspektywy.
"- przemieszczanie się tylko w określonym obszarze (sferze), zabierając ze sobą jedynie część materii;"
Rozsądne rozwiązanie. Maszyna wytwarza pole o ograniczonym obszarze i pozwala na przeniesienie różnicy pomiędzy wymiarami. Miejsce docelowe jest tym samym miejscem co startowe, dlatego przerzuca w czasie to co jest nowego w tym miejscu. Dlatego np asfalt się nie zmienia, bo i tak już tam był, jednak ludzie, czy luźne rzeczy już się przenoszą. Podobnie z powietrzem, przez co po przeskoku następuje gwałtowna fala rozprężenia.
"- transportowanie w czasie istot żywych bez konsekwencji na ich życie lub zdrowie;"
Jeśli uznamy czas za kolejny wymiar, to mając urządzenie które pozwala na przemieszczanie się w tym wymiarze to czemu by musiało to powodować konsekwencje na ich życie czy zdrowie? Zrobienie kroku do przodu, co powoduje przemieszczenie się w jednym z wymiarów ma powodować negatywny efekt dla nas?
"- koordynowanie wehikułu z aplikacji na smartphona poprzez podanie wyłącznie współrzędnych czasowych;"
Współrzędne czasowe to są jedyne współrzędne jakie mogą określić. Nie mogą zmienić miejsca docelowego. Maszyna pozwala na przemieszczanie się tylko w jednym wymiarze, tj czasie. Jednak by tego dokonać muszą wprowadzić polecenia. Smartfon, klawiatura, myszka? Jaka to różnica w jaki sposób wydaje się polecenia? Chodzi tylko o interface.
"- skonstruowanie urządzenia przez trzech nastolatków w przeciągu max kilku miesięcy;"
Jedyne co ci nastolatkowie zrobili to znaleźli odpowiednie źródło zasilania i sposób do wprowadzania komend. Czyli włożyli baterie i zaprogramowali przyciski do pilota. To nie jest to samo co zbudowanie maszyny. Zresztą sami powiedzieli że jej nie wynaleźli. Mało tego, potrzebowali szczegółowych planów by wiedzieć jak to zrobić.
"- doprowadzenie go do postaci mobilnej, pracującej na lekkich bateriach i mieszczącej się w plecaku;"
Głównym problemem było zasilanie. Korzystali z baterii samochodu oraz z wodoru by wytworzyć ogniwo które pozwoliło im wygrać na loterii. Następnie kupili bardzo drogie najnowsze baterie które znacznie zwiększyły ich możliwości. Ponadto stale kombinowali nad lepszym użyciem energii czyli wyeliminowaniem niepotrzebnych strat. Widocznie maszyna była bardzo wydajna, tylko nie potrafili tego porządnie podłączyć.
"- zachowywanie przez bohaterów świadomości przeszłych wydarzeń po powrocie do teraźniejszości;"
Posiadają świadomość tylko ze swojej linii czasowej. Jeśli zrobili skok który wywołał skutki, to nie znali nowej linii czasowej, dlatego wiedzieli jaka jest różnica po poznawaniu świata po skoku. Szczególnie to widać kiedy bohater sam zaczął skakać i jego koledzy chociaż świadomi skutków wcześniejszych skoków, jednak znali odmienną rzeczywistość niż nasz bohater i to co zostało zarejestrowane.
"- i analogicznie brak wspomnień z okresu ich absencji z perspektywy zmienionej rzeczywistości;"
wyjaśniłem powyżej
"- absurdalne wyobrażenie paradoksu polegającego na kontakcie wzrokowym z samym sobą;"
Kontakt wzrokowy raczej nie był konieczny. Jednak kiedy postacie odzywały się, czyli generowały fale, to wtedy następowało nasilanie drgań. Może to też była przyczyna braku rezonansu w przypadku materii nieożywionej (kamera)
"- udane cofnięcie się przez Davida o 10 lat, mimo iż początkowo 3 miesiące było limitem;"
Limitem była energia. Im większa energia tym dalej można było się cofnąć. Kolejnym ograniczeniem był fakt potrzeby zachowania energii do powrotu. Skok o 10 lat wstecz był skokiem w jedną stronę. Nie był planowany powrót to i nie było rezerwy. Chociaż przy skoku o 10 lat mogli użyć większego plecaka bo by to wiązało się z większą ilością baterii.
"- samo zachowanie bohaterów w sytuacji, w której dostrzegli efekt motyla itp. itd."
Świetnie zagrana ograniczoność nastolatków, którzy za mało przeżyli by przewidywać dalekosiężne skutki swoich działań. Jak dla mnie są to zachowania wiarygodne gdyż postacie wyraźnie pokazywały swoje emocje. Takie zachowanie u ludzi dorosłych, może ze świata nauki już by nie było do zaakceptowania. A jednak w filmach często właśnie się z tym spotykamy. Nastolatki zachowujące się jak dorośli i dorośli jak dzieci. Tutaj tego nie było i to dodaje realizmu.

"Project Almanac nie był skomplikowany, a trudności w zrozumieniu ciągu przyczynowo-skutkowego miał jedynie sam motyw przemierzania czasu i kiepski montaż przebiegu zdarzeń wzorowany na styl "found footage". Primer nie oglądałem, ale od siebie polecam film Predestination :-)"
Project Almanac zaiste nie jest szczególnie skomplikowany a mimo to wiele osób go nie rozumie. Montaż też nie ułatwia, gdyż wiele elementów ułatwiających zrozumienie w sposób naturalny zostało wycięte. Jednak właśnie ten montaż jest bardzo wiarygodny, gdyż jeśli by mieli coś takiego robić to z pewnością by właśnie tak to nagrywali.
Primer - koniecznie trzeba obejrzeć przynajmniej raz, potem pomyśleć, może poczytać a potem jeszcze raz chociaż część obejrzeć. Film niestety nie jest przedstawiony w łatwostrawny sposób, nie posiada efektów, jednak jeśli ktoś lubi kwestie podróży w czasie i lubi dużo myśleć to z pewnością mu się spodoba.
Co do Predestination to film dosyć ciekawy, niestety zbyt prosty i przewidywalny. Rozwikłanie całej zagadki w połowie filmu popsuło mi dalsze ogądanie.
Jak chcesz coś równie prostego i przyjemnego to http://www.filmweb.pl/film/Time+Lapse-2014-693605 jest całkiem niezły.
A i ten też powinien się spodobać http://www.filmweb.pl/film/Na+w%C5%82asne+ryzyko-2012-623525
O Looperze czy Source Code to raczej wspominać nie trzeba?

ocenił(a) film na 6
Yang

Co do obecności dwóch kamer obok siebie w tej samym czasie, to chyba nikt tutaj nie poddawał tego w wątpliwość, więc w sumie nie wiem czemu pojąłeś ten temat. Ja nawet nie podejrzewałem tutaj jakichkolwiek nieścisłości, a główny temat na tym forum dotyczył nagrania sprzed kilku sekund. Swoją drogą skąd wiesz, że obiekty z różnych okresów czasów będąc blisko siebie i wehikułu zaczęły znikać/migać/drgać? Faktycznie tak działo się z ludźmi, ale gdzie w filmie jest scena potwierdzająca takie zachowanie w stosunku do obiektów martwych? Poza tym jakby nie patrzeć w końcówce filmu nie ma sytuacji, że dwie kamery są obok siebie i wehikułu jednocześnie. Obok siebie znalazły się dużo później gdy ktoś je schował na strych, a nawet wtedy się nie dotykały (tak jak napisałeś), bo były co najmniej metr od siebie. Poza tym po co używasz w swoim wnioskowaniu terminów fizycznych, jak "rezonans cząstek", czy "rozerwanie wiązań"? Przecież to nie ma nic wspólnego z fabułą filmu, która nawet nie opiera się o założenia "prawdziwej" nauki.

|Była jeszcze jedna kamera, którą nagrano podanie do MIT, tak samo jak początkowe sceny w szkole jak i pierwsze znalezienie kamery. Dodatkowo tej samej kamery użyto do nagranie znalezienia 2 identycznych kamer na końcu. Jednak w którymś momencie nagranie z tej kamery zostało przekopiowane na starą kamerę ojca i ta stara kamera była użyta przynajmniej na końcu i ta też była pozostawiona na te 11 lat na strychu.|
> Przecież to nie ma sensu. Za bardzo to komplikujesz. Nie wszystkie sceny, które widzimy w filmie zostały nagrane "z ręki". Te które wymieniłeś są spoza tego amatorskiego filmowania i stanowią dopełnienie historii. Spójrz na nie jeszcze raz i przekonaj się, że część nagrań drga, a druga część jest stabilna.

|A i jeszcze jedno. Nagrywanie na tej kamerze w nowej linii czasowej nie mogło powodować automatycznego kopiowania się na drugą kamerę, gdyż wymagało to by wpierw skopiowania. To co odtworzyli to scenę z pierwszego znalezienia kamery, gdyż ewidentnie jest mowa o jednej kamerze a na końcu była od razu mowa o 2 kamerach.|
> Mylisz się, tak jak ja na początku. Obejrzyj pierwszą i końcową scenę na strychu... są zupełnie inne. W tej pierwszej znajdują kamerę i od razu odtwarzają nagranie z urodzin. W tej drugiej siostra odpala kamerę i pyta "to ojciec miał dwie kamery?" i po chwili ten sam tekst leci z nagrania na drugiej kamerze, trzymanej przez Davida.
Druga sprawa, że nagranie jak najbardziej mogło kopiować się samo; analogicznie do rysunku powstającego "zdalnie" na karku jednego z bohaterów ;-)

|Co do drugiej szansy to już w pierwszym poście napisałem o tym, że film został obejrzany. A i druga szansa była dana, ale nie ojcu, który nie został uprzedzony że zginie, ale głównemu bohaterowi. Jego działania doprowadziły do zniknięcia jego miłości. Łamał zasady by to odkręcić, jednak wciąż pojawiały się kolejne konsekwencje jego działań. Wtedy zdecydował się zniszczyć wszystko i anulować skutki swoich decyzji. Jednak nie przewidział tego, że kamera się ostanie i przedstawi mu skutki jego działań i pozwoli na bardziej racjonalne użycie maszyny. W sumie to było dobre zakończenie, bo oglądając film mógł dorosnąć i uniknąć tragicznych w skutkach błędów.|
> Tak jak pisałem, główny bohater mógł cofnąć się do samego odkrycia planów ojca i wyszłoby na to samo. Zrobił jednak więcej i domknął pętlę czasową, niszcząc wehikuł i dokumenty oraz pozwolił ojcu zginąć. Nie ma także szans na to, aby nauczył się lepiej i rozważniej korzystać z wehikułu, bo i tak każda zmiana rzeczywistości spowoduje szereg innych, które po części zawsze będą niechciane. W zakończeniu chodziło o to, żeby zaistniał jakiś zwrot akcji, który zmieniłby finalny wydźwięk filmu z pozytywnego na ambiwalentny. Był nim fakt poznania na nowo podróży w czasie i rozpoczęcie całej historii od początku.

Do twoich odpowiedzi na wymienione przeze mnie zarzuty w stronę wiarygodności fabuły odniosę się nieco później. Natomiast Predestination wcale nie było filmem prostym, a tym bardziej przewidywalnym. Musisz być wróżbitą, skoro poznałeś całą intrygę już w połowie filmu :-/ Opłacało Ci się w takim razie oglądać taki film jak Almanac, nie wspominając już o tym, że oceniłeś go jako rewelacyjny ;-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Co do obecności dwóch kamer obok siebie w tej samym czasie, to chyba nikt tutaj nie poddawał tego w wątpliwość, więc w sumie nie wiem czemu pojąłeś ten temat. Ja nawet nie podejrzewałem tutaj jakichkolwiek nieścisłości, a główny temat na tym forum dotyczył nagrania sprzed kilku sekund. Swoją drogą skąd wiesz, że obiekty z różnych okresów czasów będąc blisko siebie i wehikułu zaczęły znikać/migać/drgać? Faktycznie tak działo się z ludźmi, ale gdzie w filmie jest scena potwierdzająca takie zachowanie w stosunku do obiektów martwych? Poza tym jakby nie patrzeć w końcówce filmu nie ma sytuacji, że dwie kamery są obok siebie i wehikułu jednocześnie. Obok siebie znalazły się dużo później gdy ktoś je schował na strych, a nawet wtedy się nie dotykały (tak jak napisałeś), bo były co najmniej metr od siebie."

Powód poruszenia kwestii dwóch kamer jest oczywisty. Dwa obiekty z dwóch różnych czasów koło siebie i nie spowodowały rezonansu i nie zniknęły pomimo małej odległości. Chodzi o spójność teorii czyli wyjaśnienie dlaczego kamery nie zareagowały a ludzie już tak. Możliwych przyczyn wymieniłem kilka i brak jest danych by zweryfikować która teoria jest prawdziwa. A i kamery faktycznie się nie dotknęły, jednak kiedy porównywali je ze sobą to trzymali je blisko siebie.

"Poza tym po co używasz w swoim wnioskowaniu terminów fizycznych, jak "rezonans cząstek", czy "rozerwanie wiązań"? Przecież to nie ma nic wspólnego z fabułą filmu, która nawet nie opiera się o założenia "prawdziwej" nauki."

No właśnie co uznajemy za "prawdziwą naukę". Zgodnie z większością teorii podróże w czasie nie są możliwe i jakikolwiek film na ten temat by nie był zgodny z obecnie obowiązującymi koncepcjami. A jednak niektórych ta kwestia nurtuje. No i użyłem tych określeń by wskazać w jaki przykładowy sposób mógłby powstać efekt zaprezentowany w filmie, czyli zniknięcie obiektów.

" Przecież to nie ma sensu. Za bardzo to komplikujesz. Nie wszystkie sceny, które widzimy w filmie zostały nagrane "z ręki". Te które wymieniłeś są spoza tego amatorskiego filmowania i stanowią dopełnienie historii. Spójrz na nie jeszcze raz i przekonaj się, że część nagrań drga, a druga część jest stabilna."
Zgadza się, nie wszystkie były kręcone z ręki. Część była kręcona ze statywu, a część z odłożonej np na stół, albo ziemie. Jednak wszystkie były kręcone z kamer przez nich samych.

"Mylisz się, tak jak ja na początku. Obejrzyj pierwszą i końcową scenę na strychu... są zupełnie inne. W tej pierwszej znajdują kamerę i od razu odtwarzają nagranie z urodzin. W tej drugiej siostra odpala kamerę i pyta "to ojciec miał dwie kamery?" i po chwili ten sam tekst leci z nagrania na drugiej kamerze, trzymanej przez Davida.
Druga sprawa, że nagranie jak najbardziej mogło kopiować się samo; analogicznie do rysunku powstającego "zdalnie" na karku jednego z bohaterów ;-)"

Scena na początku:
C: Od kiedy my mamy kamerę video?
D: To stara kamera taty, taa. Pamiętasz to?
C: Taa. Hej zobacz, ciągle działa.

Scena na końcu:
C: Od kiedy my mamy kamerę video?
D: Jest tutaj. To stara kamera taty.
c: Czy tata miał dwie stare kamery?
D: Nie wiem. Taa, chyba.
C: Na obu jest napisane "Własność Bena Raskina."
D: Taa, daj zobaczyć
C: Dziwne. Działają?
D: Taa, odtwarza.

Głos z kamery:
C: Od kiedy mamy kamerę video?
D: To stara kamera taty, taa. Pamiętasz to?
C: Taa. Hej zobacz, ciągle działa.

Jak widać, ewidentnie jest to zapis pierwszej sytuacji, nie wtedy kiedy są dwie kamery. Ponadto jeśli by Christina włączyła kamerę to by był zapis z urodzin, jednak to David włączył drugą i to była ta którą zostawił w przeszłości.

"Tak jak pisałem, główny bohater mógł cofnąć się do samego odkrycia planów ojca i wyszłoby na to samo. Zrobił jednak więcej i domknął pętlę czasową, niszcząc wehikuł i dokumenty oraz pozwolił ojcu zginąć. Nie ma także szans na to, aby nauczył się lepiej i rozważniej korzystać z wehikułu, bo i tak każda zmiana rzeczywistości spowoduje szereg innych, które po części zawsze będą niechciane. W zakończeniu chodziło o to, żeby zaistniał jakiś zwrot akcji, który zmieniłby finalny wydźwięk filmu z pozytywnego na ambiwalentny. Był nim fakt poznania na nowo podróży w czasie i rozpoczęcie całej historii od początku."

David cofając się i niszcząc maszynę chciał przerwać cały cykl i nie dopuścić by cokolwiek się wydarzyło, gdyż te wydarzenia spowodowały zniknięcie jego ukochanej. Jedynym rozwiązaniem było uniemożliwienie powstania maszyny przynajmniej nie w tym czasie w którym powstała w tym cyklu. Ponieważ zniszczył też maszynę z przeszłości to przerwał cykl. A jednak po przejrzeniu zawartości kasety przekonał się że podróże w czasie są możliwe i wielce prawdopodobne, że on sam przesłał maszynę i plany w przeszłość co spowodowało powstanie całego cyklu. Pewnie z tego powodu jest właśnie data 14 sierpnia 2025 roku, czyli jakieś 11,5 roku po dostaniu się na MIT.

"Natomiast Predestination wcale nie było filmem prostym, a tym bardziej przewidywalnym. Musisz być wróżbitą, skoro poznałeś całą intrygę już w połowie filmu :-/ Opłacało Ci się w takim razie oglądać taki film jak Almanac, nie wspominając już o tym, że oceniłeś go jako rewelacyjny ;-)"
No właśnie opłacało mi się i pewnie jeszcze raz kiedyś obejrzę, gdyż przeglądając Almanac wciąż dostrzegam kolejne elementy które przeoczyłem przy pierwszej projekcji. Coś jak w Primerze. Każdy detal może mieć znaczenie. A jednak forma jest dużo łatwiej przyswajalna no i jednak da się zrozumieć całą fabułę za pierwszym podejściem. W Predestination rozwiązania wydawały się oczywiste, zbyt prosta fabuła. Nie było żadnych ukrytych istotnych detali.

ocenił(a) film na 6
Yang

|Powód poruszenia kwestii dwóch kamer jest oczywisty. Dwa obiekty z dwóch różnych czasów koło siebie i nie spowodowały rezonansu i nie zniknęły pomimo małej odległości. Chodzi o spójność teorii czyli wyjaśnienie dlaczego kamery nie zareagowały a ludzie już tak. Możliwych przyczyn wymieniłem kilka i brak jest danych by zweryfikować która teoria jest prawdziwa. A i kamery faktycznie się nie dotknęły, jednak kiedy porównywali je ze sobą to trzymali je blisko siebie.|
> Najprostszym rozwiązaniem jest fakt, że ludzie są żywi, a obiekty są martwe :-) Po co sobie to komplikować i doszukiwać się jakiś większych teorii?

|No właśnie co uznajemy za "prawdziwą naukę". Zgodnie z większością teorii podróże w czasie nie są możliwe i jakikolwiek film na ten temat by nie był zgodny z obecnie obowiązującymi koncepcjami. A jednak niektórych ta kwestia nurtuje. No i użyłem tych określeń by wskazać w jaki przykładowy sposób mógłby powstać efekt zaprezentowany w filmie, czyli zniknięcie obiektów.|
> Wszystko zależy z jakim filmem sci-fi mamy do czynienia. Jeśli scenarzyści sami opisują zjawiska ukazane w filmie za pomocą naukowej terminologii, to sami mamy przyzwolenie na ich weryfikowanie w zgodzie z obowiązującymi teoriami. W tym przypadku jednak, koncepcja podróży w czasie jest nam podana na tacy w całości bez jakiegokolwiek uszczegóławiania. Nie wiem na jakiej zasadzie odbywają się skoki i jakie zjawiska temu towarzyszą, dlatego powinniśmy ukrócić wszelkie spekulacje na ten temat, gdyż nie mają one żadnego sensu ;-)

|Jak widać, ewidentnie jest to zapis pierwszej sytuacji, nie wtedy kiedy są dwie kamery. Ponadto jeśli by Christina włączyła kamerę to by był zapis z urodzin, jednak to David włączył drugą i to była ta którą zostawił w przeszłości.|
> Znalazłem oryginalną transkrypcję w języku angielskim. Brzmi ona tak:

[Scena na początku]
- When did we get a video camera?
- That's Dad's old camera
- Remember that?
- Yeah. Hey, look, it still works.
- Really?
- Wow. Yeah.
- Let me see.
- Check it out.
- That's my seventh birthday.
- I guess it makes sense,
that's the last thing
he would have filmed... right?

[Scena na końcu]
- When did we get a video camera?
- That's Dad's old camera.
- Remember that?
- Yeah. Hey, look, it still works.
- Did Dad have two old cameras?
- I don't know. Yeah. I guess.
- They both say "Property of Ben Raskin."
- Yeah, let me see.
- Weird. Do they work?
- Yeah, it's playing.
(Głos z drugiej kamery)
- When did we get a video camera?
- That's Dad's old camera.
- Remember that?
- Yeah. Hey, look, it still works.

Wygląda więc na to, że masz rację i ja także się nie myliłem na samym początku. Pierwszy raz oglądałem film po angielsku z napisami i dobrze to zrozumiałem. Po tym jak napisałeś, że scena zawiera trudność w interpretacji (teraz już wiem, że miałeś na myśli coś innego), postanowiłem obejrzeć ją jeszcze raz. Jako że nie miałem już filmu na dysku, odpaliłem online na CDA w wersji z lektorem. Niestety tutaj tłumaczenie brzmiało już zupełnie inaczej i całkowicie wypaczyło zrozumienie tej sceny (autor tego tematu też musiał oglądać tę wersję). Pomyśleć, że właśnie dlatego przestałem oglądać filmy z lektorem :-/ Swoją drogą mogłeś mi od razu napisać, że za pierwszym razem myślałem poprawnie :-P
Nie zmienia to natomiast faktu, że tak jak napisałeś wcześniej, aby nagranie z początku filmu znalazło się w końcowej scenie, musiało ono zostać przekopiowane z nowszej kamery siostry do starej kamery ojca. Tworzy to kolejną sprzeczność, gdyż jest to bardzo trudne ze względu na technologię obsługującą te kamery. Nagrywają one materiały wideo na inne nośniki pamięci, przy czym ta starsza prawdopodobnie na kasetę taśmową. Trzeba by te klipy skonwertować na starszy format i w jakiś sposób zgrać na starą kamerę. Nie wspominając już o jej ograniczonej pamięci... nie ma szans aby zmieściły się na niej te wszystkie materiały, które nagrali w czasie trwania filmu. Znacznie łatwiej byłoby, gdyby cały czas nagrywali nową kamerą i to ją David zabrałby ze sobą w przeszłość.

|Jedynym rozwiązaniem było uniemożliwienie powstania maszyny przynajmniej nie w tym czasie w którym powstała w tym cyklu.|
> Wybacz, ale to zdanie nie ma sensu :-D

|A jednak po przejrzeniu zawartości kasety przekonał się że podróże w czasie są możliwe i wielce prawdopodobne, że on sam przesłał maszynę i plany w przeszłość co spowodowało powstanie całego cyklu. Pewnie z tego powodu jest właśnie data 14 sierpnia 2025 roku, czyli jakieś 11,5 roku po dostaniu się na MIT.|
> Na pierwszy rzut oka może i brzmi to ciekawie, jednak po głębszym przemyśleniu nie ma żadnego sensu. Jeżeli pierwotnie udało mu się stworzyć wehikuł w 2025, to nie ma najmniejszego powodu, dla którego miałby się cofać o tyle lat, żeby dać ojcu niepełne dokumenty konstrukcji wehikułu i nie dać mu nawet szansy na skończenie jego budowy; następnie przeżyć kolejne 10 lat i znaleźć przez przypadek kamerę, o której pojęciu nawet nie wiedział i w konsekwencji dalszych zdarzeń, znowu wrócić do 2004 i tym razem zniszczyć wszystko to co wcześniej sam stworzył, zostawiając kamerę, którą w następnej kolejności znowu znalazł, mimo iż wcale nie musiało się tak stać. Powiedz mi, jaki miałby być niby cel tego wszystkiego... odzyskanie szkolnej miłości? Moim zdaniem to bzdura, a nawet jeśli można to było zrobić na dziesiątki innych prostszych sposobów. Za dużo było w tym wszystkim przypadków i zbiegów okoliczności, aby stwierdzić zaplanowane działanie. Po za tym zatraca się w tym wszystkim ciąg przyczynowo-skutkowy, nawet jeśli wziąć poprawkę na samo istnienie samospełniającej się pętli czasowej.

|No właśnie opłacało mi się i pewnie jeszcze raz kiedyś obejrzę, gdyż przeglądając Almanac wciąż dostrzegam kolejne elementy które przeoczyłem przy pierwszej projekcji. Coś jak w Primerze. Każdy detal może mieć znaczenie. A jednak forma jest dużo łatwiej przyswajalna no i jednak da się zrozumieć całą fabułę za pierwszym podejściem. W Predestination rozwiązania wydawały się oczywiste, zbyt prosta fabuła. Nie było żadnych ukrytych istotnych detali.|
> Zwyczajnie nie sposób się z tym zgodzić. Spójrz tylko na to, jaką formę przybrała główna intryga w Predestination. Był to szereg mniejszych wątków, które pozornie wydawały się mało powiązane, a ostatecznie stanowiły jedną, integralną i co najważniejsze bardzo logicznie złożoną historię. Nigdy Ci nie uwierzę, że pozałeś zakończenie w połowie filmu, bo to jest zwyczajnie niemożliwe. Po prostu fragmenty fabuły na to nie pozwalały - nie zostały nam jeszcze ukazane wszystkie elementy łączące całość. To właśnie ten film w przeciwieństwie do Almanaca jest takim, który możesz oglądać w kółko i co chwile odkrywać coś nowego. "Witajcie we wczoraj" odkrył nam wszystkie karty już na początku, dlatego od razu znaliśmy zakończenie (czyt. wizerunek Davida w lustrze). Zupełnie odwrotnie było w "Przeznaczeniu", gdzie fabuła równomiernie zbliżała się do finalnej konkluzji, polegającej na złożeniu wątku kilku postaci w historię jednego człowieka, zamkniętego w pętli czasowej. Wystarczy, że spojrzysz na oceny obu filmów na zagranicznych portalach, na recenzje krytyków, czy chociażby na filmwebowe dyskusje, które są znacznie bardziej rozwinięte na forum Predestination :-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Najprostszym rozwiązaniem jest fakt, że ludzie są żywi, a obiekty są martwe :-) Po co sobie to komplikować i doszukiwać się jakiś większych teorii?"

Tak to najprostsze rozwiązanie, ale niekoniecznie musi być jedyne. Zresztą inne koncepcje stworzyłem na poczekaniu zanim zwróciłem uwagę na główną różnice, czyli ożywioną materie.

"Wszystko zależy z jakim filmem sci-fi mamy do czynienia. Jeśli scenarzyści sami opisują zjawiska ukazane w filmie za pomocą naukowej terminologii, to sami mamy przyzwolenie na ich weryfikowanie w zgodzie z obowiązującymi teoriami. W tym przypadku jednak, koncepcja podróży w czasie jest nam podana na tacy w całości bez jakiegokolwiek uszczegóławiania. Nie wiem na jakiej zasadzie odbywają się skoki i jakie zjawiska temu towarzyszą, dlatego powinniśmy ukrócić wszelkie spekulacje na ten temat, gdyż nie mają one żadnego sensu ;-)"

Chodziło bardziej o możliwe naukowe podstawy by można śmiało określać gatunek jako sci-fi ;)

"Znalazłem oryginalną transkrypcję w języku angielskim. Brzmi ona tak:
...
[Scena na końcu]
- When did we get a video camera?
- That's Dad's old camera.
- Remember that?
- Yeah. Hey, look, it still works.
- Did Dad have two old cameras?
- I don't know. Yeah. I guess.
- They both say "Property of Ben Raskin."
- Yeah, let me see.
- Weird. Do they work?"
Ewidentnie jest błąd w transkrypcji. "- Remember that? - Yeah. Hey, look, it still works." Tego nie ma w tej scenie. Zresztą powiedzenie że coś działa by za kilka sekund spytać się czy to działa nie ma sensu. No ale sprawa wyjaśniona. Po prostu ludzie nie zwracają uwagi na szczegóły i przeinaczają fakty.

Co do kopiowania to z pewnością doszło do niego. Mamy zapis z co najmniej 3 różnych kamer. W scenie odbierania listu z MIT jest ujęcie, gdzie Christina nakręca siebie w lustrze i widać jakiej kamery używa. W scenie w szkole jest dialog o co chodzi z kamerą i Christina tłumaczy, że to stara kamera taty, czyli wtedy używa kamery video do nagrywania. Są też sceny z GoPro jak na przykład nagrywane powroty z paru skoków. Wygląda na to, że całość została zmontowana na komputerze i wrzucona na kasetę. Zgrywanie nie jest takie trudne, bo można spokojnie podłączyć obraz bezpośrednio do kamery przez kabel i wszystko nagrać. Długość też nie jest zbyt długa, bo jest tylko tyle ile możemy zobaczyć czyli raptem półtora godziny. A i kaseta się kończy bo już jest pełna.

"|Jedynym rozwiązaniem było uniemożliwienie powstania maszyny przynajmniej nie w tym czasie w którym powstała w tym cyklu.|
> Wybacz, ale to zdanie nie ma sensu :-D"

Chodzi o to, że ostatecznie nie uniemożliwili zbudowania maszyny, jednak uniemożliwili powtórzenie cyklu który mogliśmy obejrzeć. Niszcząc serce maszyny sprawił, że nastolatkowie nie znaleźli jej i nie uruchomili. Jednak zostawiając zapis z przebiegu zdarzeń przekazał sam sobie informację, że podróże w czasie są możliwe i jak mniej więcej wyglądają i co do tego potrzeba. Innymi słowy mógł skierować jego wysiłki właśnie na poszukiwanie możliwości do jej zbudowania. Jednak kiedy już została zbudowana to już nie doszło do zdarzeń które mogliśmy zaobserwować.
Co do sensu wysyłania maszyny w przeszłość, to należy pamiętać, że to wydarzyło się przed tym co mogliśmy obejrzeć w filmie. Być może cofanie się jeszcze bardziej powodowało jeszcze większe trudności, zniszczenie źródła zasilania i eliminacje wszelkiej materii ożywionej która by się przenosiła? Jak wtedy można by próbować ocalić ojca? Może właśnie przez wysłanie samej maszyny wraz z planami i instrukcją jak ją odpalić (dlatego nastolatkowie potrafili to zrobić). Jednak pomimo tego, ojciec nie dał rady tego rozpracować i mimo wszystko zginął. Pamiętać należy że plany były z 2025 roku z DARPA, a ojciec był tylko elektrykiem w elektrowni, a nie tajnym naukowcem.

"Zwyczajnie nie sposób się z tym zgodzić. Spójrz tylko na to, jaką formę przybrała główna intryga w Predestination. Był to szereg mniejszych wątków, które pozornie wydawały się mało powiązane, a ostatecznie stanowiły jedną, integralną i co najważniejsze bardzo logicznie złożoną historię. Nigdy Ci nie uwierzę, że pozałeś zakończenie w połowie filmu, bo to jest zwyczajnie niemożliwe. Po prostu fragmenty fabuły na to nie pozwalały - nie zostały nam jeszcze ukazane wszystkie elementy łączące całość. To właśnie ten film w przeciwieństwie do Almanaca jest takim, który możesz oglądać w kółko i co chwile odkrywać coś nowego. "Witajcie we wczoraj" odkrył nam wszystkie karty już na początku, dlatego od razu znaliśmy zakończenie (czyt. wizerunek Davida w lustrze). Zupełnie odwrotnie było w "Przeznaczeniu", gdzie fabuła równomiernie zbliżała się do finalnej konkluzji, polegającej na złożeniu wątku kilku postaci w historię jednego człowieka, zamkniętego w pętli czasowej. Wystarczy, że spojrzysz na oceny obu filmów na zagranicznych portalach, na recenzje krytyków, czy chociażby na filmwebowe dyskusje, które są znacznie bardziej rozwinięte na forum Predestination :-)"

No właśnie przez to że absolutnie wszystkie elementy dotyczyły wątku głównego rozpracowanie całości nie było tak trudne. Czy zrobiłem to w połowie nie powiem dokładnie, bo wszystko stało się jasne w scenie w barze, gdzie została wyjaśniona kwestia płci. Tak właściwie to ten element który wszystko razem połączył w jedną całość i było już po filmie. Dalsze oglądanie powodowało tylko potaknięcia, że jest dokładnie tak jak przewidywałem. Właśnie z tego powodu byłem wielce rozczarowany filmem, który tak dobrze się zapowiadał.
W Projekt Almanac mamy wszystko jasne od samego początku i nie doszukujemy się niczego głębszego, a jednak po zastanowieniu się, okazuje się, że jest co szukać. Jak dla mnie jest to świetne połączenie koncepcji filmu lekkiego, z dobrą muzyką, aktorstwem, oraz konsekwencjami mieszania w czasie. Na IMDB jest wyszczególnione wiele nawiązań do Powrotu do Przyszłości. Być może taki był zamysł. Ale właśnie czegoś takiego szukam w filmach. Film nie musi być ciężki w odbiorze by mógł mieć jakąś głębie.

ocenił(a) film na 6
Yang

|"Ewidentnie jest błąd w transkrypcji. "- Remember that? - Yeah. Hey, look, it still works." Tego nie ma w tej scenie. Zresztą powiedzenie że coś działa by za kilka sekund spytać się czy to działa nie ma sensu. No ale sprawa wyjaśniona. Po prostu ludzie nie zwracają uwagi na szczegóły i przeinaczają fakty.|
> Nie ma błędu... najpierw ona sprawdza swoją kamerę i mówi, że działa; a następnie pyta brata, czy jego jest sprawna. Natomiast "remember that?" odnosiło się do wersu powyżej.

|Co do kopiowania to z pewnością doszło do niego...|
> No ale to jest dopowiadanie treści według własnego uznania. Tutaj po prostu zaistniała dziura fabularna. Możemy dywagować nad różnymi możliwościami, ale to zawsze będzie naprawianie filmu na siłę :-/ Pomyśl... kto używałby teraz tak starej kamery, mając do dyspozycji nowszą technologię i co gorsza kopiował na nią cyfrowe materiały w wysokiej rozdzielczości ;-)

|Chodzi o to, że ostatecznie nie uniemożliwili zbudowania maszyny, jednak uniemożliwili powtórzenie cyklu który mogliśmy obejrzeć. Niszcząc serce maszyny sprawił, że nastolatkowie nie znaleźli jej i nie uruchomili. Jednak zostawiając zapis z przebiegu zdarzeń przekazał sam sobie informację, że podróże w czasie są możliwe i jak mniej więcej wyglądają i co do tego potrzeba. Innymi słowy mógł skierować jego wysiłki właśnie na poszukiwanie możliwości do jej zbudowania. Jednak kiedy już została zbudowana to już nie doszło do zdarzeń które mogliśmy zaobserwować.|
> Znowu ciężko mi to zrozumieć :-/ Zmieniasz w trakcie wypowiedzi liczbę, podmiot i zaimki osobowe... interpunkcja także nie pomaga :-(

|Co do sensu wysyłania maszyny w przeszłość, to należy pamiętać, że to wydarzyło się przed tym co mogliśmy obejrzeć w filmie. Być może cofanie się jeszcze bardziej powodowało jeszcze większe trudności, zniszczenie źródła zasilania i eliminacje wszelkiej materii ożywionej która by się przenosiła? Jak wtedy można by próbować ocalić ojca? Może właśnie przez wysłanie samej maszyny wraz z planami i instrukcją jak ją odpalić (dlatego nastolatkowie potrafili to zrobić). Jednak pomimo tego, ojciec nie dał rady tego rozpracować i mimo wszystko zginął. Pamiętać należy że plany były z 2025 roku z DARPA, a ojciec był tylko elektrykiem w elektrowni, a nie tajnym naukowcem.|
> Niestety to jest znowu dopowiadanie wątków, tak aby pasowały do kontekstu. Taki przebieg zdarzeń nie ma uzasadnienia w stosunku do właściwej fabuły. Zgodzę się co najwyżej z rolą samego ojca... otrzymał te plany od kogoś i nie był ich bezpośrednim autorem.

|No właśnie przez to że absolutnie wszystkie elementy dotyczyły wątku głównego rozpracowanie całości nie było tak trudne. Czy zrobiłem to w połowie nie powiem dokładnie, bo wszystko stało się jasne w scenie w barze, gdzie została wyjaśniona kwestia płci. Tak właściwie to ten element który wszystko razem połączył w jedną całość i było już po filmie.|
> Absolutna nieprawda! Po scenie w barze miałeś podaną dopiero jakąś 1/3 historii i to z wątkami różnych postaci, które w ogóle nie były do siebie podobne. Jakim cudem mogłeś wiedzieć; że kobieta która zmieniła płeć, barman z którym rozmawiała, agent ścigający zamachowca, jak i sam zamachowiec; są tą samą osobą??? (º.º) Poza tym to był moment jeszcze przed wyjawieniem samej koncepcji podróży w czasie, więc tym bardziej nie można się było spodziewać, iż wymienione postaci stanowią jedność. Tak naprawdę, wszystkiego dowiadujemy się dopiero z ust samego narratora, a całości domyka scena w pralni.

|W Projekt Almanac mamy wszystko jasne od samego początku i nie doszukujemy się niczego głębszego, a jednak po zastanowieniu się, okazuje się, że jest co szukać.|
> Wydaje mi się, że jesteś jedyną osobą, która sama chce stworzyć do tego filmu prequel i sequel jednocześnie. Jeszcze raz powtórzę, to co robisz jest zwyczajnym zaklejaniem dziur i dopowiadaniem historii, aby całość stała się logiczna i konsekwentna, lecz niestety tak nie jest :-/
Owszem historia klei się kupy, ale tak jak już wspomniałem jest w niej sporo nieścisłości, które psują ogóle wrażenie. Predestination co prawda też nie jest ich pozbawiony, ale w tym przypadku sama intryga na tym nie ucierpiała i fabuła się pięknie zazębia. Film posiada drugą warstwę, jako że cały przebieg zdarzeń został uknuty przez jedną osobę i miało to uzasadnienie w postaci powstrzymania zamachu. Autorzy tego filmu postawili sobie znacznie wyższą poprzeczkę, którą udało im się przeskoczyć. Project Almanac jest natomiast filmem niesamowicie lekkim i przejrzystym, przypomina bardziej przygodówkę dla nastolatków, niż ambitne kino sci-fi.

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Nie ma błędu... najpierw ona sprawdza swoją kamerę i mówi, że działa; a następnie pyta brata, czy jego jest sprawna. Natomiast "remember that?" odnosiło się do wersu powyżej."

W takim razie oglądaliśmy dwa różne filmy. Tylko David sprawdzał czy kamera jest sprawna. No i ogólnie nie padły te słowa w wersji którą oglądam i jest to jedna sekwencja, bez edycji.

"|Co do kopiowania to z pewnością doszło do niego...|
No ale to jest dopowiadanie treści według własnego uznania. Tutaj po prostu zaistniała dziura fabularna. Możemy dywagować nad różnymi możliwościami, ale to zawsze będzie naprawianie filmu na siłę :-/ Pomyśl... kto używałby teraz tak starej kamery, mając do dyspozycji nowszą technologię i co gorsza kopiował na nią cyfrowe materiały w wysokiej rozdzielczości ;-)"

Ta kamera nie jest aż tak stara. To pewnie nie jest VHS, ale też nie full HD. Możliwe że sposób zapisu był bardziej odporny na skutki skoków. Skopiowanie materiału jest jasno przedstawione w filmie i nie budzi żadnych wątpliwości.

" Znowu ciężko mi to zrozumieć :-/ Zmieniasz w trakcie wypowiedzi liczbę, podmiot i zaimki osobowe... interpunkcja także nie pomaga :-("
To może ujmę to inaczej, bo chyba zbyt skrótowo to opisałem, jednocześnie zbyt dużo szczegółów zawarłem.
David niszcząc rdzeń i plany maszyny spowodował, że wydarzenia z filmu nie mogły powstać, czyli on jako nastolatek nie mógł znaleźć maszyny i uruchomić jej z kolegami. Jednak poprzez pozostawienie zapisu z wydarzeń przekazał sobie informacje, że podróż w czasie jest możliwa i w jaki sposób jest realizowana. Dzięki tej wiedzy mógł prowadzić badania naukowe których uwieńczeniem jest zbudowanie nowej maszyny, która mogła odbyć podróż w czasie.

"Niestety to jest znowu dopowiadanie wątków, tak aby pasowały do kontekstu. Taki przebieg zdarzeń nie ma uzasadnienia w stosunku do właściwej fabuły. Zgodzę się co najwyżej z rolą samego ojca... otrzymał te plany od kogoś i nie był ich bezpośrednim autorem."

Dokładnie. Film jest pełen niedopowiedzeń, jednak nie sprzeczności. Taka koncepcja jest możliwa a nawet prawdopodobna i tłumaczy niektóre niejasne elementy. Czy jest prawidłowa, to nie sposób tego ustalić.

"Absolutna nieprawda! Po scenie w barze miałeś podaną dopiero jakąś 1/3 historii i to z wątkami różnych postaci, które w ogóle nie były do siebie podobne. Jakim cudem mogłeś wiedzieć; że kobieta która zmieniła płeć, barman z którym rozmawiała, agent ścigający zamachowca, jak i sam zamachowiec; są tą samą osobą??? (º.º) Poza tym to był moment jeszcze przed wyjawieniem samej koncepcji podróży w czasie, więc tym bardziej nie można się było spodziewać, iż wymienione postaci stanowią jedność. Tak naprawdę, wszystkiego dowiadujemy się dopiero z ust samego narratora, a całości domyka scena w pralni."

Jak się przekonałeś już wcześniej, to często tworze pewne teorie, które by mogły tłumaczyć elementy zawarte w filmie. Wtedy też tak uczyniłem i jak się okazało, miałem racje. To jest dokładnie jak z puzzlami. Jest kilka elementów które do siebie zupełnie nie pasują, jednak jeśli się je odpowiednio umiejscowi i postara domyślić co jest pomiędzy nimi, to może stworzyć się pełen obraz. Niektórzy potrzebują wielu elementów ułożonych, inni raptem kilka, jednak nie trzeba mieć wszystkiego by się domyślić. W Predestination w scenie w barze domyśliłem się prawie wszystkiego i od tamtego momentu przyjemność z oglądania przepadła i zostało tylko rozczarowujące potwierdzanie przypuszczeń.

"Wydaje mi się, że jesteś jedyną osobą, która sama chce stworzyć do tego filmu prequel i sequel jednocześnie..."

Wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która dostrzega w tym filmie więcej niż pozornie widać. Jednak dziur właśnie zbyt wiele nie ma. Jedyną jest właśnie kwestia pamięci i buźki na karku. Koncepcja wieloświatów by rozwiązywała problem wielu paradoksów które się tworzą poprzez wielokrotne skakanie w te same momenty, jednak właśnie buźka i pamięć ją wykluczają. W sumie przez to spostrzeżenie trochę mi popsułeś przyjemność z filmu. To tak jak z Grawitacją i odczepieniem się Kowalskiego. Od tamtego ewidentnego błędu zachwyt nad filmem uleciał w siną dal.
A i masz racje, Project Almanac przypomina przygodówkę dla nastolatków i nie widać starań by stać się ambitnym kinem sci-fi, a jednak jest bardziej sci niż większość filmów z tego gatunku. Właśnie ta lekkość odbioru, podejścia, swoboda w działaniu, niski budżet i użycie mało znanych aktorów i scenariusza początkujących sprawia, że tak dobrze mi się to ogląda. Co z tego że coś jest arcydziełem, kiedy człowiek nie ma siły by przebrnąć przez nie do końca? Co z tego, że wydano miliardy dolarów by wynająć świetnych aktorów, reżyserów, scenarzystów, jeśli efekt jest do niczego? Ten film dawał nadzieję, jednak sądząc z opinii ludzi, złudną nadzieje.

ocenił(a) film na 6
Yang

|W takim razie oglądaliśmy dwa różne filmy. Tylko David sprawdzał czy kamera jest sprawna. No i ogólnie nie padły te słowa w wersji którą oglądam i jest to jedna sekwencja, bez edycji.|
> Faktycznie, dopiero teraz spojrzałem na swój post... te dwa wersy skopiowały mi się przez przypadek. Niemniej jednak Chris sprawdza swoją kamerę, wciskając przycisk i odsłaniając ekran. Teraz jest już pewność, że nagranie na kamerze z końcowej sceny jest sytuacją z początku filmu :-)

|Skopiowanie materiału jest jasno przedstawione w filmie i nie budzi żadnych wątpliwości.|
> W ogóle nie jest przedstawione w filmie, dlatego budzi olbrzymie wątpliwości :-/

|David niszcząc rdzeń i plany maszyny spowodował, że wydarzenia z filmu nie mogły powstać, czyli on jako nastolatek nie mógł znaleźć maszyny i uruchomić jej z kolegami. Jednak poprzez pozostawienie zapisu z wydarzeń przekazał sobie informacje, że podróż w czasie jest możliwa i w jaki sposób jest realizowana. Dzięki tej wiedzy mógł prowadzić badania naukowe których uwieńczeniem jest zbudowanie nowej maszyny, która mogła odbyć podróż w czasie.|
> No to jest oczywiste, w końcu to mówi nam sam film. Tylko, że ty najwyraźniej uważasz, że on pozostawił tę kamerę specjalnie; natomiast moim zdaniem zostawienie jej i późniejsze odnalezienie było przypadkiem. W końcu jeśli chciałby zacząć wszystko od nowa, to nie musiałby się cofać w czasie tak bardzo; a nawet jeśli, to nie musiał niszczyć planów budowy, gdyż to z pewnością utrudniło mu zadanie.

|...Czy jest prawidłowa, to nie sposób tego ustalić.|
> Właśnie przez to, że nie idzie tego ustalić, takie rozważania nie mają większego sensu. To nie jest film tego typu, w którym scenarzyści na przełomie całej fabuły zostawiają nam wskazówki, nie dając za to zakończenia, w nadziei że sami je znajdziemy, łącząc wszystkie elementy. Tu mamy wszystko wyłożone na tacy; a wszystkie niedopowiedzenia, dziury fabularne i błędy jedynie psują odbiór filmu; gdyż odbierają nam jednoznaczność całej historii :-(

|Jak się przekonałeś już wcześniej, to często tworze pewne teorie, które by mogły tłumaczyć elementy zawarte w filmie. Wtedy też tak uczyniłem i jak się okazało, miałem racje.|
> No dobra... ja też tak często mam, że oglądając film, na raz przychodzi mi do głowy mnóstwo scenariuszy możliwego zakończenia; ale czy to oznacza, że miałem rację, gdy jeden z nich okaże się poprawny, a jednocześnie wszystkie pozostałe będą błędne? Odpowiedź brzmi nie!

|Niektórzy potrzebują wielu elementów ułożonych, inni raptem kilka, jednak nie trzeba mieć wszystkiego by się domyślić.|
> No sorry, ale z kilkunastu puzzli nie zbudujesz 1000-elementowego obrazka :-/

|W Predestination w scenie w barze domyśliłem się prawie wszystkiego i od tamtego momentu przyjemność z oglądania przepadła i zostało tylko rozczarowujące potwierdzanie przypuszczeń.|
> Tak jak pisałem wcześniej... w takim razie nie wiem, jaka płynęła dla Ciebie przyjemność z oglądania "Project Almanac". Przecież tu miałeś dokładnie to samo, z tą różnicą, że zakończenie znałeś już po kilku minutach ;-)

|Wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która dostrzega w tym filmie więcej niż pozornie widać. Jednak dziur właśnie zbyt wiele nie ma...|
> Szczerze mówiąc to w każdym filmie, który dzieje się w różnych okresach czasowych, a tym bardziej w tych z gatunku sci-fi, można doszukiwać się czegoś więcej, niż pozornie widać. Różnica polega na tym, że czasami twórcy robią to specjalnie, stwarzając podstawy do szukania głębszych odniesień; a innym razem dzieje się tak przez przypadek, w wyniku popełnionych przez nich błędów. Domyślasz się chyba, pod którą z tych opcji podchodzi moim zdaniem Project Almanac. Nie mniej jednak szanuję twoje zdanie i opinię na temat tego filmu, a sam uważam go za całkiem dobry i inteligentnie skonstruowany.

ocenił(a) film na 8
apdarw

"|Skopiowanie materiału jest jasno przedstawione w filmie i nie budzi żadnych wątpliwości.|
> W ogóle nie jest przedstawione w filmie, dlatego budzi olbrzymie wątpliwości :-/"

Ujęcia z luster na których widać operatora i kamerę. Różne kamery są przedstawione, więc skopiowanie musiało nastąpić. Zresztą wielokrotnie mamy pokazane ujęcia, jak jedną kamerą jest kręcone jak druga kamera jest podłączona do laptopa na którym jest przeglądany materiał filmowy. Z tego wynika, że wszystko było kopiowane na komputer i na nim montowane.

Pozostawienie kamery - w innym poście już wyklarowaliśmy to. Niezamierzone.

"> Właśnie przez to, że nie idzie tego ustalić, takie rozważania nie mają większego sensu. To nie jest film tego typu, w którym scenarzyści na przełomie całej fabuły zostawiają nam wskazówki, nie dając za to zakończenia, w nadziei że sami je znajdziemy, łącząc wszystkie elementy. Tu mamy wszystko wyłożone na tacy; a wszystkie niedopowiedzenia, dziury fabularne i błędy jedynie psują odbiór filmu; gdyż odbierają nam jednoznaczność całej historii :-("

Całość filmu jest w konwencji materiału zapisanego na kamerach, który potem jest tylko odtwarzany. Widzimy tylko to co zostało nagrane i ujęte w montażu. Jednak jest to materiał stworzony przez nastolatków, którzy sami nie rozumieją sposobu działania ani budowy maszyny i tym samym nie mogą przedstawić czegoś czego nie wiedzą. Dopiero sobie z czasem zaczynają uświadamiać, że wszystkie ich przeskoki generowały nieprzewidywalne skutki, więc jak jest niska wiedza na temat podróży w czasie?

"> No dobra... ja też tak często mam, że oglądając film, na raz przychodzi mi do głowy mnóstwo scenariuszy możliwego zakończenia; ale czy to oznacza, że miałem rację, gdy jeden z nich okaże się poprawny, a jednocześnie wszystkie pozostałe będą błędne? Odpowiedź brzmi nie!"

No w tym filmie stworzył mi się tylko jeden scenariusz i od razu pasował, dlatego tak wielkie rozczarowanie poczułem. Kto wie, może film nie zasłużył na to. Chociaż i tak dałem mu 7 za całokształt, chociaż tak mi nie podpasował.

"> No sorry, ale z kilkunastu puzzli nie zbudujesz 1000-elementowego obrazka :-/"

Wszystko zależy od tego co na tych puzzlach będzie. No i miałem już 1/3 puzzli ułożone, więc szanse znacznie wyższe ;-)

"> Tak jak pisałem wcześniej... w takim razie nie wiem, jaka płynęła dla Ciebie przyjemność z oglądania "Project Almanac". Przecież tu miałeś dokładnie to samo, z tą różnicą, że zakończenie znałeś już po kilku minutach ;-)"

W Projekcie nie spodziewałem się niczego. Ot lekki filmik odmóżdżający dla młodzieży. Trochę fajnej muzyki, niezłe laski i trochę fantastyki z czasem, coś co przyjemnie się obejrzy i wyrzuci. Innymi słowy Predestination oczekiwałem że to będzie film rewelacyjny i stał się przewidywalny, a od Projectu oczekiwałem mocnej 4 a dostałem dużo więcej. Jak na moje to aktorzy świetnie grali, dostałem pełną dawkę humoru, spójną fabułę, wielowarstwowość i sporo drobiazgów które łatwo umknęły przy oglądaniu więc jest do czego wracać. Ale co najważniejsze to świetnie mi się go oglądało. Nie męczy. Np wczoraj oglądałem Chronicle i sposób realizacji podobny, jednak te 1,5 h ciągnęło się niczym 3h i po seansie byłem wykończony.

"> Szczerze mówiąc to w każdym filmie, który dzieje się w różnych okresach czasowych, a tym bardziej w tych z gatunku sci-fi, można doszukiwać się czegoś więcej, niż pozornie widać. Różnica polega na tym, że czasami twórcy robią to specjalnie, stwarzając podstawy do szukania głębszych odniesień; a innym razem dzieje się tak przez przypadek, w wyniku popełnionych przez nich błędów. Domyślasz się chyba, pod którą z tych opcji podchodzi moim zdaniem Project Almanac. Nie mniej jednak szanuję twoje zdanie i opinię na temat tego filmu, a sam uważam go za całkiem dobry i inteligentnie skonstruowany."

No właśnie w tym filmie dostrzegam jednak celowy zamysł tych scen. Jedynie ten uśmieszek jest nieprzemyślany i psuje to wszystko. Reszta jest dla mnie logiczna i możliwa do wyjaśnienia, chociaż w filmie tego się nie próbuje zrobić. W sumie pewnie dobrze, że tak jest, bo zagłębiając się w kwestie fizyczne, film by stał by się znacznie trudniejszy w odbiorze dla większości osób. Jak się okazuje i tak już jest. Wystarczy poczytać sobie wpisy ludzi, którzy dali 1-2 punkty. Zupełnie nie zrozumieli filmu i wytykają dziury tam gdzie ich nie ma.
Ja również szanuję Twoją opinie na temat tego filmu. Już sam fakt, iż uznajesz go za dobry i inteligentnie skonstruowany jest sukcesem. Jeśli tak by miały wyglądać filmy kierowane do młodzieży to byłbym zachwycony. Niestety przeważnie konstrukcja filmu jest często tak idiotyczna, że ciężko przez takie filmy przebrnąć. Natomiast filmy inteligentnie skontrowane często są bardzo ciężkie i trudne w odbiorze, przez co trzeba być dobrze wypoczętym by je oglądać.

ocenił(a) film na 6
Yang

|Ujęcia z luster na których widać operatora i kamerę. Różne kamery są przedstawione, więc skopiowanie musiało nastąpić. Zresztą wielokrotnie mamy pokazane ujęcia, jak jedną kamerą jest kręcone jak druga kamera jest podłączona do laptopa na którym jest przeglądany materiał filmowy. Z tego wynika, że wszystko było kopiowane na komputer i na nim montowane.|
> Eh... to tak jakbym powiedział: byłeś w sklepie, na pewno kupiłeś filety rybne. Obecność szerszego zjawiska, wcale nie potwierdza istnienia innego konkretnego. Po podłączeniu kamery mogli robić dziesiątki różnych rzeczy, a pewność można mieć jedynie co do tego, że zrobili to aby wygodnie obejrzeć film na większym ekranie.

|Całość filmu jest w konwencji materiału zapisanego na kamerach, który potem jest tylko odtwarzany. Widzimy tylko to co zostało nagrane i ujęte w montażu.|
> Tak naprawdę to widzimy wszystko, bo oni rejestrowali każdą istotną dla nich sytuację; ba nie rezygnowali z kamery nawet w momentach intymnych (w rozmowach 1 na 1, czy podczas pocałunku), gdzie nikt normalny nawet nie pomyślałby o nagrywaniu.

|Jednak jest to materiał stworzony przez nastolatków, którzy sami nie rozumieją sposobu działania ani budowy maszyny i tym samym nie mogą przedstawić czegoś czego nie wiedzą. Dopiero sobie z czasem zaczynają uświadamiać, że wszystkie ich przeskoki generowały nieprzewidywalne skutki, więc jak jest niska wiedza na temat podróży w czasie?|
> Nie bardzo rozumiem sens twojej odpowiedzi, gdyż w ogóle nie odnosi się ona do początkowego kontekstu. Pierwotnie chodziło mi przecież o to, że dywagowanie na temat tego, kto właściwie w pierwszej kolejności stworzył wehikuł i dlaczego trafił on akurat do ojca Davida, nie ma racji bytu z powodu zbyt małej ilości poszlak i scenariuszowych wskazówek. Później sam stwierdziłeś, że sami nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czy jakaś teoria na ten temat jest prawdziwa. To dlatego, że tutaj nie ma prawidłowych i nieprawidłowych teorii, gdyż twórcy filmu zupełnie pominęli wątki pozafabularne, skupiając się na losach Davida, a nie jego ojca.

|Wszystko zależy od tego co na tych puzzlach będzie. No i miałem już 1/3 puzzli ułożone, więc szanse znacznie wyższe ;-)|
> To były szacunkowe wyliczenia :-D

|a) W Projekcie nie spodziewałem się niczego... b) Innymi słowy Predestination oczekiwałem że to będzie film rewelacyjny i stał się przewidywalny, a od Projectu oczekiwałem mocnej 4 a dostałem dużo więcej.|
> No to u mnie było zupełnie odwrotnie. W Projekcie wiedziałem co będzie grane już po przeczytaniu samego opisu filmu, nie wspominając o zwiastunie. W Predestiantion fabuła była tak zawiła, że nie domyśliłbym się o co chodzi, nawet jakbym obejrzał wcześniej 10-minutowy trailer.

|Wystarczy poczytać sobie wpisy ludzi, którzy dali 1-2 punkty. Zupełnie nie zrozumieli filmu i wytykają dziury tam gdzie ich nie ma.|
> To jest faktycznie irytujące. Takie osoby nawet nie dają sobie wytłumaczyć swojej ignorancji, a tak nieadekwatnymi ocenami jedynie niepotrzebnie zaniżają średnią naprawdę ciekawym filmom, które później można z tego powodu przegapić.

|Jeśli tak by miały wyglądać filmy kierowane do młodzieży to byłbym zachwycony. Niestety przeważnie konstrukcja filmu jest często tak idiotyczna, że ciężko przez takie filmy przebrnąć. Natomiast filmy inteligentnie skontrowane często są bardzo ciężkie i trudne w odbiorze, przez co trzeba być dobrze wypoczętym by je oglądać.|
> I tutaj poruszyłeś bardzo ważną kwestię. Myślę, że większość ludzi, przed obejrzeniem tego filmu, spodziewała się jakiejś taniej rozrywki dla nastolatków, a dostali film angażujący i wymagający uwagi.

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Eh... to tak jakbym powiedział: byłeś w sklepie, na pewno kupiłeś filety rybne. Obecność szerszego zjawiska, wcale nie potwierdza istnienia innego konkretnego. Po podłączeniu kamery mogli robić dziesiątki różnych rzeczy, a pewność można mieć jedynie co do tego, że zrobili to aby wygodnie obejrzeć film na większym ekranie."

Raczej poszedłeś do sklepu po filety rybne, byłeś w sklepie, wyszedłeś z filetami rybnymi, nikt cie nie goni, więc na pewno kupiłeś filety rybne ;-)
Jeśli na kamerze jest nagrane coś, co było nagrywane inną kamerą (chociażby scena na strychu) to musiało to być skopiowane. Jeśli na jednym filmie jest nagranie z kilku kamer, to mamy materiał zmontowany. Podłączali do komputera więc zapewne tam właśnie odbyło się montowanie. Brakuje tylko ujęcia samego montowania i zgrywania na kamerę by to potwierdzić.

"Tak naprawdę to widzimy wszystko, bo oni rejestrowali każdą istotną dla nich sytuację; ba nie rezygnowali z kamery nawet w momentach intymnych (w rozmowach 1 na 1, czy podczas pocałunku), gdzie nikt normalny nawet nie pomyślałby o nagrywaniu."

No właśnie wszystkiego nie widzimy i sporo też zostało wycięte. Np wielokrotne skoki by zaliczyć egzamin były okrojone. Scena pocałunku była nagrywana przez kolegów i siostrę Davida na zbliżeniu (swoją drogą musieli by mieć mikrofon kierunkowy albo podrzucić im mikrofon bezprzewodowy by złapać dźwięk), więc pewnie by była nagrana. Za to np sceny seksu już nie ma.

"Nie bardzo rozumiem sens twojej odpowiedzi, gdyż w ogóle nie odnosi się ona do początkowego kontekstu."

W tamtym fragmencie odnosiłem się do samej mechaniki działania urządzenia i skoku. Czyli dlaczego nie rozrywa istot żywych, dlaczego nie generuje tak silnej grawitacji itd.

"No to u mnie było zupełnie odwrotnie. W Projekcie wiedziałem co będzie grane już po przeczytaniu samego opisu filmu, nie wspominając o zwiastunie. W Predestiantion fabuła była tak zawiła, że nie domyśliłbym się o co chodzi, nawet jakbym obejrzał wcześniej 10-minutowy trailer."

"Grupa nastolatków odkrywa tajne plany budowy wehikułu czasu." W zasadzie tylko tyle wiedziałem o tym filmie jak go zaczynałem oglądać. Samo wehikuł czasu mi wystarczył.
W Predestination widziałem trailer i tam było zbyt dużo danych. No i film bardzo fajnie wyglądał to i oczekiwania spore.

"I tutaj poruszyłeś bardzo ważną kwestię. Myślę, że większość ludzi, przed obejrzeniem tego filmu, spodziewała się jakiejś taniej rozrywki dla nastolatków, a dostali film angażujący i wymagający uwagi."

Dokładnie tak też uważam. Myślę że zaangażowanie MTV Movies do pomocy w marketingu też temu nie pomogło. Ale z drugiej strony, to jeśli by odbiorcy byli uprzedzani, że to będzie film angażujący i wymagający uwagi, to by na niego poszli? Pewnie się spodziewali coś ala Project X z motywem skoków w czasie. Co ja tam mówię, sam się czegoś takiego spodziewałem i dlatego miło byłem zaskoczony. Inni niestety już nie byli tak miło zaskoczeni i dali bardzo złe recenzje.

ocenił(a) film na 6
Yang

A) |Jeśli na kamerze jest nagrane coś, co było nagrywane inną kamerą (chociażby scena na strychu) to musiało to być skopiowane. Jeśli na jednym filmie jest nagranie z kilku kamer, to mamy materiał zmontowany. Podłączali do komputera więc zapewne tam właśnie odbyło się montowanie. Brakuje tylko ujęcia samego montowania i zgrywania na kamerę by to potwierdzić.|
B) |No właśnie wszystkiego nie widzimy i sporo też zostało wycięte. Np wielokrotne skoki by zaliczyć egzamin były okrojone. Scena pocałunku była nagrywana przez kolegów i siostrę Davida na zbliżeniu (swoją drogą musieli by mieć mikrofon kierunkowy albo podrzucić im mikrofon bezprzewodowy by złapać dźwięk), więc pewnie by była nagrana. Za to np sceny seksu już nie ma.|
> Właśnie to mi w tym filmie przeszkadza najbardziej, że fabuła jest tak "podziurawiona". Jest wiele nieścisłości, niedopowiedzeń, brakuje wielu elementów opowiadanej historii. To wszystko sprawia wrażenie, jakby film był niedopracowany, gdyż nie wygląda to na celowy zabieg reżyserski :-/

|W tamtym fragmencie odnosiłem się do samej mechaniki działania urządzenia i skoku. Czyli dlaczego nie rozrywa istot żywych, dlaczego nie generuje tak silnej grawitacji itd.|
> O tych sprawach rozmawialiśmy w odrębnej dyskusji nieco niżej :-p

ocenił(a) film na 6
Yang

|Rozsądne rozwiązanie. Maszyna wytwarza pole o ograniczonym obszarze i pozwala na przeniesienie różnicy pomiędzy wymiarami. Miejsce docelowe jest tym samym miejscem co startowe, dlatego przerzuca w czasie to co jest nowego w tym miejscu. Dlatego np asfalt się nie zmienia, bo i tak już tam był, jednak ludzie, czy luźne rzeczy już się przenoszą. Podobnie z powietrzem, przez co po przeskoku następuje gwałtowna fala rozprężenia.|
> Miejsce docelowe jest zawsze inne. Ziemia porusza się wokół własnej osi oraz wokół Słońca. Poza tym nasz układ słoneczny nie ma stałego miejsca w galaktyce, a sama Droga Mleczna zapieprza przez przestrzeń kosmiczną. Wszechświat natomiast nieustannie się rozszerza. W mniejszej skali, grunt pod nogami też się nieco zmienia, poza tym tworzą go takie same atomy, jak wszystko inne dookoła; dlatego nie rozumiem czemu jedne rzeczy się przemieszczają, a inne nie :-(

|Jeśli uznamy czas za kolejny wymiar, to mając urządzenie które pozwala na przemieszczanie się w tym wymiarze to czemu by musiało to powodować konsekwencje na ich życie czy zdrowie? Zrobienie kroku do przodu, co powoduje przemieszczenie się w jednym z wymiarów ma powodować negatywny efekt dla nas?|
> Dlatego, że teleportacja nie może odbywać się w makroskali (vide fizyka kwantowa). Obiekt dzielony jest na najmniejsze możliwe części - cząstki elementarne, które w miejscu docelowym składane są w takiej samej konfiguracji, w jakiej były na początku. Jak ktoś może przeżyć coś takiego? Przez jakiś czas znikasz z tego świata i pojawiasz się w nowej rzeczywistości całkowicie zdrowy. Nie kupuję tego :-(

|Współrzędne czasowe to są jedyne współrzędne jakie mogą określić. Nie mogą zmienić miejsca docelowego. Maszyna pozwala na przemieszczanie się tylko w jednym wymiarze, tj czasie. Jednak by tego dokonać muszą wprowadzić polecenia. Smartfon, klawiatura, myszka? Jaka to różnica w jaki sposób wydaje się polecenia? Chodzi tylko o interface.|
> Czas, zgodnie z zasadami współczesnej fizyki, nie jest samodzielnym wymiarem. Są jeszcze trzy inne, składające się na przestrzeń. Wszystkie razem są zintegrowane i zależne od siebie, wspólnie tworzą czasoprzestrzeń. Słyszałeś o teorii względności, o dylatacji czasu, o zjawiskach związanych z ograniczeniem prędkością światła? Wprowadzając współrzędne teoretycznego wehikułu, musisz uwzględnić pozycję w czasoprzestrzeni, gdyż miejsce w którym jesteś teraz, tydzień temu było w zupełnie innym punkcie ;-) Natomiast czepiając się smartphona, miałem na myśli moc obliczeniową jego procesora, nieporównywanie mniejszą od komputera stacjonarnego.

|Jedyne co ci nastolatkowie zrobili to znaleźli odpowiednie źródło zasilania i sposób do wprowadzania komend. Czyli włożyli baterie i zaprogramowali przyciski do pilota. To nie jest to samo co zbudowanie maszyny. Zresztą sami powiedzieli że jej nie wynaleźli. Mało tego, potrzebowali szczegółowych planów by wiedzieć jak to zrobić.|
> No właśnie do tego piję. Im udało się to zrobić, a wybitni naukowcy z rządowej organizacji mieli z tym nie lada problem. Poza tym to zdziwienie na twarzy ojca Davida, pytającego w stylu "rozwiązałeś ten problem?" / "udało ci się to zrobić?". Im samym też nie przyszło to z wielką łatwością. Pierwsza próba powiodła się, bo David wpadł na ogniwa wodorowe. Naukowcy tego nie wiedzieli?

|Głównym problemem było zasilanie. Korzystali z baterii samochodu oraz z wodoru by wytworzyć ogniwo które pozwoliło im wygrać na loterii. Następnie kupili bardzo drogie najnowsze baterie które znacznie zwiększyły ich możliwości. Ponadto stale kombinowali nad lepszym użyciem energii czyli wyeliminowaniem niepotrzebnych strat. Widocznie maszyna była bardzo wydajna, tylko nie potrafili tego porządnie podłączyć.|
> Sam akumulator wystarczył jedynie na nieudane przeniesienie zabawki, a sam waży przecież kilkanaście kilogramów. Motyw z wodorem i dostarczaniem energii w wyniku czegoś na wzór fuzji jądrowej, wymaga dość specyficznych warunków i aparatury, a co za tym zwiększa się rozmiar i ciężar całości. Na początku zajmowało im to cały stół (co i tak było dużą miniaturyzacją), a potem wcisnęli to w niewielki plecak. Yhm.. jasne :-/

|Posiadają świadomość tylko ze swojej linii czasowej. Jeśli zrobili skok który wywołał skutki, to nie znali nowej linii czasowej, dlatego wiedzieli jaka jest różnica po poznawaniu świata po skoku. Szczególnie to widać kiedy bohater sam zaczął skakać i jego koledzy chociaż świadomi skutków wcześniejszych skoków, jednak znali odmienną rzeczywistość niż nasz bohater i to co zostało zarejestrowane.|
> Cieszę się, że dokładnie zrozumiałeś, jakie były moje zastrzeżenia. Jednak problem leży właśnie w tym, że po powrocie do teraźniejszości mieli olbrzymią dziurę w pamięci i nie kojarzyli rzeczywistości w której fizycznie byli. Jasne... ich świadomość była w podróży... ale przecież w tym alternatywnym świecie nie byli "zahibernowani", tylko normalnie żyli, poruszali się, rozmawiali i ich mózgi powinny to wszystko rejestrować, tworząc nowe połączenia między neuronami. Wracając do domyślnej linii czasowej, ich świadomości wchodziły w ciała, których umysły powinny posiadać wcześniej zapisane wspomnienia, tymczasem oni tych wspomnień w ogóle nie kojarzyli. Poza tym jakby nie patrzeć te same osoby żyły równolegle w dwóch różnych wymiarach, które się potem zintegrowały w jeden. Sytuacja jest logiczna tylko w sytuacji, gdy podczas skoku tworzy się równoległa rzeczywistość z odmienną kopią tej samej osoby w każdej z nich (czyli tzw. teoria wieloświatów). Tym samym po powrocie powinni istnieć w dwóch wersjach, z których każda miałaby inną świadomość i częściowo także odmienne wspomnienia.

|Kontakt wzrokowy raczej nie był konieczny. Jednak kiedy postacie odzywały się, czyli generowały fale, to wtedy następowało nasilanie drgań. Może to też była przyczyna braku rezonansu w przypadku materii nieożywionej (kamera)|
> Myślę, że ludzie generują różnego rodzaju fale, nie tylko dźwiękowe ;-) Sama teoria rezonansu i generowanych drgań jako czynnika inicjującego ukazane w filmie zakłócenia, wychodzi poza ramy fizyki i podchodzi pod nadinterpretację. Film science fiction, jak sama nazwa wskazuje, powinien mieć z nauką coś wspólnego ;-)

|Limitem była energia. Im większa energia tym dalej można było się cofnąć. Kolejnym ograniczeniem był fakt potrzeby zachowania energii do powrotu. Skok o 10 lat wstecz był skokiem w jedną stronę. Nie był planowany powrót to i nie było rezerwy. Chociaż przy skoku o 10 lat mogli użyć większego plecaka bo by to wiązało się z większą ilością baterii.|
> Nie tyle większego plecaka, co olbrzymiej torby, a może nawet i ciężarówki ;-)

|Świetnie zagrana ograniczoność nastolatków, którzy za mało przeżyli by przewidywać dalekosiężne skutki swoich działań. Jak dla mnie są to zachowania wiarygodne gdyż postacie wyraźnie pokazywały swoje emocje. Takie zachowanie u ludzi dorosłych, może ze świata nauki już by nie było do zaakceptowania. A jednak w filmach często właśnie się z tym spotykamy. Nastolatki zachowujące się jak dorośli i dorośli jak dzieci. Tutaj tego nie było i to dodaje realizmu.|
> Moim zdaniem właśnie ujmuje w kwestii realizmu. Akurat ci nastolatkowie byli kreowani przez pierwszą część filmu na ludzi inteligentnych i logicznie myślących. Później natomiast popełniali straszne głupoty, a ich postępowanie nie miało sensu :-(

PS. dzięki za polecenie mi tych filmów :-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

" Miejsce docelowe jest zawsze inne. Ziemia porusza się wokół własnej osi oraz wokół Słońca. Poza tym nasz układ słoneczny nie ma stałego miejsca w galaktyce, a sama Droga Mleczna zapieprza przez przestrzeń kosmiczną. Wszechświat natomiast nieustannie się rozszerza. W mniejszej skali, grunt pod nogami też się nieco zmienia, poza tym tworzą go takie same atomy, jak wszystko inne dookoła; dlatego nie rozumiem czemu jedne rzeczy się przemieszczają, a inne nie :-("

Wszystko jest względne. Stąd pewnie teoria względności ;). Jednak przeglądając ponownie film zauważyłem, że prawdopodobnie kiedy decydowali się na powrót, to robili to z innego miejsca niż startowali, wobec tego dochodziło do przemieszczenia się w wielu wymiarach. Jednak czym jest przemieszczanie się za pomocą tunelu czasoprzestrzennego? Może maszyna po prostu generowała właśnie taki tunel co umożliwiało takie przemieszczenie się w czasie i przestrzeni. Zapewne nie potrafili wprowadzić nowych współrzędnych oprócz czasu, gdyż startując zawsze lądowali w tym samym miejscu tylko w innym czasie.
Swoją drogą to maszyna musiała mieć algorytm korygujący położenie obiektów, gdyż przy przeskoku ludzie lądowali w różnych miejscach, jednak nie wtapiali się w otoczenie, jak to miało miejsce z samochodzikiem. Pewnie przy samochodziku zabrakło mocy i maszyna wyłączyła się przedwcześnie co przerwało sekwencje. Ale to by tłumaczyło czemu jedne elementy się przemieszczały inne już nie.

"Dlatego, że teleportacja nie może odbywać się w makroskali (vide fizyka kwantowa). Obiekt dzielony jest na najmniejsze możliwe części - cząstki elementarne, które w miejscu docelowym składane są w takiej samej konfiguracji, w jakiej były na początku. Jak ktoś może przeżyć coś takiego? Przez jakiś czas znikasz z tego świata i pojawiasz się w nowej rzeczywistości całkowicie zdrowy. Nie kupuję tego :-("

Wspomniałem powyżej o tym. Wytworzenie tunelu czasoprzestrzennego mogło by tłumaczyć przemieszczenie się w czasie i przestrzeni.

"Czas, zgodnie z zasadami współczesnej fizyki, nie jest samodzielnym wymiarem. Są jeszcze trzy inne, składające się na przestrzeń. Wszystkie razem są zintegrowane i zależne od siebie, wspólnie tworzą czasoprzestrzeń. Słyszałeś o teorii względności, o dylatacji czasu, o zjawiskach związanych z ograniczeniem prędkością światła? Wprowadzając współrzędne teoretycznego wehikułu, musisz uwzględnić pozycję w czasoprzestrzeni, gdyż miejsce w którym jesteś teraz, tydzień temu było w zupełnie innym punkcie ;-) Natomiast czepiając się smartphona, miałem na myśli moc obliczeniową jego procesora, nieporównywanie mniejszą od komputera stacjonarnego."

Jak już wspominałem, kwestia położenia w czasoprzestrzeni jest względna. W zależności od tego gdzie znajduje się obserwator wszystko może wyglądać inaczej. Właśnie np taka dylatacja czasu która może być spowodowana zarówno znaczną prędkością bliską prędkości światła jak i silnym działaniem grawitacyjnym powoduje inny upływ czasu, chociaż nauka nie przewiduje możliwości cofania tego czasu. Dlatego albo trzeba porzucić pewne paradygmaty jeśli w ogóle chce się rozważać możliwość podróży w czasie, albo zgodzić się na obecnie obowiązujące koncepcje i nawet nie rozważać takiej możliwości. Mówisz o przemieszczeniu się obiektów. A co jeśli uznamy że środek układu znajduje się tam gdzie maszyna? Nie ważne co by się stało to świat by się ruszał wokół maszyny jednak maszyna nigdy by się nie ruszyła, tylko zawsze by pozostawała w miejscu.
Co do możliwości obliczeniowych, to smartfon robił za klawiaturę do wprowadzania współrzędnych. Xbox robił za kartę graficzną i złączkę do smarfona. Wszystkie obliczenia i działania były robione przez maszynę, której nikt nie przerabiał. Zwróć uwagę, że w skrzynce oprócz maszyny były również kable pod które podłączali monitor który wyświetlał im komendy. W niektórych momentach te same komendy leciały na smartfonie. Po podłączeniu Xboxa uzyskali bardziej zrozumiałe dane. Dlatego nie potrzebowali dodatkowej mocy obliczeniowej, bo maszyna miała swój program i działała automatycznie, samodzielnie.

"Cieszę się, że dokładnie zrozumiałeś, jakie były moje zastrzeżenia. Jednak problem leży właśnie w tym, że po powrocie do teraźniejszości mieli olbrzymią dziurę w pamięci i nie kojarzyli rzeczywistości w której fizycznie byli. Jasne... ich świadomość była w podróży... ale przecież w tym alternatywnym świecie nie byli "zahibernowani", tylko normalnie żyli, poruszali się, rozmawiali i ich mózgi powinny to wszystko rejestrować, tworząc nowe połączenia między neuronami. Wracając do domyślnej linii czasowej, ich świadomości wchodziły w ciała, których umysły powinny posiadać wcześniej zapisane wspomnienia, tymczasem oni tych wspomnień w ogóle nie kojarzyli. Poza tym jakby nie patrzeć te same osoby żyły równolegle w dwóch różnych wymiarach, które się potem zintegrowały w jeden. Sytuacja jest logiczna tylko w sytuacji, gdy podczas skoku tworzy się równoległa rzeczywistość z odmienną kopią tej samej osoby w każdej z nich (czyli tzw. teoria wieloświatów). Tym samym po powrocie powinni istnieć w dwóch wersjach, z których każda miałaby inną świadomość i częściowo także odmienne wspomnienia."

Tutaj poruszyłeś zasadniczy problem i ciężko znaleźć rozwiązanie tego problemu. Zgodnie z koncepcją natychmiastowego efektu jaką można było zaobserwować poprzez uśmieszek na szyi, to wprowadzanie wszelkich zmian w przeszłości powinno dokonywać natychmiastowych zmian również na pamięci podróżników. W tym układzie albo by posiadali pamięć z obu, albo nowa rzeczywistość nadpisywała by starą. W każdym razie nie powinni mieć tych luk pamięci. Koncepcja wieloświatów nie może wchodzić w grę właśnie przez ten uśmieszek na szyi. Jeśli by skok w przeszłość powodował wytworzenie alternatywnego świata, to pierwotny nie powinien mieć skutków tego skoku, a jednak uśmieszek powstawał natychmiast i w trakcie pisania, czyli czyny w przeszłości nadpisywały teraźniejszość na bieżąco.
Innymi słowy jest to sprzeczność sama w sobie w filmie i traci przez to wiele. Cóż, gdyby scenarzyści o tym pomyśleli to pewnie tego uśmieszka by nie zrobili, przez co koncepcja wieloświatów by mogła być uwzględniona, a wtedy wracając postać by nie lądowała w swoim świecie tylko już w alternatywnym, chociaż z pamięcią z pierwotnego świata. Każdy kolejny skok by tylko oddalał ją od pierwotnego świata, co w zasadzie mogliśmy zaobserwować z losowymi zmianami w kwestii zatrudnienia matki.

"Myślę, że ludzie generują różnego rodzaju fale, nie tylko dźwiękowe ;-) Sama teoria rezonansu i generowanych drgań jako czynnika inicjującego ukazane w filmie zakłócenia, wychodzi poza ramy fizyki i podchodzi pod nadinterpretację. Film science fiction, jak sama nazwa wskazuje, powinien mieć z nauką coś wspólnego ;-)"

Tak ludzie generują różnego rodzaju fale, tak samo jak wszystko inne. Rezonans drgań jest powszechnie znaną kwestią. Ot chociażby pękanie szyb czy kryształów pod wpływem wysokich częstotliwości, gdzie energia jest tak duża że wiązania zostają zerwane. Ale prawdę powiedziawszy to jeszcze nie słyszałem o doprowadzeniu substancji ożywionej, skradającej się z różnych cząsteczek, by wpadła w takie drgania, że by zdematerializowała się. Ale o działającej maszynie do podróżowania w czasie też nie słyszałem ;)

"Moim zdaniem właśnie ujmuje w kwestii realizmu. Akurat ci nastolatkowie byli kreowani przez pierwszą część filmu na ludzi inteligentnych i logicznie myślących. Później natomiast popełniali straszne głupoty, a ich postępowanie nie miało sensu :-("

Tak właściwie to tylko dwójka David i Adam byli rozgarnięci i chociaż trochę się orientowali w kwestiach naukowych. Reszta nie rozumiała nawet o czym ta dwójka mówi, jak odkryli plany. Co do ich postępowania to dla mnie miało to sporo sensu. Nie byli dojrzali, więc starali się rozwiązać problemy, które dla nastolatków są śmiertelnie poważne, czyli przejść do kolejnej klasy, zdobyć dziewczynę, zdobyć kasę, odgryźć się na tych, którzy ci uprzykrzali życie, iść na super imprezę. Później sobie uświadomili, że ich skoki spowodowały śmierć tak wielu osób zaczęli sobie zdawać sprawę z konsekwencji swoich nieprzemyślanych działań. Jednak kiedy próbowali to naprawiać to co innego się psuło. Kolejne próby doprowadziły do zniknięcia jednego z nich. Ostateczna próba naprawienia wymagała rezygnacji z siebie samego i możliwości podróżowania w czasie. W krótkim czasie można było zaobserwować cały proces dojrzewania. Porzucenie egoistycznego życia i poświęcenie siebie dla wyższego dobra było ostatecznym wynikiem tego procesu. Tak że możemy tutaj zaobserwować również aspekt psychologiczny. Czy taka wielowarstwowość pozornie płytkiego filmu nie jest wspaniała?

ocenił(a) film na 6
Yang

Pomysł z tunelem czasoprzestrzennym w ogóle nie wchodzi w grę, gdyż jeszcze bardzie komplikuje sytuację i wprowadza jeszcze więcej sprzeczności w fabule filmu. To dlatego, że wormhole to nic innego, jak olbrzymie zagięcie czasoprzestrzeni, więc taki tunel:
- rozerwałby niczym niechronione ludzkie ciała na strzępy;
- przyciąganie grawitacyjne zniszczyłoby całą Ziemię i kilka okolicznych planet;
- byłby zbyt niestabilny, aby dało się go kontrolować za pomocą zwykłego komputera osobistego;
- wymagałby monstrualnych pokładów energii, niemożliwych do wygenerowania przez człowieka.

|A co jeśli uznamy że środek układu znajduje się tam gdzie maszyna? Nie ważne co by się stało to świat by się ruszał wokół maszyny jednak maszyna nigdy by się nie ruszyła, tylko zawsze by pozostawała w miejscu.|
> Ale tak nie było, prawda? ;-) Poza tym musiałaby analizować w czasie rzeczywistym topologię całego Wszechświata. Dzisiejsze superkomputery nie są zdolne do takich symulacji ;-)

|...Dlatego nie potrzebowali dodatkowej mocy obliczeniowej, bo maszyna miała swój program i działała automatycznie, samodzielnie.|
> No ok, w porządku... smartphone był zdalnym pulpitem, xbox pełnił funkcję GPU, a główny procesor znajdował się na układzie scalonym samego wehikułu. Zgadzam się z tym :-)

|Ale prawdę powiedziawszy to jeszcze nie słyszałem o doprowadzeniu substancji ożywionej, skradającej się z różnych cząsteczek, by wpadła w takie drgania, że by zdematerializowała się. Ale o działającej maszynie do podróżowania w czasie też nie słyszałem ;)|
- No właśnie, jeśli już umieszczać w fabule jedną fikcję, to chyba warto darować sobie kolejne, które tylko skomplikują całą sytuację, a nie mają większego uzasadnienia i wpływu na główny wątek, którym de facto jest tutaj właśnie podróżowanie w czasie ;-)

|Później sobie uświadomili, że ich skoki spowodowały śmierć tak wielu osób zaczęli sobie zdawać sprawę z konsekwencji swoich nieprzemyślanych działań.|
> Tylko, że przyczyny i okoliczności ich skoków nie miały tak naprawdę żadnego znaczenia. Nieważne, czy robili to dla zabawy, dla miłości, czy dla własnej satysfakcji. Powstałe konsekwencje i tak były dla nich nie do zaakceptowania. Nie ważne kiedy skoczyli, na jak długo i w jakim celu... po powrocie zawsze coś było nie tak... ktoś umarł, ktoś został ranny, ktoś stracił pracę. Dlatego, tak jak napisałem wcześniej, nie da się rozważnie i odpowiedzialnie korzystać z wehikułu, gdyż nigdy nie wiesz, jak dalekosiężne konsekwencje będzie miała podróż.

|Ostateczna próba naprawienia wymagała rezygnacji z siebie samego i możliwości podróżowania w czasie.|
> Tak jak już pisałem, można było to naprawić inaczej, w łatwiejszy sposób; ale wtedy fabuła nie byłaby tak efektowna, gdyż nie istniałaby pętla czasowa ;-)

|W krótkim czasie można było zaobserwować cały proces dojrzewania. Porzucenie egoistycznego życia i poświęcenie siebie dla wyższego dobra było ostatecznym wynikiem tego procesu. Tak że możemy tutaj zaobserwować również aspekt psychologiczny. Czy taka wielowarstwowość pozornie płytkiego filmu nie jest wspaniała?|
> Ty tak na serio? o_0 Przecież to największa możliwa sztampa i najprostszy zabieg, jaki mogli wykorzystać twórcy. Przecież tak trywialne i błahe rozwiązania można zaobserwować w najgorszych możliwych szmirach. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że serial "Klan" jest wielowarstwowym portretem psychologicznym indywidualnych osobowości bohaterów ;-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

"Pomysł z tunelem czasoprzestrzennym w ogóle nie wchodzi w grę, gdyż jeszcze bardzie komplikuje sytuację i wprowadza jeszcze więcej sprzeczności w fabule filmu. To dlatego, że wormhole to nic innego, jak olbrzymie zagięcie czasoprzestrzeni, więc taki tunel:
- rozerwałby niczym niechronione ludzkie ciała na strzępy;
- przyciąganie grawitacyjne zniszczyłoby całą Ziemię i kilka okolicznych planet;
- byłby zbyt niestabilny, aby dało się go kontrolować za pomocą zwykłego komputera osobistego;
- wymagałby monstrualnych pokładów energii, niemożliwych do wygenerowania przez człowieka."

Skąd takie założenia odnośnie tunelu czasoprzestrzennego. Nie słyszałem o żadnych pracach potwierdzających ich istnienie ani tym bardziej sposób działania, jak i warunki panujące w środku.

"> Ale tak nie było, prawda? ;-) Poza tym musiałaby analizować w czasie rzeczywistym topologię całego Wszechświata. Dzisiejsze superkomputery nie są zdolne do takich symulacji ;-)"

Tak właściwie to właśnie takie podejście by było najrozsądniejsze. No i nie trzeba analizować całego wszechświata by określać położenie. Czy potrzeba superkomputera by obliczyć, że piłka lecąca w Twoją stronę za sekundę uderzy cię w głowę?

"Tylko, że przyczyny i okoliczności ich skoków nie miały tak naprawdę żadnego znaczenia. Nieważne, czy robili to dla zabawy, dla miłości, czy dla własnej satysfakcji. Powstałe konsekwencje i tak były dla nich nie do zaakceptowania. Nie ważne kiedy skoczyli, na jak długo i w jakim celu... po powrocie zawsze coś było nie tak... ktoś umarł, ktoś został ranny, ktoś stracił pracę. Dlatego, tak jak napisałem wcześniej, nie da się rozważnie i odpowiedzialnie korzystać z wehikułu, gdyż nigdy nie wiesz, jak dalekosiężne konsekwencje będzie miała podróż."

Dokładnie. I to właśnie główny bohater zrozumiał. Cofając się chciał zakończyć to wszystko. Przerwać cały cykl. Uniemożliwić ukazanie się na filmie. Nie powiedział ojcu o wypadku tylko powiedział, że wszystko będzie dobrze (jest moment zawahania się). Zniszczył maszynę i plany by ta nigdy nie powstała. Jednak nie zniszczył kamery. Tak po obejrzeniu tej sceny jeszcze raz wychodzi na to, że niecelowo.

"|Ostateczna próba naprawienia wymagała rezygnacji z siebie samego i możliwości podróżowania w czasie.|
> Tak jak już pisałem, można było to naprawić inaczej, w łatwiejszy sposób; ale wtedy fabuła nie byłaby tak efektowna, gdyż nie istniałaby pętla czasowa ;-)"

Cofnięcie się dalej, w nieznaną mu przeszłość by powodowało kolejne problemy. Chodzi o to, że nie pamiętał co było wcześniej, nie miał zapisów na kasecie. Nie wiedział też kiedy jego ojciec dostał plany. Cofając się do dnia urodzin, czyli do dnia kiedy jego ojciec zginął i zostawił wszystko tak jak potem znalazł, dawało mu pewność, że przerwie cykl. To był najłatwiejszy i pewniejszy sposób.

"> Ty tak na serio? o_0 Przecież to największa możliwa sztampa i najprostszy zabieg, jaki mogli wykorzystać twórcy. Przecież tak trywialne i błahe rozwiązania można zaobserwować w najgorszych możliwych szmirach. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że serial "Klan" jest wielowarstwowym portretem psychologicznym indywidualnych osobowości bohaterów ;-)"

Tak na serio. Zresztą zobacz jeszcze jedną rzecz. Przeżycia Davida spowodowały, że wiedział iż maszyna jest zbyt niebezpieczna i nigdy nie powinna powstać. Rezygnuje z wpływu na przeszłość. Rezygnuje z samego siebie. A jednak kiedy w nowej linii czasu ogląda kasetę z nagraniem tego wszystkiego co robi? Postanawia zbudować maszynę. Przeżycia które zostały sfilmowane, jednak nie przytrafiły się jemu, nie uznaje za własne. Robi ten sam błąd co wcześniej, czyli uznał że on wie lepiej i może wszystko naprawić. Przypomina to problem każdego z nas. Rodzice przestrzegają dzieci, dzieląc się swoimi doświadczeniami, jednak dzieci i tak popełniają te same błędy, myśląc że one sobie lepiej z tym poradzą. Dopiero przeżycie pewnych doświadczeń powoduje rozwój osobowy, który pozwala uniknąć popełnianych błędów.
Co do Klanu to nie wiem, nie oglądam. Jednak jeśli Ty potrafisz dostrzec te portrety w tym serialu to fajnie. Jednak pewnie byś był wśród nielicznych ;-)

ocenił(a) film na 6
Yang

|Skąd takie założenia odnośnie tunelu czasoprzestrzennego. Nie słyszałem o żadnych pracach potwierdzających ich istnienie ani tym bardziej sposób działania, jak i warunki panujące w środku.|
> No bo to jest oczywiste i niezmiernie logiczne :-) To są założenia, które wychodzą z samego konceptu, na którym opiera się hipoteza tunelów czasoprzestrzennych. Astrofizycy dyskutują między sobą na ten temat i snują różne teorie, a wszystkie z nich opierają się na pewnych podstawach. To nie jest tak, że to sobie wymyśliłem. Polecam zapoznać się z pracami takich naukowców jak: Nathan Rosen, Kip Thorne, Michio Kaku, czy chociażby Stephen Hawking.

|Tak właściwie to właśnie takie podejście by było najrozsądniejsze. No i nie trzeba analizować całego wszechświata by określać położenie. Czy potrzeba superkomputera by obliczyć, że piłka lecąca w Twoją stronę za sekundę uderzy cię w głowę?|
> To porównanie jest zupełnie nie na miejscu, nie widzę tu jakiejkolwiek analogii do omawianego tematu. Mówimy o olbrzymiej skali... jeśli wehikuł miałby pozostawać non stop w środku całego układu, którym byłaby czasoprzestrzeń; to musiałby modyfikować swoje położenie względem otaczającego go Wszechświata. Przypominam, że Wszechświat jest w fazie inflacji, więc czasoprzestrzeń się rozszerza :-)

|Dokładnie. I to właśnie główny bohater zrozumiał. Cofając się chciał zakończyć to wszystko. Przerwać cały cykl. Uniemożliwić ukazanie się na filmie. Nie powiedział ojcu o wypadku tylko powiedział, że wszystko będzie dobrze (jest moment zawahania się). Zniszczył maszynę i plany by ta nigdy nie powstała. Jednak nie zniszczył kamery. Tak po obejrzeniu tej sceny jeszcze raz wychodzi na to, że niecelowo.|
> Czyli w tej kwestii się zgadzamy, ponieważ moje zdanie jest takie samo :-)

|Cofnięcie się dalej, w nieznaną mu przeszłość by powodowało kolejne problemy. Chodzi o to, że nie pamiętał co było wcześniej, nie miał zapisów na kasecie. Nie wiedział też kiedy jego ojciec dostał plany. Cofając się do dnia urodzin, czyli do dnia kiedy jego ojciec zginął i zostawił wszystko tak jak potem znalazł, dawało mu pewność, że przerwie cykl. To był najłatwiejszy i pewniejszy sposób.|
> Chyba nie czytałeś ze zrozumieniem moich poprzednich postów. Nie chodzi mi o cofnięcie się jeszcze dalej, ale o podróż znacznie krótszą - do momentu z początku filmu. Niszcząc kamerę na strychu albo dokumenty w garażu, zapobiegłby budowie wehikułu. Wróciłby do teraźniejszości, w której obowiązywałby domyślny bieg wydarzeń. Prawdopodobnie miałby dziurę w pamięci, ale życie toczyłoby się dalej :-)

|...A jednak kiedy w nowej linii czasu ogląda kasetę z nagraniem tego wszystkiego co robi? Postanawia zbudować maszynę. Przeżycia które zostały sfilmowane, jednak nie przytrafiły się jemu, nie uznaje za własne...|
> No to teraz już mam pewność, że zgadzamy się co do przesłania, jakie niesie ze sobą zakończenie filmu :-) Dopiero ten moment nadaje filmowi jakąś psychologiczną głębię, a nie wcześniejsze motywy postępowania bohatera, które uważam za dość banalne zagrania.

|Co do Klanu to nie wiem, nie oglądam. Jednak jeśli Ty potrafisz dostrzec te portrety w tym serialu to fajnie. Jednak pewnie byś był wśród nielicznych ;-)|
> Mam nadzieję, że wiesz o tym, iż był to sarkazm, a teraz się jedynie zgrywasz ;-)

ocenił(a) film na 8
apdarw

" No bo to jest oczywiste i niezmiernie logiczne :-) To są założenia, które wychodzą z samego konceptu, na którym opiera się hipoteza tunelów czasoprzestrzennych. Astrofizycy dyskutują między sobą na ten temat i snują różne teorie, a wszystkie z nich opierają się na pewnych podstawach. To nie jest tak, że to sobie wymyśliłem. Polecam zapoznać się z pracami takich naukowców jak: Nathan Rosen, Kip Thorne, Michio Kaku, czy chociażby Stephen Hawking."

Wszyscy wiedzą że coś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki kto tego nie wie i to robi.
Wiele teorii było opieranych na obecnej wiedzy i jeśli pojawiały się jakieś anomalie, które przeczyły obecnej wiedzy, to starano dostosowywać się teorie. Dopiero zmiana paradygmatów pozwalała na zmianę teorii i dojście do tego, że anomalie nie są anomaliami, tylko empirycznymi potwierdzeniami nowej teorii. Tak że może te założenia są błędne. Może moc obliczeniowa wystarczy, jeśli algorytm będzie bardziej wydajny. Może w przyszłości będzie tak wielki przełom, że komputery będą znacznie bardziej wydajne (serce maszyny jest zbudowane w przyszłości). Może maszyna tworząc pole oddziela siebie i najbliższe otoczenie od całej reszty i w momencie przeskoku nie ma tych sił które by rozrywały elementy będące wewnątrz, ani też nie wytwarza się tak silne pole grawitacyjne.
Nie mówię, że tak jest, jednak też nie powiem, że tak nie jest. Pamiętajmy, że ci sławni fizycy teoretycy z biegiem czasu zauważają, że teorie które opracowali są również błędne. Albo inni ciągle dyskredytując teorie innych są w błędzie, jak to historia nam wielokrotnie pokazała.

"To porównanie jest zupełnie nie na miejscu, nie widzę tu jakiejkolwiek analogii do omawianego tematu. Mówimy o olbrzymiej skali... jeśli wehikuł miałby pozostawać non stop w środku całego układu, którym byłaby czasoprzestrzeń; to musiałby modyfikować swoje położenie względem otaczającego go Wszechświata. Przypominam, że Wszechświat jest w fazie inflacji, więc czasoprzestrzeń się rozszerza :-)"

No widzisz. Chodzi o to, że obserwator zawsze jest w centrum układu który obserwuje. Z tego powodu maszyna generując przeskok ciągle była w jej centrum. To wszechświat się przemieszczał względem niej i tylko ten ruch trzeba było obliczać. Nie trzeba ustalać jak świat się zmienia w innej galaktyce. Jadąc samochodem nie musisz brać pod uwagę w jaką stronę kręci się kula ziemska, w którą stronę obiega słońce, by ustalić, że jeśli nie zmienisz kierunku jazdy to walniesz w słup. A dla obserwatora stojącego koło słupa to nie słup zbliża się do Ciebie, tylko ty do niego.

"Chyba nie czytałeś ze zrozumieniem moich poprzednich postów. Nie chodzi mi o cofnięcie się jeszcze dalej, ale o podróż znacznie krótszą - do momentu z początku filmu. Niszcząc kamerę na strychu albo dokumenty w garażu, zapobiegłby budowie wehikułu. Wróciłby do teraźniejszości, w której obowiązywałby domyślny bieg wydarzeń. Prawdopodobnie miałby dziurę w pamięci, ale życie toczyłoby się dalej :-)"

Pisałeś o cofnięciu się jeszcze wcześniej, co zrozumiałem jako cofnięcie się przed moment śmierci ojca. Jednak nie zapominajmy o tym, że wciąż brał pod uwagę uratowanie ojca. W zasadzie chyba do ostatniego momentu nie był pewien czy chce to zrobić. Wcześniej nie mógł, bo nie miał technicznych możliwości. Jak już skoczył i chciał uprzedzić, to zrezygnował i zniszczył maszynę.

"No to teraz już mam pewność, że zgadzamy się co do przesłania, jakie niesie ze sobą zakończenie filmu :-) Dopiero ten moment nadaje filmowi jakąś psychologiczną głębię, a nie wcześniejsze motywy postępowania bohatera, które uważam za dość banalne zagrania."

To fajnie że się zgadzamy, że jednak ta głębia jest i jest świetnie ukazane, że ludzie się nie uczą, nawet na własnych błędach. Zazwyczaj się z czymś takim nie spotykałem. Albo było ciągłe próbowanie by coś naprawić aż popadało się w szaleństwo, albo poświęcenie bohatera i śmierć. Ale to był koniec. Tutaj mamy pokazane co jest dalej. Oglądając ten film nie spodziewałem się, że będzie coś więcej. Może jak bym się spodziewał to by się udawało więcej dostrzec od początku i później nie było by tak miłego zaskoczenia.

A co do klanu to masz racje, zgrywałem się ;-)

ocenił(a) film na 6
Yang

|Wszyscy wiedzą że coś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki kto tego nie wie i to robi.
Wiele teorii było opieranych na obecnej wiedzy i jeśli pojawiały się jakieś anomalie, które przeczyły obecnej wiedzy, to starano dostosowywać się teorie. Dopiero zmiana paradygmatów pozwalała na zmianę teorii i dojście do tego, że anomalie nie są anomaliami, tylko empirycznymi potwierdzeniami nowej teorii. Tak że może te założenia są błędne|
> Z tym że tunel czasoprzestrzenny jako koncept sam w sobie jest czymś twardo ustalonym i jeżeli coś w tej teorii będzie nieprawidłowe, to po prostu nie będzie nosić już tej nazwy. Tak samo jak np. z teleportacją kwantową; jeżeli będzie możliwa w inny sposób, niż teraz o niej myślimy, to już nie będzie się nazywać teleportacją, ale np. zdalnym przesunięciem albo przestrzenną wyminą informacji. Mimo iż nie jesteśmy czegoś na dzień dzisiejszy stworzyć, to jesteśmy w stanie przewidzieć sposób zachowania danego zjawiska, w sytuacji gdyby miało ono kiedyś zaistnieć.

|No widzisz. Chodzi o to, że obserwator zawsze jest w centrum układu który obserwuje. Z tego powodu maszyna generując przeskok ciągle była w jej centrum. To wszechświat się przemieszczał względem niej i tylko ten ruch trzeba było obliczać. Nie trzeba ustalać jak świat się zmienia w innej galaktyce. Jadąc samochodem nie musisz brać pod uwagę w jaką stronę kręci się kula ziemska, w którą stronę obiega słońce, by ustalić, że jeśli nie zmienisz kierunku jazdy to walniesz w słup. A dla obserwatora stojącego koło słupa to nie słup zbliża się do Ciebie, tylko ty do niego.|
> Tak, bo w skali w której jesteśmy w stanie coś zaobserwować, pozostajemy w układzie inercjalnym i to świat porusza się względem nas. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy chcemy "przeskoczyć" w inne miejsce (i czas) nie widząc go w sposób fizyczny. Zmienia się układ odniesienia, gdyż z perspektywy "zewnętrznej" to miejsce cały czas porusza się względem nas i jednocześnie my względem tego miejsca (układ nieinercjalny). O tym właśnie mówi teoria względności, którą współczesna nauka uznaje już za naukowy aksjomat.

|Pisałeś o cofnięciu się jeszcze wcześniej, co zrozumiałem jako cofnięcie się przed moment śmierci ojca. Jednak nie zapominajmy o tym, że wciąż brał pod uwagę uratowanie ojca. W zasadzie chyba do ostatniego momentu nie był pewien czy chce to zrobić. Wcześniej nie mógł, bo nie miał technicznych możliwości. Jak już skoczył i chciał uprzedzić, to zrezygnował i zniszczył maszynę.|
> Wybacz, pisząc "wcześniej" miałem na myśli chronologię filmową, a nie fabularną, a więc sam początek filmu :-)
Jeżeli było tak jak piszesz, to sytuacja nabiera większego sensu. Z tym, że David przed ostatnim skokiem wydawał się mocno zdecydowany na to co che zrobić i w jego zdeterminowanym działaniu nie było widać jakiejkolwiek wątpliwości.

|To fajnie że się zgadzamy, że jednak ta głębia jest i jest świetnie ukazane, że ludzie się nie uczą, nawet na własnych błędach. Zazwyczaj się z czymś takim nie spotykałem. Albo było ciągłe próbowanie by coś naprawić aż popadało się w szaleństwo, albo poświęcenie bohatera i śmierć. Ale to był koniec. Tutaj mamy pokazane co jest dalej. Oglądając ten film nie spodziewałem się, że będzie coś więcej. Może jak bym się spodziewał to by się udawało więcej dostrzec od początku i później nie było by tak miłego zaskoczenia.|
> Masz rację, samo zakończenie jest świetne i znacznie podnosi wizerunek samego filmu. Osobiście byłbym w stanie ocenić ten film wyżej, gdyby nie jego styl - młodzieżowa przygoda zwariowanych nastolatków i forma - amatorskie nagrywanie z ręki.

ocenił(a) film na 8
apdarw

> Z tym że tunel czasoprzestrzenny jako koncept sam w sobie jest czymś twardo ustalonym i jeżeli coś w tej teorii będzie nieprawidłowe, to po prostu nie będzie nosić już tej nazwy. Tak samo jak np. z teleportacją kwantową; jeżeli będzie możliwa w inny sposób, niż teraz o niej myślimy, to już nie będzie się nazywać teleportacją, ale np. zdalnym przesunięciem albo przestrzenną wyminą informacji. Mimo iż nie jesteśmy czegoś na dzień dzisiejszy stworzyć, to jesteśmy w stanie przewidzieć sposób zachowania danego zjawiska, w sytuacji gdyby miało ono kiedyś zaistnieć.

Teoria nie zmienia nazwy, jeśli wprowadza się do niej jakieś modyfikacji z powodu zaobserwowanych zjawisk. Jeśli tunel czasoprzestrzenny nie będzie generował silnego pola grawitacyjnego, to przestanie się nazywać tunelem czasoprzestrzennym? Zasadnicza koncepcja jego działania nie ulegnie zmianie. Zresztą pamiętajmy o jeszcze jednym. Wciąż nie wiemy na jakiej zasadzie następuje przeskok w czasie, więc może tutaj nawet nie być mowy o tunelu.
Swoją drogą zerkając na trailer Predestination, zauważyłem podobny styl przeskoku, z tą różnicą, że oddziaływanie na otoczenie jest tam znacznie mniejsze, gdyż ogranicza się wyłącznie do przeniesienia powietrza i obiektu, co powoduje natychmiastową próżnie. Jednak inne elementy, takie jak podłoga, nie ulegają żadnemu wpływowi. Pod tym kątem Project jest bardziej sci niż Predestination ;)

"> Tak, bo w skali w której jesteśmy w stanie coś zaobserwować, pozostajemy w układzie inercjalnym i to świat porusza się względem nas. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy chcemy "przeskoczyć" w inne miejsce (i czas) nie widząc go w sposób fizyczny. Zmienia się układ odniesienia, gdyż z perspektywy "zewnętrznej" to miejsce cały czas porusza się względem nas i jednocześnie my względem tego miejsca (układ nieinercjalny). O tym właśnie mówi teoria względności, którą współczesna nauka uznaje już za naukowy aksjomat."

Czyli wg Ciebie kluczowym jest fakt widzenia miejsca docelowego. Ten problem może być rozwiązany właśnie przez maszynę, która tworzy połączenie pomiędzy miejscem w którym się znajduje a do którego chcesz się udać. Wtedy mamy układ inercjalny, gdyż nie pojawiają się żadne pozorne siły bezwładności.

"> Wybacz, pisząc "wcześniej" miałem na myśli chronologię filmową, a nie fabularną, a więc sam początek filmu :-)
Jeżeli było tak jak piszesz, to sytuacja nabiera większego sensu. Z tym, że David przed ostatnim skokiem wydawał się mocno zdecydowany na to co che zrobić i w jego zdeterminowanym działaniu nie było widać jakiejkolwiek wątpliwości."

Wybaczam ;-)
Z pewnością był zdeterminowany by zniszczyć maszynę, ale też chciał uratować ojca, przynajmniej brał to pod uwagę. Po zniszczeniu maszyny by tą możliwość stracił. Ciężko konkretnie sprecyzować jakie miał zamiary, ale na pewno był wewnętrznie rozdarty.

"> Masz rację, samo zakończenie jest świetne i znacznie podnosi wizerunek samego filmu. Osobiście byłbym w stanie ocenić ten film wyżej, gdyby nie jego styl - młodzieżowa przygoda zwariowanych nastolatków i forma - amatorskie nagrywanie z ręki."

No właśnie styl i forma to jest coś co może się podobać lub nie. Mi akurat podpasowało to i sporo zyskał film. Komu innemu trzęsąca się kamera może bardzo przeszkadzać.

Swoją drogą jest jeszcze jedna rzecz która mi dawała do myślenia. Te luki pamięci. Powinna pamięć od razu się nadpisywać albo jakby dogrywać. Wtedy postacie by pamiętały wydarzenia ze wszystkich skoków i różnic w światach. Ale co spowodowało, że jeden z nich wylądował w szpitalu? Czy przypadkiem mózg nie próbował sobie poradzić z różnymi zestawami pamięci aż w końcu wysiadł i gościu wylądował w śpiączce? David też nie wyglądał najlepiej po tych skokach. Może te wspomnienia były w głowach tylko trzeba było wytwarzać połączenia nerwowe do nowych obszarów. Innymi słowy cała grupa po tych kilkunastu skokach w tak krótkim czasie i wytworzeniu tak licznych fal zmian, skazała się śpiączkę albo śmierć.
Tak wiem, że tego w filmie nie ma jasno określonego, jednak jest wiele elementów które to uprawdopodabniają.

ocenił(a) film na 6
Yang

|Teoria nie zmienia nazwy, jeśli wprowadza się do niej jakieś modyfikacji z powodu zaobserwowanych zjawisk.|
> Oj zmienia, zmienia... wystarczy spojrzeć na prace fizyków i chemików z pierwszej połowy ubiegłego wieku i porównać je do dzisiejszej terminologii naukowej. Poza tym nie mam na myśli "jakiejś modyfikacji", ale całkowitą zmianę zasady działania.

|Jeśli tunel czasoprzestrzenny nie będzie generował silnego pola grawitacyjnego, to przestanie się nazywać tunelem czasoprzestrzennym? Zasadnicza koncepcja jego działania nie ulegnie zmianie.|
> Tunel czasoprzestrzenny MUSI generować silne pole grawitacyjne, bo właśnie na tym opiera się zasada jego działania. Czasoprzestrzeń Minkowskiego, która jest modelem powstałym na zasadach opisanych przez Einsteina w szczególnej teorii względności, wizualizuje masę obiektu jako "wgniecenie" w liniowej strukturze Wszechświata. Wgniecenie to jest niczym innym jak obrazem zakrzywienia czasoprzestrzeni, którego skutkiem jest oddziaływanie grawitacyjne. Im większa masa, tym większe wgniecenie, a co za tym idzie silniejsze przyspieszenie grawitacyjne. Teraz wyobraź sobie jak duże musi ono być, jeśli wgniecenie ma sięgać innego obszaru wszechświata ;-) Więc odpowiadając na twoje pytanie - TAK, jeśli nie będzie silnego pola grawitacyjnego, to nie będzie to tunel czasoprzestrzenny :-)

|Zresztą pamiętajmy o jeszcze jednym. Wciąż nie wiemy na jakiej zasadzie następuje przeskok w czasie, więc może tutaj nawet nie być mowy o tunelu.|
> No wiem, ale przecież to Ty w pierwszej kolejności podsunąłeś ten pomysł :-P

|Swoją drogą zerkając na trailer Predestination, zauważyłem podobny styl przeskoku, z tą różnicą, że oddziaływanie na otoczenie jest tam znacznie mniejsze, gdyż ogranicza się wyłącznie do przeniesienia powietrza i obiektu, co powoduje natychmiastową próżnie. Jednak inne elementy, takie jak podłoga, nie ulegają żadnemu wpływowi. Pod tym kątem Project jest bardziej sci niż Predestination ;)|
> Odwrotnie... to Predestiantion jest bardziej naukowy, niż Project Almanac; a to dlatego, że tam zasada działania wehikułu i jego możliwości została dokładnie określona. Podane są też jego ograniczenia i sposób wprowadzania parametrów. Poza tym tam za wszystkim stała olbrzymia agencja (tzw. biuro czasowe), która udoskonalała wehikuł przez długie lata. Zupełnie inaczej niż w "Witajcie we wczoraj", gdzie bohaterowie na początku sami nie wiedzieli co budują, a później w ciągu kilku miesięcy byli w stanie doprowadzić urządzenie do tak zminiaturyzowanej i zaawansowanej konstrukcji. Oto fragment dialogu z "Przeznaczenia" podczas sceny, gdzie po raz pierwszy zaprezentowany został wehikuł:
- This is a USFF Coordinates Transformer Field Kit.
- No moving parts.
- It weighs approximately six kilos, fully charged.
- I've adjusted it to support our body mass.
- It will calculate a discreet arrival location
and avoid any materialization collisions.
- So, what is it?
- It's a device that creates a temporal wake.
- A what?
- It's a time machine.
...
- God, what was that?
- The time distortion field.
- You're going to be fine.

|Czyli wg Ciebie kluczowym jest fakt widzenia miejsca docelowego. Ten problem może być rozwiązany właśnie przez maszynę, która tworzy połączenie pomiędzy miejscem w którym się znajduje a do którego chcesz się udać. Wtedy mamy układ inercjalny, gdyż nie pojawiają się żadne pozorne siły bezwładności.|
> No może, ale wtedy maszyna musiałaby analizować strukturę całej czasoprzestrzeni, a więc obszar całego Wszechświata we wszystkich liniach czasowych. Dokładnie tak, jak w nawigacji GPS... jeżeli chcesz dotrzeć do jakiegoś konkretnego miejsca gdziekolwiek na kuli ziemskiej, to musisz mieć mapę całego globu. Tak, jak wspominałem wyżej, obecnie żaden superkomputer nie jest do zdolny do stworzenia takiej mapy; choć bardziej byłby to rodzaj symulacji, gdyż Wszechświat, w przeciwieństwie do naszej planety, nieustannie zmienia swój rozmiar, a sam czas także nie stoi miejscu ;-)

|Swoją drogą jest jeszcze jedna rzecz która mi dawała do myślenia. Te luki pamięci. Powinna pamięć od razu się nadpisywać albo jakby dogrywać. Wtedy postacie by pamiętały wydarzenia ze wszystkich skoków i różnic w światach. Ale co spowodowało, że jeden z nich wylądował w szpitalu? Czy przypadkiem mózg nie próbował sobie poradzić z różnymi zestawami pamięci aż w końcu wysiadł i gościu wylądował w śpiączce? David też nie wyglądał najlepiej po tych skokach. Może te wspomnienia były w głowach tylko trzeba było wytwarzać połączenia nerwowe do nowych obszarów. Innymi słowy cała grupa po tych kilkunastu skokach w tak krótkim czasie i wytworzeniu tak licznych fal zmian, skazała się śpiączkę albo śmierć.
Tak wiem, że tego w filmie nie ma jasno określonego, jednak jest wiele elementów które to uprawdopodabniają.|
> Dokładnie tak, jak piszesz... najlepiej by było, gdyby po powrocie do teraźniejszości ich wspomnienia się uzupełniały i w rezultacie pamiętaliby zarówno momenty z jednej, jak i drugiej linii czasowej. Nadpisywane by były te wspomnienia, które zmienili za pomocą samego skoku. Czyli w sytuacji, jak "wpadli" zabawić się na Lollapaloozę, to po powrocie pamiętali by tę imprezę, a także czas samego skoku, czyli okres pomiędzy imprezą, a ich powrotem. Mogłoby się to odbywać na zasadzie wracających wspomnień, jakich doświadczają np. osoby cierpiące na amnezję; czyli takie które mają utworzone odpowiednie połączenia neuronowe w mózgu, ale nie potrafią przez jakiś czas do nich dotrzeć. W każdym innym przypadku musiałoby dochodzić do powstawania kopii ich samych, albo alternatywnych wymiarów.
Co do możliwej utraty zdrowia w wyniku odbytych podróży, to tak jak piszesz nie ma ku temu żadnych dowodów. Kumpel Davida miał raczej jakiś uraz fizyczny, który miał przedstawić konsekwencje zmian rzeczywistości. Jeżeli bohaterowie odczuwaliby jakieś negatywne skutki przemieszczania się w czasie, to zaznaczono by to w jakiś sposób; np. poprzez omdlenia, czy krwawienie z nosa, jak to było w przypadku Predestination.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones