Ten film nigdy nie powinien powstać. Naprawdę. Już po premierze było słychać o organizowanych nawet w Polsce podobnych imprezach, może nie AŻ TAK, nazwijmy to określeniem użytym w filmie - epickich, ale nadal rozmiarów ogromnych. I dość podobnie się kończących. Jak na mój gust - impreza wcale nie cudowna, epicka, legendarna, ale za to bez wątpienia gówniarska i sięgająca ostatecznych granic upodlenia. Zawsze dziwiłem się, dlaczego filmy młodzieżowe walone są na jedno kopyto, rozciągane na jednym, identycznym szkielecie (idealna szkoła, jakaś miłość, wiadomo o co chodzi), przez co zazwyczaj kończyły jako produkcje nudne, odrealnione, nieudane. 'Projekt X' pozwolił mi zrozumieć, że to jest mniejsze zło. Dobra, koniec oceniania samej idei i przebiegu takiej imprezy, nie mnie to oceniać. Sam film niczym w zasadzie nie powala - scenariusz jaki jest, każdy widzi, jest tylko alibi dla samego nakręcenia imprezy. Zdjęcia... Ktoś wpadł na pomysł zrobienia z tego 'hand footage', dotąd stosowanego tylko w horrorach. I wyszło... Jak nie hf. Zdjęcia bardzo dokładne, eleganckie, zupełnie jak ze statywu zamiast ręki, a to się z celem mija chyba dość znacznie. Muzyka też łatwa do przewidzenia (z jednym małym rodzynkiem za który plusik ode mnie w postaci Metalliki) - nie zaskakuje; męcząca, jednak do filmu rzecz jasna pasuje. Więc niestety sukces tego filmu może wynikać tylko z jednego - z tematyki. Moim zdaniem szkodliwej, cholera wie co gimnazjalistom może do głów strzelić po obejrzeniu tego filmu.