Dlaczego, gdy statek wywracał się na Dr. Shaw i Vickers, to żadna z nich po prostu nie pobiegła w
bok? A może pobiegła, ale ja tego nie zauważyłem, bo statek skręcał za nimi? Motyw pojawia się w
wielu filmach, a dzisiaj po obejrzeniu Prometeusza mi się przypomniało. Czy strach przed
zgnieceniem tak działa, że nie myślimy racjonalnie? Nie wiem, nigdy nie turlał się na mnie statek
kosmiczny...
Podobno jest tak, że człowiek ucieka właśnie jak najdalej od zagrożenia.
Co jest nieco komiczne, ale taka prawda.
Dla mnie to nie jest "jak najdalej", ale już wspomniałem - nigdy nie spadał na mnie statek kosmiczny. Jak już będzie spadał, to podzielę się przeżyciami. Albo nie, bo może zrobię tak samo.
To nie musi być statek. Jak zaatakuje Cię pająk, to też będziesz uciekać jak najdalej, a nie w bok. :)
No właśnie to "jak najdalej" jest dla mnie dziwne, bo w przypadku statku jest to jednak w bok (przynajmniej dla mojego nieprzestraszonego umysłu). A gdybym zobaczył pająka, to bym zdjął kapcia i próbował go ubić, zbyt wiele razy już oddalałem się, pająk znikał i była ta świadomość, że "on gdzieś tutaj jest". No chyba, że to coś gorszego niż zwykły, domowy pająk - w takiej dżungli to raczej bym się oddalał. No cóż.
Powiedz to mojej siostrze, która przybiegała kiedyś z łazienki po schodach na górę o 3 w nocy, bo w wannie był pająk.
Obudziła całą chatę. Nie wiem po co tak biegła i przeskakiwała co 4 schodek, przecież mały pająk jej nie gonił.
No, ale widzisz.
A tu też masz kobietę i nie przeraził jej mały pająk, tylko spadał na nią wielki statek kosmiczny...
Wystarczyło, że powiedziałem to mojej siostrze, gdy zobaczyła malutkiego pajączka na laptopie ostatnio. Choć wtedy to też podskoczyłem, jak strzeliłem pająka kapciem, wyglądał na płaskiego, chcę go zebrać chusteczką, a ten nagle podskakuje na jakieś 20cm i próbuje uciekać. Może to też ten element zdziwienia, nie tylko strachu, bo akurat w tym przypadku myślę, że to był pierwszy raz, jak spadał na nie statek.
No i jeszcze mi się przypomniało - w pierwszej części filmu, którego Prometeusz był prequelem Ripley też została sam na sam z Ksenomorfem i poradziła sobie wyśmienicie, żadnej utraty nerwów :D
Z tego co pamiętam to ta "dobra" skręciła trochę w bok. Gdyby tego nie zrobiła jakby wyczołgała się z pod niego? Ja gdy widzę pająka najpierw trzęsę się i podskakuje w jednym miejscu jak skrzyżowanie sarny i gazeli. Zaczynam wydawać dziwny dźwięk i dopiero wtedy uciekam zrzucając siebie jakiś ciuch, typu bluza, sweter. Podbiegam do lustra i patrzę się czy jakiś pająk jeszcze po mnie nie chodzi. Jak jest ok. to wracam z klapkiem i szukam pająka żeby później go zabić.
niby racja i sam nie mam takich doswiadczeń, ale dlaczego kiedy ktoś nam powie- uwaga samochód- skęcamy akurat pod ten samochód przed którym nas ostrzegano?
Kiedyś w jakimś programie w stylu "Brainiac" wspominali o podobnej sytuacji. Gdyby ktoś postawił cię na platformie o wymiarach 20cm x 20cm x 20cm, to najbardziej racjonalnym wyjściem byłoby się nie ruszać. Ale mimo to nogi zaczęłyby ci drżeć. Nie masz na to wpływu, bo organizm czując zagrożenie chce uciec, a drżenie nóg jest jakby próbą ucieczki wbrew temu, co podpowiedziałby ci twój umysł, żeby tego jednak lepiej nie robić.
Podczas sprawdzianu, jak prowadzący mówi, że zostało jeszcze 5 minut, a ty dopiero wykminiłeś, jak rozwiązać zadanie, masz mętlik w głowie (choć to akurat nie każdy). Gdybyś myślał wtedy racjonalnie, to po prostu zacząłbyś pisać to, co wiesz i pewnie byś się uporał. Ale z reguły masz wtedy pustkę, nie potrafisz dodać 2+2, nie robisz nic, a po wyjściu znów wszystko pamiętasz.
Nie jestem psychologiem, ale myślę, że tak, człowiek w panice nie myśli racjonalnie. Gdyby tak było, to piloci informowaliby pasażerów, że zaraz się rozbiją. Zresztą chyba podobnie jest z presją. Niedoświadczony sportowiec spala się pod wysokimi oczekiwaniami. Ale doświadczony już nie. Wychodząc z tego założenia można by wywnioskować, że gdyby kilka razy spadał na ciebie taki samolot, to w końcu nauczyłbyś się uciekać w bok:)
Ok, w sumie fakt, pająka spotkałem nie raz, nie pamiętam, ale pewnie na początku zachowywałem się bardziej niespokojnie. No i myślę, że po pierwszym spotkaniu ze statkiem kosmicznym, drugiego już by nie było ;) Dzięki.
Weź pod uwagę to, że Shaw była po 'operacji' miała rozcięty brzuch, człowiek po czymś takim nie powinien przez dłuższy czas wstawać z łózka a ona wpakowała w siebie masę leków i poszła dalej. Widać z resztą że każdy ruch sprawia jej ból a pomimo tego musiała uciekać, dodatkowo stres i strach. Dopiero po jakimś czasie zaczęła biec w bok kiedy trochę się otrząsnęła z tego. Co do Meredith, myślę ze z nią było podobnie, ogromny stres, była też strasznym tchórzem więc to wszytko potęgowało i zrobiło swoje.
Jakiś sens w tym jest, te wszystkie okoliczności mogły to spotęgować, ale jak już pisałem, to nie jest jedyny film w którym występuje taki motyw. Czyli po prostu strach nas paraliżuje. A im więcej jeszcze przeciwności, tym gorzej ;)