PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=523230}

Prometeusz

Prometheus
6,3 184 817
ocen
6,3 10 1 184817
5,9 33
oceny krytyków
Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Obcy był ciekawą koncepcją straszenia widza organizmem drapieżno-pasożytniczym. Autor filmu wzorował się (prawdopodobnie) na ziemskich drapieżniko-pasożytach z rodziny osowatych (Emerald cockroach wasp, Tarantula hawk). Na to wskazuje (wycięta z Obcego I) scena, w której obcy zbudował "gniazdo", w którym umocował załogantów. Wszystko w scenariuszu grało, bo "Space jockey" - olbrzymi skamieniały obcy (nieco antropomorficzny ze względu na przednie kończyny, "mostek" i żebra ale w żadnym razie nie - skamieniały 3,5- metrowy albinos) mógł przewozić takie organizmy i zostać zaatakowany przez jeden z nich.
W części drugiej Obcego cykl rozwojowy nie uległ zmianie, ale oto okazuje się, że obcy z łowcy-samotnika (por. ww. osowate) stał się na potrzeby scenariusza organizmem żyjącym w roju, niezdolnym do indywidualnej reprodukcji. W zasadzie do cyklu rozwojowego organizmu obcego dodano dymorfizm płciowy, ale jednocześnie uczyniono scenariusz mniej prawdopodobnym, ponieważ koloniści, aby być masowo zainfekowanymi, musieli
- po pierwsze - nieświadomie dopuścić do "urodzenia się" i "ucieczki" królowej,
- pozwolić jej na - (niezauważone) dorośnięcie do rozmiarów i formy widzianej przez Ripley w "gnieździe" pod wymiennikami ciepła (skąd królowa wytrzasnęła tyle biomasy?),
- "urodzenie" kilku jaj, wyklucie wielu "twarzołapów" (facehuggers),
- zainfekowanie kolejnych kolonistów, ucieczkę "wyklutych" endomorphów
- łapanie kolejnych kolonistów przez "dojrzałe" endomprphy - i znoszenie ich do gniazda w celu "infekowania"
O ile scenariusz z "8-mego pasażera Nostromo" wydawał się całkiem spójny, nie wymagał przyjęcia na wiarę mało prawdopodobnych z punktu widzenia logiki zdarzeń (znalezienie statku "space jockey'a" było mało prawdopodobne, ale nie - nielogiczne), o tyle "Obcy" wymagał już sporej liczby "przymknięć oka" - właśnie z powodu zmian w cyklu rozrodczym.
Każda kolejna część "Obcego" była gorsza, ponieważ zaczęto "mutować" organizm. Motywy scenarzystów są jasne - nie można straszyć w nieskończonosć tym samym. Aby widz się bał - lub w ogóle interesował scenariuszem, zdaniem panów z Hollywood - musi widzieć coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie widział (tak twierdził Lucas i ... zrobił fatalne prequel-e do gwiezdnych wojen, które zawierały wiele elementów, których "widz jeszcze nie widział").
W części III obcy miał się różnić brakiem lęku przed ogniem i czymś tam jeszcze, w obcym IV bawiono się w mutacje i degeneracje, jednocześnie czyniąc samego obcego coraz bardziej karykaturalną i nonsensowną z biologicznego punktu widzenia formę życia (są granice tempa mutacji na przestrzeni paru pokoleń pomiędzy Obcym II a Obcym IV).

W filmie "Prometeusz", który ponoć prequelem Obcego nie miał być (i w ogóle nie musiał, dodanie obcopodobnego czegoś na końcu było totalnie zbędne) z prawdopodobieństwa i logiki biologicznej prezentowanych organizmów nie pozostało nic.

"Prometeusz" i artefakt-narzędzie rozwoju scenariusza
Po czym poznać nędzny scenariusz od dobrego? Po tym, że dobry nie wymaga stawiania elementarnej logiki ze świata widza - i świata prezentowanego - na głowie. W dobrym scenariuszu po zawiązaniu akcji wszystko powinno wynikać z reguł rządzących światem przedstawionym - także logiki biologicznej organizmów z tego świata. Królowa obcych z części II musiała wedle tych zasad coś przetworzyć na swoją masę (chyba, że potrafiła przetwarzać energię na materię, zgodnie z pewnym wzorem fizycznym ... ale prościej by było, gdyby "dobrała się" do spiżarni, prawda?). Jeśli scenarzysta chce zawiesić w swoim wszechświecie każdy rodzaj logiki na kołku może postąpić tak, jak postąpiono w (genialnej w porównaniu z Prometeuszem) Galaktyce grozy (Galaxy of terror), gdzie specjalna maszyneria odczytywała lęki bohaterów i na ich podstawie tworzyła potwory, które ich atakowały. Przy takim rozwiązaniu fabularnym może się dziać wszystko, co scenarzysta sobie zamarzy, bez łamania hard-sf, nauka już wszystko wyjaśniła "maszynerią". W Ciemnym mieście (The dark city) mamy podobne rozwiązanie. I to jest jak najbardziej w porządku.

Czego się więc mamy czepiać w obszarze biologii ze świata "Prometeusza"? Tego, że narzędzie rozwoju akcji - "czarna ciecz" nie ma żadnych rozpoznawalnych ani zaprezentowanych widzowi własności. Czy z psa posmarowanego "czarną mazią" mogą wyskoczyć karaluchy? Mogą. Praptaki? Owszem. Krasnoludki? Też. Żółwie-mutanty-rycerze ninja w czterech osobach i ze szczurem na dokładkę? Jasne! Tu jest główny problem, to jest otchłań dzieląca Prometeusza od hard-SF. Widz dostał magiczne coś, co może wszystko i nie wiadomo czym jest ani jakie są tego ograniczenia. Obcy, z którym samotnie wojowała Ripley miał jasno zdefiniowane własności. Obcy, z którymi strzelała się niezapomniana Vasquez - mieli ręce i nogi także w przenośni. Co właściwie ma to, z czym się styka Shaw/Naomi R.? Ma jakieś cechy?

Ktoś wymyślił rozwiązanie, pozwalające na nawrzucanie do filmu dowolnych scenek bio-horroru, ale okazało się, że poza formą nie wiadomo czemu te scenki (widziane już w dziesiątkach innych filmów) mają służyć. Jeśli z czymś się może "czarna maź" kojarzyć - to z tym, co wypłynęło z sześcianu w "Klątwie doliny węży". Prometeusz to ta sama liga probabilistyczna. Czy Lindelof oglądał "Klątwę..."?

Dziury i bzdury
1. Scena otwierająca film - albinos wypija coś i się rozpada. Czy ta scena została w filmie wykorzystana? Nawiązano do niej? Czy ta scena zawiązała akcję? Po co w ogóle była? Czy rasa zaawansowana technologicznie nie zna innych metod infekowania planety życiem niż przez seppkuku jednego ze "swoich"?
2. Jaskiniowa gwiezdna mapa ... Załóżmy, że w wielu jaskiniach narysowano wyspę podobną do jakiejś skały na morzu Jońskim, czy Doryckim. Czy przy współczesnej technice można by było ta wyspę odnaleźć? Czy gdyby ludzie A.D. 2012 chcieli dać jakiejś kulturze prymitywnej namiary na Ziemię, to dali by raczej mapy wygrawerowane np. na złotej albo chromowo-wanadowej tabliczce, czy preferowaliby odrysowanie wyglądu wyłącznie układu solarnego na ścianie jaskini? Można się domyślać, że taka dana przez bogów tabliczka miałaby większe szanse na przetrwanie, stanie się znanym artefaktem w jakiejś kulturze, niż rysunek naskalny .... Skąd w ogóle wiadomo, w odległości ilu lat świetlnych szukać układu przedstawionego prymitywnymi metodami, nieprecyzyjnie na ścianie jaskini? A nasi dzielni chłopcy i dziewczęta rach ciach i znaleźli. Co więcej - wierzą bez dowodów, jak przystało na nałókofcuf w to, że humanoidalni obcy stworzyli ludzkość.
3. Mężczyzna dożywający swoich dni wpada na pomysł, że ... obcy, o których nawet nie wie, czy istnieją (intencje obcych pomińmy) ... przedłużą mu zycie (Blade runner: "I want more life, father"). Starcza demencja?
4. Ekipa naukowców dowiaduje się, jaki jest cel wyprawy ... na miejscu. Kto na tych zasadach poleci? Na jakich zasadach tych ludzi w ogóle zwerbowano? Ale załóżmy, że pieniądz to uczynił.
5. Naukowcy po wylądowaniu i cudownym odnalezieniu schronu obcych - rezygnują z wszelkich środków ostrożności, rozhermetyzowują skafandry?
6. Kto jest dowódcą ekipy penetrującej schron? Dlaczego android robi co chce, nie konsultując z nikim swoich akcji? Dlaczego nikt - po pierwszym objawie niesubordynacji i działania na własną rękę nie reaguje? Android biega sobie samopas, wciska, wyciska, dotyka ... i nikogo nic nie niepokoi.
7. Głowa po 3000 lat jest jak nowa i daje się reanimować - ba, coś mówi. Czy jakby panu Lindelofowi obcięto głowę i zaraz po tym podłączono ją co generatora, to ta głowa by coś powiedziała? Czy od razu by wybuchła?
8. Głowa obcego, zawierająca prawdopodobnie florę bakteryjną i pasożyty jest badana bez jakichkolwiek środków bezpieczeństwa. Widział ktoś "Andromeda znaczy śmierć" (Andromeda strain)? Tam pokazano, jak się bada obce organizmy.
9. Android łamie zasady bezpieczeństwa, doprowadza do rozprzestrzenienia nieznanego organizmu (w ogóle wie, co znalazł?). Co uchroni kogokolwiek na statku, jeśli to kosmiczna ebola? Co w ogóle chciał uzyskać, uwalniając wewnątrz statku poza jakąkolwiek kontrolą organizm, którego własności nie znał ?
10. Dlaczego osoba zainfekowana obcym organizmem nie zaraża drugiej osoby identyczną przypadłością, tylko zupełnie inną (kto "urodzi" wszystkie cztery żółwie-mutanty-rycerze ninja i szczura na dokładkę)?
11. Metalowe (prawdopodobnie odporne na korozję) kontenery zawierające aktywną biologicznie substancję, zamkniętą dodatkowo w szklanych lub podobnych do szklanych pojemnikach nagle po 3000 lat wszystkie zaczynają się rozszczelniać? Czy kogoś obchodzi mechanizm tego zjawiska? Magia?
12. Osoby, które zrejterowały na widok szczątków obcych organizmów, w konfrontacji z żywym i zachowującym się "niezapraszająco" organizmem nagle okazują się beztroskie? Dlaczego w ogóle zbliżają się do rejonów, które wcześniej uznałyby za niebezpieczne?
13. Osoba zainfekowana bez badań i dociekań pozostałego personelu ma być zahibernowana, nikogo nie obchodzi, czy to, czym jest zainfekowana nie zachowa aktywności biologicznej w kontenerze hibernacyjnym?
14. Personel przygotowujący pacjentkę do hibernacji zostaje obezwładniony - pacjentka ucieka, nikt jej nie ściga.
15. Prawdopodobieństwo, że operacja usunięcia "ciała obcego" z organizmu przebiegałaby w zaprezentowany sposób, przy zaprezentowanych środkach, i że pacjentka zachowałaby jasność umysłu i mobilność taką, jak zaprezentowano jest równe ZERU. Także to, że pies z kulawą nogą nie zainteresował się tym, dokąd poszła i co zrobiła pacjentka zakrawa na kpinę. Kiedy Shaw/Rapace widzi ponownie osoby, które miały ją przygotować do hibernacji - wszyscy zachowują się, jakby "aborcja" ani "mordobicie" nigdy nie miały miejsca.
16. Ogólnie - cały eksperyment na ludziach dokonany przez androida nie ma sensu i nie ma w filmie konsekwencji, jakich należałoby po eksperymencie naukowym oczekiwać. To tak, jakby ktoś zaraził szczura wirusem, o którym nic nie wie i puścił, a potem nawet nie sprawdził, co z tego wynikło. Hard S-F z Hollywood.
17. Wystrój wnętrza bunkra obcych - co to ma być? Magazyn broni? Jeśli tak, to co tam robi ten kamienny czerep? Jeśli świątynia - ile świątyń postawiono w ziemskich składach głowic nuklearnych i chemicznych, a ile głowic nuklearnych, biologicznych i chemicznych - w kościołach?
18. Robot prosi humanoidalnego obcego (którego DNA zgadza się w 100% z ludzkim), którego obudzono po 3000 lat o przedłużenie życia starcowi. W reakcji obcy urywa głowę androidowi i morduje postronne osoby nie udzielając wyjaśnień. To znana i typowa reakcja humanoidów po przebudzeniu z 3000-letniego snu.
19. Humanoid wybiera się na Ziemię, bohaterowie, przy użyciu telepatii/czarów/chciejstwa scenarzysty ODGADUJĄ, że planuje Armageddon/totalną destrukcję biosfery.
20. Obcy humanoid chce dokonać destrukcji biosfery na planecie Ziemia, ponieważ 3000 lat temu, zanim doszło do jakiejś katastrofy w bunkrze obcych humanoidów, zdecydowano, że biosfera Ziemi ma być zniszczona. Zadecydowano, ponieważ? Tak chciał scenarzysta. Załóżmy, że Egipcjanin miał tysiące lat temu zamordować jakichś beduinów, ale go zahibernowano. Czy po przebudzeniu przez nieznane mu gadające (także jego mową) orangutany będzie pędził mordować beduinów? Nie sprawdzi, czy plany się nie zdezaktualizowały, który jest rok?
21. Na statku kosmicznym nie ma choćby działa do niszczenia odłamków skalnych? Jak się przebija przez roje meteorów, jak chroni się przed śmieciami występującymi np. w pasie asteroid? Ale ok, niechaj będzie taranowanie. Dlaczego statek humanoidalnych obcych również nie jest przygotowany na kolizje w atmosferze? Żadnego pola siłowego, działa plazmowego, nic?
22. Co przetworzyła na swoje ciało usunięta hirurgicznie "ośmiornica" (czterornica?), że w kilka godzin urosła z 2-3 kilogramów do 500-800?
23. Statek ludzi poszedł w rozsypkę, moduł ratunkowy jest skażony, zapasy żywności i wody diabli wzięli, bohaterka decyduje się lecieć statkiem obcych, którzy bez słowa zabrali się do mordowania ludzi - na ich planetę. Bez wody, żywności - z diabli wiedzą, czy kompatybilną instalacją hibernacyjną. Androida naprawi przy pomocy ... ? Dobrych chęci?

Oczywiście powyższa lista jest daleka od kompletności, masę drobiazgów pozostawiam bez komentarza.

Ogólnie - to jeden z najgorszych, najgłupszych gniotów, jakie zdarzyło mi się oglądać. Głupota tego filmu jest obraźliwa dla widza w tym sensie, że wątki nie mające przyczyny ani konsekwencji/kontynuacji udają film, a wszystko to jest podlane sosem pseudogłębokich pytań "kto nas zrobił i dlaczego/po co" (odpowiedź wynikająca z filmu - jesteśmy pomyłką, której tylko przypadkiem nie "wysterylizowano" od razu wraz z całą planetą-próbówką). Wszystko przyprawione chrześcijańską symboliką (christmas in space, prawie jak w specjalnej edycji Star Wars), żeby zarobić na grupach co bardziej tępych dewotów, którzy nie zauważą, że ich religijność została wykorzystana do wyciśnięcia z nich paru dolarów. Być może "obrona krzyża" miała zapobiec negatywnym recenzjom chrześcijańskiej części krytyków (w ten sposób zmiażdżenia uniknął nędzny, ale przesycony pseudoreligijnym i nawiedzonym bełkotem gniot "Znaki"). Pani naukowiec, która wybiera, w co wierzy i w nauce i w metafizyce, GODZI wiarę w Genezis z wiarą w stworzenie ludzkości przez "inżynierów" (w ewolucję pewnie "nie wierzy", bo tak sobie wybrała, to ostatnio modne - luddyzm, kreacjonizm), twierdzi, że ktoś ich stworzył i że to akurat bóg jej religii. A co jeśli humanoidów nie stworzył nikt, tylko są efektem "naturalnej" ewolucji?

Na ten film nie wolno iść do kina i nie wolno kupić/pożyczyć BR/DVD. Taką głupotę scenarzystów i taką pogardę dla zdrowego rozsądku widza należy karać. Jedyną bronią jaka nam jeszcze w walce ze złodziejami z Hollywood pozostała - ostrzeganiem kogo się da przed szmirą - tak, by szmira wreszcie przestała zarabiać, niezależnie od tego, ile zostanie wpompowane w marketing (także wirusowy) i przekupienie recenzentów.

Towarzysz_Wieslaw

dużo tego i szczerzę nie chciało mi się czytać. Jedyne co przeczytałem to pierwszy punkt dziur i bzdur. Odnośnie do tego punktu ja uważam że jeden z obcych wylądował na ziemi i wypił płyn w celu zabicia siebie. Na ziemi zostało jego DNA z którego zrodzili się ludzie. Tak więc ludzie powstali przez przypadek. Scena zostaje zamknięta i nie ma co wyjaśniać jej dalej.

ocenił(a) film na 1
White12

"jeden z obcych wylądował na ziemi i wypił płyn w celu zabicia siebie. Na ziemi zostało jego DNA z którego zrodzili się ludzie. Tak więc ludzie powstali przez przypadek."

przez przypadek wypił ten płyn? czy przez przypadek wylądował na Ziemi? a może przez przypadek był spragniony czarnej mazi?

mercx


'dopoki nie wszedlem do internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu idiotow' (St. Lem).

kotbury

A ty ćwoku jesteś idealnym przykładem....

ocenił(a) film na 4
White12

skoro nie czytałeś po jaką cholerę zabierasz głos?

ocenił(a) film na 5
Towarzysz_Wieslaw

Generalnie wszystko ładnie wypunktowałeś i jest wiele filmów, które mają od cholery alegorii, symboliki i potencjału do wszelakiej interpretacji dla koneserów, nie niszcząc kompletnie zdrowego rozsądku i nie powodując udaru mózgu od dziur w scenariuszu, broniące się same bez interpretowania (ale wciąż do tego zapraszające). Z Science-fiction został tylko drugi człon. Przypomina mi to Batman TDK, gdzie także doszukiwano się alegorii i symboliki, a w gruncie rzeczy był to po prostu film o superbohaterze z gaciami na spodniach, gdzie równie dużo było dziur w scenariuszu - ach, ta mania doszukiwania się dzisiaj nawet w bajach typu Batman, Superman, Spiderman czy Transformers drugiego dna i interpretacji. Przypomina mi to wypowiedź Nika Kershawa, który stworzył tekst bez sensu do nie pamiętam jakiej melodii, byle do rymu, i dostał niezliczone listy z tłumaczeniem jego piosenki. Okazało się, że tekst który on bez niczego stworzył dla rymu został zinterpretowany, i to z sensem, czym sam był niezmiernie zaskoczony. Po prostu dziś reżyser jedyne, co musi zrobić to film z paroma dziwnymi ujęciami (np. Inland Empire) a widz sam za ciebie stworzy sens. Tylko co z tego jeśli to nie miało mieć sensu, i fani Lyncha interpretujący "Lost highway" dowiedzieli się potem, iż ich interpretacje są o d potłuc, gdyż reżyser sam powiedział, że to nigdy nie miało mieć sensu. Dziś wystarczy nakręcić gruszkę, przebiegającą obok niej dziewczynkę, w dalszej scenerii 13 dziwnych świateł (czyżby 12 apostołów i Jezus?) na niebie, i widzowie już sami lepiej wiedzą od reżysera, co tam jest, mimo, że to nic nie jest. Od razu mówię - interpretacja - good; nadinterpretacja - bad.

ocenił(a) film na 7
Towarzysz_Wieslaw

Nie będę się odnosił do wszystkiego bo już trochę późno...
ad. 1 - Pierwsza scena dla mnie jest esencją całego filmu. Obcy (inżynier) ginie by narodzić się na nowo, w dalszej części tej sceny widać jak tworzą się nowe komórki - powstaje nowe życie, być może doskonalsze.
ad. 2 -Jakby było to formie tabliczki to nie miało by szans przetrwania biorąc pod uwagę autodestrukcję poszczególnych cywilizacji. A tak przetrwało bodajże do 2079 roku.
ad. 3 - przykład odwiecznego marzenia ludzi o nieśmiertelności.

dalej nie będę się wgłębiał, dla mnie to film s-f i trzeba trochę poczuć ten klimat. Ja cały wątek rozumiem w ten sposób: Istniała/Istnieje cywilizacja istot niezwykle rozwiniętych, praprzodków ludzi. Dysponowali technologią pozwalającą bawić im się Boga, chcieli stworzyć istoty doskonałe, stworzyli ludzi na swoje podobieństwo (identyczne DNA) i pozwolili żyć na jednej z planet. Po pewnym czasie odkryli, iż ich dzieło nie jest doskonałe i może stanowić zagrożenie, dlatego postanowili zgładzić je całkowicie i stworzyć na nowo. Opracowali wirusa/ obcego za pomocą którego mogli tego dokonać. Znacząca jest również reakcja inżyniera po przebudzeniu, który patrzy na ludzi jak na śmieci. Z miejsca przechodzi do realizacji powierzonego jego statkowi zadania. To tak z grubsza.

ocenił(a) film na 1
Feel_good

"dla mnie to film s-f i trzeba trochę poczuć ten klimat."

może przerzuć się od razu na kreskówki. takie do 10 lat. niezbyt skomplikowane. tam też jest "klimat"

mercx


bycie DURNIEM nie jest zabronione, ale czy koniecznie trzeba sie tym chwalić?

kotbury

Fakt - jesteś durniem

ocenił(a) film na 1
Feel_good

Brzmi rozsądnie, tylko dlaczego w takim razie nie polecieli od razu na Ziemię, żeby nas zgładzić, tylko czekali aż my najpierw przylecimy do nich? A przede wszystkim po co o tym robić film?

ocenił(a) film na 1
Towarzysz_Wieslaw

za pozno... :(((

ocenił(a) film na 3
Towarzysz_Wieslaw

Dobrze napisane, Towarzyszu.
Zwłaszcza fragment o czarnej mazi. Jest jak magiczne pudełko czarodzieja. Można wyciągnąć z niego różne, najbardziej niedorzeczne przedmioty. Ale gdzie science w tym fiction?

Na większość twoich pytań odpowiedź jest jedna - Weyland zabrał na pokład największe miernoty świata naukowego. Lekkomyślnych ludzi, bez przygotowania, zastępujących naukę i logikę wiarą.

Właściwie na co mu byli uczeni? Wszystko mógł zrobić za nich David; otwierać wrota, rozmawiać z SJ, pilotować kosmiczne statki itd. Starego nie interesowały badania, nie po to leciał. Shaw, Hoolloway, Janek, Fifield i reszta byli "na wszelki wypadek".

Towarzysz_Wieslaw

Spróbuję na kilka odpowiedzieć.

1.Ta scena w moim mniemaniu przedstawiała po prostu tworzenie życia.Chciano widzom pokazać, że w tym filmie zostanie przedstawiona teoria, że nie stworzył nas Bóg, czy proces ewolucji, tylko obca cywilizacja.Możliwe, że inżynierowie posiadali możliwość zainfekowania planety bez popełniania samobójstwa, ale jak dla mnie ta scena po prostu była pewnym rytuałem.Tak jak dawno składano ofiary z ludzi i zwierząt itd.Tutaj też została złożona ofiara w imię wyższego dobra, w imię tworzenia życia.
2.Rodzi się pytanie, czy gdyby kosmici dali nam jakiś artefakt bardziej zaawansowany z mapą, to czy prymitywni ludzie potrafiliby się tym artefaktem obsługiwać.Kosmici mogliby nas tego nauczyć, ale wtedy moglibyśmy żądać większej wiedzy itd.To czy rach ciach został ten układ znaleziony to już nie pamiętam, ale chyba minęło trochę czasu.Poszukiwania na pewno nie trwały kilku dni.Pamiętajmy, że ludzie korzystali już ze sztucznej inteligencji, która mogła szybciej niż jakikolwiek inny człowiek znaleźć ten układ.Poza tym wierzyły w to tylko 2 osoby, reszta była sceptycznie nastawiona do czasu, kiedy zobaczyli ciała w statku obcych.
3.A co miał do stracenia :D.I tak i tak by umarł, więc postanowił spróbować poszukać.
4.Mogę się mylić, ale w wojsku bardzo często chyba tak jest, że ludzie dowiadują się o szczegółach misji dopiero na miejscu, żeby nie doszło wcześniej do wycieku informacji.I tak jak napisałeś KASA.Na pewno sowite wynagrodzenie.
5.Całkowicie się zgadzam.
6.Też się zgadzam.
7.Ta głowa nic nie mówiła, po prostu ruszała wargami i powiekami, skurcze mięśni itd.Nie znam się na anatomii itd., ale rzeczywiście po 3000 lat takie ruchy to chyba przesada :D.
8.Przepraszam bardzo, ale przed badaniem głowy wyraźnie zostało powiedziane, że nie odnaleziono żadnych patogenów.
9.Ogólnie zauważyłem, że ten android był cholernie ciekawski :D.Rzeczywiście, konsekwencje mogłyby być ogromne.
10.Nie za bardzo rozumiem o co się rozchodzi.
11.Wyraźnie było widać, że kiedy otworzyli wrota do tej komnaty to dostało się tam powietrze.Wcześnie cała komora musiała być całkowicie hermetyczna.Dopiero dopływ powietrza po otworzeniu wrót spowodował uwolnienie substancji.
12.Zgadzam się całkowicie.
13.Może i dziwne, ale w pierwszym obcym z tego co pamiętam też padł pomysł żeby od razu zahibernować Kane'a po przyczepieniu twarzołapa.
14.Bardzo dziwne, to fakt.
15.Zgadzam się.
16.Kiedy David podaje szampana z czarną cieczą Holloway'owi chce po prostu zobaczyć jak ona zadziała.Wszak, szukał sposobu na odmłodzenie Waylanda.Sprawdził co z tego wynikło, widział jak Holloway zapadł na jakąś chorobę na chwilę przed tym jak Vickers go spaliła i wiedział, że takie podanie substancji nie pomoże Waylandowi.
17.Dziwne.
18.A co miał niby zrobić???Na tej planecie szykowano broń, która miała doprowadzić do zagłady ludzkości.Kiedy się obudził i zobaczył kilku ludzi, którzy i tak mieliby umrzeć, od razu ich zabił.Przypomina mi się scena z filmu Dobry Zły Brzydki.Kiedy masz strzelać, strzelaj, nie gadaj.
19.Ktoś, kto się budzi i zabija wszystkich ludzi obok siebie, oraz ma na pokładzie statku masową broń, nie ma chyba pokojowych zamiarów wobec ziemi.
20.To w sumie fakt.Może to był jakiś fanatyk :D
21.Za dużo Star Wars chyba.
22.W pierwszym obcym potworek też szybko urósł i nikt nie zadawał takich pytań.
23.Wydaje mi się, że przed odlotem sprawdziłaby czy komory kriogeniczne działają, jeśli tak, to żywność i woda nie są potrzebne.Ona raczej nie liczyła na to, że gdy dotrze na to planetę "Bogów" to wróci stamtąd żywa.To raczej była misja samobójcza.

Ok, odpowiedziałem na te punkty jak ja to widzę wszystko.teraz możesz podać kontrargumenty.
Pozdrawiam

karol9_16

Ja tylko w odpowiedzi do punktu 8 (późno już :P )

No niby tak, tylko nie zapominajmy, ze to jest OBCA, NIEZNANA planeta. Czy naprawdę uważasz, że w całym wszechświecie występują jedynie bakterie, wirusy czy inne świństwa znane człowiekowi?

ocenił(a) film na 1
Towarzysz_Wieslaw

Świetne podsumowanie, Towarzyszu.
Kontrargumentów Karolowi moim zdaniem nie masz co podawać, bo skończy się to przekrzykiwaniem i obrażeniem nawzajem.
Wszystko co istotne jest w Twojej wypowiedzi.

Towarzysz_Wieslaw

Dodam jeszcze coś od siebie.

1. Wylądowali, przywdziali skafanderki i od razu ruszyli w drogę do jaskini, przy czym pani Shaw kategorycznie sprzeciwiła się zabieraniu broni - no ok, wyruszaja w pokojowych zamiarach ale skąd mogą mieć pewność, że nie zaatakuje ich chociażby jakieś zwierze? To nowa planeta, nie mają pojęcia co im tam może grozić, ale chcą zostawić broń na pokładzie statku. Gratuluję

2. Wyruszają w stronę jaskiń samochodem plus dwoma mniejszymi pojazdami. W jaskini wypuszczają "zwierzątka", które nakreślają im mapę tunelu, na pokładzie statku powstaje wirtualny obraz korytarzy. W pewnym momencie dwóch panów odłącza się od grupy i gubią drogę - a jak to możliwe, że sie zgubili, skoro mieli cały czas kontakt z bazą - nie mogli zapytać po prostu "którędy teraz"??
Poza tym - reszta drużyny wydostaje się z tunelu i wskakują, uwaga, do samochodu i na dwa mniejsze pojazdy. Po dotarciu do statku są wielce zdziwieni, że ich dwóch towarzyszy nadal nie ma. Niby że na pieszo wrócili?

3. Pan biolog w jaskini znajduje śliczne zwierzątko, no urocze wręcz. Zwierzątko wita się z nim radośnie rozkładająć coś na wzór "kołnierza" - wypisz wymaluj, przypomina węża, konkretniej kobrę. No ale! Przecież węże sa jadowite tylko na ziemi, prawda? Ten stworek na pewno przyszedł tylko się przywitać i jest bardzo sympatyczny. Trzeba go pogłaskać

4. Pilot z panią dowodzącą poszli się akurat bzykać i nie widzieli ataku. Dziwi mnie fakt, że obrazy z kamer/dżwięk nie były zapisywane

5. Pni dowódca - po co właściwie ona na statku? I tak jej nikt nie słuchał. Mnie równiez dziwi to, że w tak ważną misję zabrano przypadkowe osoby, które nie widzą gdzie lecą, po co, itp. itd.

6. Badanie głowy obcego - bez maseczek? Kto wie czy na jego skórze nie było jakiś bakterii? Ogólnie pomysł ze zdjęciem chełmów w jaskini był gorzej niż głupi. Skał powietrza to nie wszystko, co z drobnoustrojami, bakteriami, itp? Głupota.

To narazie na tyle, ogólnie głupich, niedorzecznych błędów jest w filmie zdecydowanie zbyt wiele.

ewelina_pp

W odpowiedzi na post eweliny:

1. Jak było widać zabraniu broni sprzeciwiała się tak naprawdę tylko show, która była naukowcem nie przyzwyczajonym do takich środków ostrożności, nie stosujących ich nigdy w praktyce. Zachowanie to można uznać za nieprzemyślane, ale tylko z jej strony. To nie jest błąd filmu tylko postępowanie konkretnej postaci, która została zresztą wyśmiana przez współtowarzysza. Pokazuje to również nastawienie poszczególnych członków ekipy, które będzie niejako wpływać na ich dalsze decyzje i postępowanie. Pamiętajmy, że Shaw z natury jest osobą ciekawą, szukającą odpowiedzi na egzystencjalne pytania. Doznając traumatycznych przeżyć w dzieciństwie zastanawia się nad sensem istnienia. Patrzy na całą sytuację z zupełnie innej perspektywy. Nie zakłada potrzeby walki z kimkolwiek.

2. ''Dwaj wędrowcy'' zawrócili w przekonaniu, że bez problemu znajdą drogą powrotną. Najwidoczniej nie kontaktowali się z bazą do momentu aż wszystkich zaskoczyła nawałnica. Tempo zdarzeń zapewne nie pozwoliło od razu ocenić sytuacji reszcie załogi, która zamiast organizować zbiórkę z odliczaniem jak najszybciej postanowiła opuścić jaskinię. Oczywiście na statku ktoś powinien zauważyć, że dwie osoby odłączyły się od reszty i nie wracają - tutaj można mnożyć wyjaśnienia. Nikt aktualnie nie wpatrywał się w mapę, trwały przygotowania do bezpiecznego powrotu załogi na pokład, łączność została zerwana wskutek burzy itd....Niemniej, rozumiem Twoje zastrzeżenia w tej kwestii.

3. O tym już pisałem w odpowiedzi na wpis Wiesława.

4. W jaki sposób ustaliłaś to czy były zapisywane, czy nie? Nawet jeśli były, to trafiały do ''taśmowego'' archiwum i statek nie był raczej na tyle inteligentny, żeby po powrocie kapitana za stery odezwać się niczym automatyczna sekretarka sam z siebie ;)

5. Nie słuchali jej, bo szybko okazało się, że interesy mają ze sobą sprzeczne. Tak zostały napisane postaci, nie wiem czemu masz o to pretensję.

6. Też pisałem przy okazji postu Wiesława.

ocenił(a) film na 6
Towarzysz_Wieslaw

Odnośnie zachowania androida, ja odniosłem wrażenie, że on chce zniszczyć ludzkość, dlatego wprowadził obcy organizm na pokład. Mało tego, o ile dobrze pamiętam w pewnym momencie powiedział, że życzy śmierci swojemu ojcu. A odnośnie sceny z przebudzeniem kosmity, skąd wiadomo co on naprawdę mu powiedział? Mógł mu powiedzieć np. "Oni wszyscy chcą, żebyś zginął". Zresztą on sam wcześniej mógł wydedukować, że gościu chce zniszczyć Ziemię, dlatego go obudził. A potem, jak się okazało, że nic z tego, poprosił Elę, żeby go zabrała ze sobą i powiedział, że wie jak znaleźć tych gości. Czyli jak znaleźć gości, którzy chcą zniszczyć ludzkość. A co do pozostałych dziwactw, to w większości masz rację.

ocenił(a) film na 8
Towarzysz_Wieslaw

To tylko film i pisanie epopei na temat jego niedorzeczności czy spójności jest samo w sobie niedorzeczne i śmieszne, film po to jest żeby wywołać emocje i coś przekazać..lub nie ale uczepić się można każdego jednego filmu w historii kinematografii, jak bbym chciał moge udowodnić że Blade Runner to stek bzdur i crap lub dowolny inny film. Mnie się podobał może dlatego że oglądałem w Imaxie a nie na kompie screenera", luz towarzysze.

ocenił(a) film na 5
hayami

Teraz wszystko jasne, w kinie ten film ma głębszy sens. Ależ ty musisz być szczęśliwym człowiekiem. Takie proste rozwiązania...

ocenił(a) film na 8
d3uter

Prosty jesteś fakt i nie czytasz tego co pisze tylko to czego się dopatrzyłeś, błoga nieświadomość prowadzi cię przez życie zazdroszczę.Aha i doczytaj całość wypowiedzi nie wyrywaj zdania z kontekstu bo to przygłupie.

ocenił(a) film na 7
Towarzysz_Wieslaw

Nie będę się po kolei ustosunkowywał do Twoich zastrzeżeń, bo z większością się zgadzam.

Ale poruszyłeś ważną dla mnie kwestię. Jednym z większych zawodów jakich doznałem po obejrzeniu Prometeusza był sposób "wytłumaczenia" powstania/powstawania gatunku znanego nam doskonale z wcześniejszych filmów. Organizm z tamtych filmów miał w sobie coś mrocznego, tajemniczego ale z drugiej strony znajomego. Sposób jego funkcjonowania, rozmnażania etc wydawał nam się ciekawy i niesamowity, parafrazując Bishopa z Alien3 - było czymś pasjonującym czego się mogliśmy od niego dowiedzieć. A tu nagle R. Scott robi czary mary i dowiadujemy się, że obcy powstawali z jakiejś czarnej mazi, a właściwie to był chyba przypadek, bo oni powstali z innego obcego, który został zapłodniony przez wielką kałamarnicę, którą urodziła ludzka kobieta, którą zapłodnił ludzki mężczyzna, który został zarażony tą właśnie mazią....ufff, trochę tego za dużo i cała magia gdzieś pryska.

Towarzysz_Wieslaw

tylko z przekory
1) wielu mówi o „rytuale” na podstawie wyciętych scen – miało by to sens, ale skoro sceny wycięto to tego sensu już nie widać
nie widać też żeby planowano stworzyć życie z tej śmierci, ciekawy eksperyment zostawiony samopas i przypadkowi – scena ma jedynie nawiązanie do malowideł i płaskorzeźb z „adresem”, byli na nich ci giganci

2) Tu akurat się nie zgodzę żaden przedmiot nie miałby większych szans przetrwania – do czasów naszych bohaterów złoto dawno by przetopili, a tabliczkę zniszczyli – jak tysiące innych cennych rzeczy z dawnych czasów – taką mamy naturę, człowiek jest gotów coś zniszczyć jeśli na tym zarobi
lub tylko dlatego że może
malowidła, płaskorzeźby rytualnych budowli miały większe szanse przetrwać w niezmienionej formie
a to dlatego ze nie można ich o tak zabrać
po za tym może to nie miało być czymś cennym wokół czego będą rozwijać się cywilizacje tylko takim elementem sprawdzającym czy już do tego dorośliśmy

samo podanie adresu jest absolutnie nie logiczne – ale odnalezienie tej sekwencji raczej tak – jeśli przyjmiesz, że nie patrzysz na mapę nieba jak na płaszczyznę i gdzie punktów układających się w taki układ będzie wiele, ale jak na mapę przestrzenną, gdzie ważniejsze nie tylko to co widzisz z daleka ale tak ze to ze musza być „blisko” siebie by tworzyć taki układ – moim zdaniem możliwe, co więcej, prawdopodobne
to rach ciach nie nastąpiło tak szybko – tu trzeba odpuścić trochę scenarzystom, bo film o tym jak ślęczą przy komputerze aż znajdą właściwy układ nie byłby nawet dokumentem a co dopiero filmem fabularnym - mają prawo do skrótów

może się mylę, ale nauka opiera się między innymi na zdobywaniu dowodu – więc to naturalne, że mając jakąś tezę szukali dowodów na jej potwierdzenie a nie czekali aż ktoś im je da ;)

3) Nie to nie demencja – ale pewnego rodzaju fantazja, skoro facet był tak bogaty że miał własny statek kosmiczny i stać go było na wyprawę między galaktyczną, to miał leżeć w swojej kapsule i czekać na śmierć skoro mógł umrzeć w każdym innym miejscu a może faktycznie odkryli by coś co przedłużyło by mu życie o kolejne lata – nie miał nic do stracenia

4) nie musiał aż taki pieniądz przekonywać - nie znamy procedur, może tacy naukowcy to standardowe „wyposażenie”, po za tym naukowiec naukowcowi nierówny – większość pewnie myśli że to byli wybitni naukowcy – a to mogli być zwykłe robole o danym wykształceniu, którzy jako jedyni zgodzili się na lot w ciemno – najemnicy

5) niewytłumaczalna głupota, albo genialne wyposażenie

6) Android może robić co chce bo wykonuje oddzielne rozkazy ich WSPÓLNEGO szefa – może jest to dyskusyjne, ale nie można uznać tego za nielogiczne
naukowcy robią swoje a zaufany „człowiek” swoje

7) A oni głowę reanimowali czy oddziaływali na materię organiczną na niej?

8) głupota by była - ale podobno sprawdzili

9) co osiągnąć? wiedzę
nie znamy jego priorytetów - jeśli był tak zaprogramowany to ktoś nie przejmował się życiem pozostałych, jeśli sam podejmował decyzje to on niczym nie ryzykował
trzeba by przyjrzeć się scenom filmu który oglądał
trzeba by było też przeanalizować jakie wnioski wyciągnął po dwóch latach nauki języka starożytnego - może z dostępnych materiałów wyciągnął więcej niż inni, stąd tak swobodnie poruszał się po statku


10) Bo jest nosicielem a nie roznosicielem – próbujesz oprzeć się na swojej wiedzy z dziedziny biologii, a to błąd, wiemy że organizmy w jakiś sposób mutują przy zetknięciu z mazią - wiemy że to coś w mazi jest bardzo żywotne i agresywne dlatego zakładanie ze robaczki przechodziły by z jednego człowieka na drugie jest bez sensu, on każdy kolejny kontakt z żywym organizmem wykorzystuje do udoskonalenia się

11) hmm a czy przypadkiem oni dopiero co nie wylądowali? pierwsze logiczne przypuszczenie to ze rozhermetyzowali główną komorę i "cuś" zaczęło się psuć - dochodzić mechanizmu działania? nie wolno pewnych zdarzeń wyrywać z kontekstu - przylecieli, obudzili się, rzygali jak koty, zobaczyli ze mieli racje istnieje życie, odkryli różne ciekawe rzeczy, rozczarowani, brakiem "stwórców", nadciągająca burza, burza, pośpiech...wszystko w kilka godzin - kto by się dogłębnie zastanawiał dlaczego coś wycieka

12) głupota - ale jak to w horrorach, nie ma co się specjalnie dziwić

13) A kto tu mówi o zainfekowaniu? David coś powie?
dziewczyna jest w głębokim szoku po śmierci ukochanego – najlepsze co można zrobić to ją zahibernować – kto będzie wnikał

jeśli założyli że była zainfekowana to znaczy że oni też byli - powinni się wszyscy zabić

14) przesadzasz, miałbyś za złe kobiecie która po stracie ukochanego i to w tak straszny sposób jak spalenie żywcem na jej oczach, że będąc w szoku, wybudzona dopiero co z omdlenia wyrwała ci się a nawet przylała – zapewniam ciebie że 99% ludzi po prostu by ją obserwowało, z czego więcej niż połowa wolałaby nawet się do niej nie odezwać, bo by nie wiedzieli jak się w takiej sytuacji zachować
- nie widać było ze nie stwarzała zagrożenie dla innych więc dali sobie spokój

15) Widać nie miałeś operacji pod narkozą miejscową – jasność umysłu jest perfekcyjna, jedyne co mnie zaskoczyło to że tuż po operacji ciało nie reagowało tak jak trzeba – ale tu można śmiało założyć że medycyna pod tym względem poszła do przodu – jedyne w co nie wierzę to, że nasza pacjentka podciągała nogi mięśniami brzucha – na bieganie przymknąłbym oko – adrenalina i leki – dała by radę

16) Eksperyment ma sens, co więcej kierował się nawet pewnego rodzaju moralnością - to nie był przypadkowy człowiek, to prawie wolontariusz a przynajmniej ktoś kto by zrozumiał cel
– sensu brakuje jedynie w braku naszej niewiedzy co do motywacji – twórca trochę poskąpił informacji

17) W czasie wojny w kościołach były szpitale lub je niszczono, teraz ludzie urządzają swoje domy – trzeba patrzeć szerzej – to że to coś jest świątynią nie znaczy jeszcze, że jest świątynią obecnych użytkowników
w tym wypadku czepiasz się bez powodu, każdy ma prawo urządzić swój magazyn jak chce, jeden powiesi zdjęcie miss kwietnia innych symbol religijny

18) nawet nie ma co podważać jego zachowania skoro nie znasz motywów – błędem filmu jest brak ich ukazania, a nie tego jak się zachowała śpiąca królewna

a wiesz ilu humanoidów na ziemi zabiło tych co ich właśnie obudzili? Z pewnością znalazło by się ich więcej niż myślisz – nie każdy budzi się ze słowami „dzień dobry kochanie”

19) Tu akurat nie trudno odgadnąć a przynajmniej wyciągnąć proste wnioski – mogą być mylne ale są uzasadnione
Humanoid właśnie zabił większość ekipy bez żadnego powodu, android mówił że hologram wskazywał ustawienie kierunku statku na ziemię, na statku była materia która więcej niż zabijała ludzi

- sorry ale gdy facet ma kamizelkę z dynamitu z kieruje się na lotnisko to większość pewnie pomyśli o tym że chce się wysadzić a nie że tylko przeleć samolotem

20) Jest to rzecz która da się logicznie wyjaśnić – z tego samego powodu japońscy żołnierze przez lata ukrywali się na wysepkach nie mając pojęcia że wojna dawno się skończyła – poczucie obowiązku

nie znamy hierarchii Inżynierów, więc nie możemy komentować tego co robił – istotniejsze jest to że nigdzie nawet nie próbowano wyjaśnić DLACZEGO

21) wchodzenie w bardziej techniczne zagadnienia chyba nie ma sensu, bo można wymyślać w obie strony – może pole siłowe mogło włączyć się dopiero po wyjściu z atmosfery, może było potrzeba więcej pilotów do obsługi całego ustrojstwa, może trafili w czuły punkt itp. Itd. Można tak do końca świata

22) w końcu to jest film z konkretnej kategorii, oczekując odpowiedzi na takie pytanie odrzucasz podstawowe założenia gatunku filmowego

- jedna z odpowiedzi, widać zeżarł resztę załogi bo na końcu mieliśmy tylko 3 pilotów, Shaw i Vickers - teraz udowodnij mi że tak nie było ;)

23) a co ma do stracenia? Albo się zahibernuje na ich statku albo i tak umrze, powinna usiąść i płakać?

ocenił(a) film na 1
thengel

nie rozumiesz sensu pytań ale się wypowiadasz... pytanie pierwsze z brzegu:

23) baba wsiada (jak do tramwaju) na statek obcych bez umiejętności prowadzenia, pilotowania, bez paliwa, jedzenia czy nawet wody i sobie leci.... gdzie tu sens.. a ty odpowiadasz: a co ma do stracenia? tu nie chodzi o to, co ona ma do stracenia tylko, że robi coś co jest niemożliwe.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Towarzysz_Wieslaw

Mam dokładnie te same odczucia jako wieloletni miłośnik Alien i Aliens. Z kina wyszedłem delikatnie mówiąc zniesmaczony. Zapomniałeś jeszcze dopisać o ostatniej scenie w której z inżyniera zgwłconego oralnie przez ośmiornicę (kalmara ?) wychodzi stwór podobny do Xenomorpha - co to nibymiało być ??? Nawiązanie do facehuggera i chestburstera ??? W filmie Alien obcy był OBCY !!! Był organizmem z dużą zawartością krzemu w skórze i z kwasem organicznym zamiast krwi !!! Ta scena burzy kompletnie biologię obcego dając sugestię iż jest dalekim krewnym człowieka - ośmiornica była urodzona z kobiety - nie przypominam sobie aby w Alien czy Aliens (Czwórki w ogóle nie wymieniam bo była nędzna) wspominano o zawartości ludzkiego DNA w ich organizmach...

ocenił(a) film na 10
RogerVerbalKint

A kto nakrecil Aliens?Nie Skott wiec nie odnos sie do tego filmu.

ocenił(a) film na 5
destroyer_63

Cameron - ale zachował w pełni cechy uniwersum, w ciekawy sposób rozwinął cykl rozwojowy obcego wprowadzając postać królowej i jej roju/mrowiska. Nie było w tym projekcie nic co obrażałoby logikę. Uważam Aliens za świetną kontynuację arcydzieła Scotta. Atutem Alien było to ze prawie przez cały film wygląd obcego był tajemnicą dla widza i przez to właśnie film przerażał. Tego efektu nie dało sie uzyskać po raz drugi - multiplifikacja postaci obcego + królowa były genialnym posunięciem scenarzystów.

ocenił(a) film na 10
RogerVerbalKint

Zgoda ale pomysl na Aliens byl Camerona a nie Scotta wiec nie licz,ze Rydley cos jeszcze wtraci z innych Alienow.Jak go znam to nic z tego.

Towarzysz_Wieslaw

1. Tutaj popieram zdanie kilku z moich poprzedników, łącząc je jakby w jedną syntezę. To zarówno rytuał, przejście z jednego życia w drugie, może akt stworzenia samego człowieka oraz pokazanie, że życie powstaje często w sposób przypadkowy i pociąga za sobą określone konsekwencje - kto wie czy wypijając tajemniczą ciecz pilot spodziewał się, że zostanie unicestwiony? Próbował, eksperymentował, ponosił ryzyko, kierowała nim ciekawość itd....Aczkolwiek sam nie jestem w stanie wybrać jednej właściwej odpowiedzi. Może to żadna z nich. Sam nie do końca zrozumiałem jeszcze ten fragment i teraz zasugerował się poniekąd wpisami poprzedników. Pamiętajmy, że był tam jeszcze statek unoszący się w przestworza. Czyżby akcja działa się na Ziemi, a ów pilot był wytypowaną ofiarą-śmiałkiem-ochotnikiem, która miała wypić ''truciznę'' i poświęcić świadomie własne życie, aby powstało z niego coś nowego? To już moja teoria, ale jeszcze nad tym pomyślę. To sporny punkt. Natomiast pozostałe 22 zawarte w wypowiedzi Wiesława chyba udało mi się obalić i pokazać, że Prometeusz wcale nie jest głupim filmem. Oto one:

2. Mamy rok 2087 i pomijając już rozwój technologii oraz instrumentów badawczych, sądzę, że ustalenie na podstawie powtarzających się rysunków namiarów na określony system planet/gwiazd (każdy jest niepowtarzalny, jak linie papilarne) nie byłoby problemem. Poza tym, gdyby nawet był to problem i szukanie rozwiązania trwało wiele miesięcy, to przecież od czasu tejże sceny do wyruszenia Prometeusza minęło kilka ładnych lat. Argumentu dot. ''złotych tabliczek'' też nie rozumiem, jako że przez wiele tysiącleci to właśnie malowidła naskalne stanowiły główny środek odwzorowywania przez liczne cywilizacje swoich uczuć, wierzeń oraz scen z życia codziennego. Nic dziwnego, że obcy właśnie w ten sposób zostali uwiecznieni.

3. Gdybyś mógł porozmawiać z Bogiem, z pewnością prędzej czy później spróbowałbyś zadać to samo pytanie. Nawet jeśli myślenie Weylanda opierało się na nieco złudnej i ulotnej nadziei, to czy dysponując odpowiednimi środkami, bojąc się śmierci (uważam, że bał się jej obsesyjnie, dożył sędziwego wieku, ale jego ciało było nienaturalnie zmienione wskutek licznych zabiegów pielęgnacyjnych, starających się utrzymać go w jak najlepszej kondycji - widzimy to m.in. w scenie, gdy David pielęgnuje mu stopy) nie miał prawa postępować w ten sposób? Nie rozumiem skąd pomysł, żeby w ogóle ten wątek kwestionować i wrzucać go do szufladki ''głupota''.

4. Oczywiście, że pieniądz to uczynił. Sam Filfield doniośle to stwierdził, dając jednocześnie znak, że generalnie mało go obchodzi cała reszta. Poza tym jestem przekonany, że organizator wyprawy CELOWO nie podał wszystkich szczegółów albo jedynie nakreślił pewien szkic, który na miejscu nabrał kolorytu,

5. Nie wiem co jest takiego ''niezwykłego'' w związku z tym, że znaleźli schron obcych, który zresztą był dosyć pokaźnych rozmiarów. Oczekiwałeś 30 minutowej sekwencji krążenia nad planetą? Gdyby po tym czasie wypatrzyli oznaki - cytuję - ''boskiej linijki'' byłbyś usatysfakcjonowany? Chłopie, to dwugodzinny film! Co do skafandrów, to Shaw wyraźnie starała się powstrzymać swojego partnera przed pochopnym zdjęciem hełmu, wypowiadając w jego kierunku kilka mocnych słów. Ja nie zauważyłem, aby ekipa nie zdawała sobie konsekwencji z niebezpieczeństwa. Dopiero odpowiedni ''skan'' uświadomił im, że mogą spokojnie oddychać i w pobliżu nie ma żadnego biologicznego zagrożenia.

6. Dowódca był na pokładzie i kontrolował poczynania załogi, a Android robił co chciał, ponieważ był specjalnie zaprogramowany do tej misji i jak wynika z dalszej fabuły miał on za wszelką cenę dążyć do znalezienia obcych form życia. Ekspedycja musiała - chcąc nie chcąc - zaufać mu i pozwolić na działanie. Kompletnie nie rozumiem Twojego zdziwienia. Można wręcz uznać, że był on drugą po Vickers najważniejszą jednostką na pokładzie, co wynikało z jego przygotowania oraz o wiele lepszej orientacji w terenie.

7. Kolejna wpadka - to nie głowa się ruszała jako taka, tylko komórki, które ją ''porastały'' i na skutek pobudzenia zaczęły się rozrastać i deformować ciało. Fakt jej doskonałego zachowania również nie powinien podlegać dyskusji, jako że nie znamy warunków panujących w schronie. Z fabuły wynika, że klimat na planecie, dodatkowa osłona pod postacią hełmu oraz umiejscowienie w zamkniętej przestrzeni sprzyjały takiej konserwacji. Pamiętasz takiego gościa co się Lenin nazywał?

8. Nie wiem czy zauważyłeś, ale obiekty poddawane badaniom przechodziły sterylizację w zamkniętej komorze zanim trafiały pod nóż. Tak było również z głową. Oczywiście możesz uznać to za niewystarczające środki BHP, ale ja nie czuję się zawiedziony niekompetencją załogi w tym temacie.

9. Tak jak wspomniałem - Android za wszelką cenę dążył do kontaktu z obcą formą życia, jak widać posunął się nawet do eksperymentowania na członkach załogi. To w końcu on pośrednio doprowadził do śmierci Charliego i zapłodnienia Shaw obcą formą życia. Jego wyrachowanie oraz ryzyko było wpisane w jego program i późniejsze zachowania doskonale to odzwierciedlają. Podejrzewam, że miał on w głębokim poważaniu innych uczestników wyprawy (z wyjątkiem swojego ''stwórcy'').

10. Cóż, każdy przypadek zarażenia był inny a obce organizmy zaczęły w dodatku mutować się zależnie od nosiciela i sposobu w jaki dostawały się do jego ciała(Shaw byłą nosicielką formy, która powstała na skutek kontaktu płciowego z jej partnerem, następnie ów forma przeszła kolejną metamorfozę na skutek pasożytowania w organizmie pilota). Nie widzę tutaj żadnego problemu z wyjaśnieniem i interpretacją.

11. Można to tłumaczyć albo rozhermetyzowaniem komory albo jakąkolwiek inną ingerencją biologiczną ze strony uczestników wyprawy. Jak wiemy, Android był bardzo nieposłusznym kompanem i wbrew zaleceniom lubił dotknąć tego i owego, co w jakiś sposób zakłóciło ''hibernację'' tych, nazwijmy to, kokonów. Zadziałał tu mechanizm analogiczny do sytuacji, gdy ktoś otwiera komorę kriogeniczną i wybudza znajdującego się w niej delikwenta.

12. W tym punkcie większość osób zdaje się jednomyślnie przyznawać rację autorowi, ale ja mam inną teorię. Otóż czym innym jest widok hologramów, na których pojawiają się tajemnicze istoty, potencjalnie uznane za niebezpiecznie (nie wspomnę o odnalezieniu ich ciał, co spowodowało uzasadnioną panikę), a czym innym z kolei konfrontacja ze stosunkowo niewielką, wyglądającą na dość prymitywną formą życia. Wydaje mi się, że po kilkunastu męczących godzinach spacerowania po bezkresnych korytarzach ''jaskini'', wymarznięciu i po początkowym lęku związanym z myślą ''co tam jest!'', odkrycie takiej formy życia niekoniecznie zrobiło na naszych bohaterach wrażenie, a może wręcz ich uspokoiło....i co naturalne zaciekawiło! Dążyli do pewnego kontaktu, bliższego zbadania, ale robili to dosyć ostrożnie. Zachowanie pasożyta również nie wydawało się szczególnie groźnie do momentu ''zanurkowania'' w gardle jednego z mężczyzn.

13. Zgadzam się z przedmówcami. David na pewno wolał zachować ''skarb'' przebywający w ciele Shaw do dalszego rozpoznania i nie informował innych członków załogi o jej stanie. Towarzyszyła mu, o ile dobrze pamiętam, jedynie również mocno zaangażowana po stronie Waylanda Ford. W tym czasie reszta załogi miała zresztą inne problemy na głowie...

14. Nie dziwi mnie to, że zaatakowała personel, wiedząc co się kroi i zapewne podejrzewając całą intrygę. Miała pozwolić na rozmnożenie? Na zostanie królikiem doświadczalnym po powrocie na Ziemię? Czy nie musiała do końca wyjaśnić co też stało się na statku i poza nim? I kto miał ją niby gonić? Czy reszta załogi w ogóle wiedziała o planowanej hibernacji? Nie, bo przecież David działał na własną rękę, o czym piszę w tej wypowiedzi już nie pierwszy raz. Na statku, w tamtym konkretnym momencie, panował już chaos.

15. Sam fakt obsługi sprzętu, zaprogramowania go na konkretny zabieg nie budzi moich wątpliwości. ''Bezbolesne'' (tylko w cudzysłowie) usunięcie ''płodu'' tłumaczę zarówno podniesionym poziomem adrenaliny, jak i ogromną dawką środków przeciwbólowych przyjętych przez Shaw. Jeśli dokładnie przyjrzymy się dalszym scenom, to zauważyły, że pomimo przyjmowania kolejnych dawek w różnych miejscach i czasie towarzyszył jej spory ból i skurczę. Nie jestem specjalistą i być może scena była odrobinę naciągnięta (jestem pewien, że to najbardziej kontrowersyjna sekwencja ''Prometeusza''), ale generalnie udało się scenarzystom wybrnąć z niej bez jakiejś wielkiej ujmy dla produkcji.

16. Zgadzam się w tym punkcie z Karolem. Android ''bawił się'' członkami załogi w celu znalezienia potencjalnego antidotum na starość Waylanda. Wiedząc o zapłodnieniu Shaw również zależało mu na zachowaniu obcego przy życiu i dokładnemu przyjrzeniu się mu podczas hibernacji bohaterki. Eksperyment to dobre słowo-klucz do opisania tej sytuacji. Taktyka na chybił-trafił - bo ja inaczej miałoby się stać?

17. Nie rozumiem po co kwestionować wizję takiego wyglądu bunkra? To obca rasa, która widocznie w taki sposób zagospodarowała przestrzeń swojego statku. Nie możemy porównywać tego z żadnym magazynem broni czy świątynią. Nie wiemy co to były dokładnie za przedmioty, z czego były wykonane. Ciesze się, że nie napisałeś, iż wielką wadą jest brak pastelowych odcieni na ścianach, bo przecież tak powinno być i już!

18. Kompletnie bezsensowny zarzut. Koledzy wyżej zresztą słusznie to zauważyli. Jeśli lepiej znasz zachowania pilotów, to podejrzewam, że jesteś scenarzystą kolejnej produkcji, która zapewne wyjaśni wiele pytań, jakie zostały postawione w tej części. Prawda jest taka - i to już moja ogólna uwaga - że wiele filmów o pokrewnej tematyce nie jest opowiedzianych w sposób wyjaśniający każdą kwestię od A do Z. To stanowi ich urok.

19. Na takie zachowanie wskazuje nie tylko zachowanie pilota w odniesieniu do wybudzających go ze snu członków ekspedycji, ale też cała teoria konstruowana przez większą część filmu (od momentu, gdy badacze wiedzieli już, że na planecie czyha na nich śmierć). Chyba nie oglądałeś zbyt uważnie.

20. Dezaktualizacja planów to dosyć banalne wytłumaczenie. Nie widzę powodów, dla których plan miał się zdezaktualizować i dlaczego pilot miał nagle usiąść do popołudniowej herbatki i wyjaśnić wszystko miłym i spokojnym głosem. Ciężko w ogóle stwierdzić czy zdawał on sobie sprawę z upływu czasu (w końcu przebywał w komorze kriogenicznej), poza tym został jedynym ocalałym ze swojej rasy. Z kim miał się dogadać co do ewentualnej zmiany planów. Zarzucasz też, że scenarzysta nie wyjaśnił powodów ów ataku - i masz absolutną rację! Tylko że brak wyjaśnienia jest tutaj motorem napędowym do decyzji Shaw, aby szukać wyjaśnienia. To jest główne pytanie, które powinno nurtować widza po obejrzeniu Prometeusza. Odpowiedź na nie zostanie zapewne ujawniona w kolejnej części.

21. Kolejne absurdalne zarzuty. Skąd wiesz jak wyposażony był jeden i drugi statek, w jaki sposób działał, jak zachowywał się w przestrzeni międzyplanetarnej? Nie to jest istotą filmu, nie na tym skupia się akcja. Pomijam już fakt, że np. statek pilotów nie jest ukazany w chociażby jednej scenie, gdzie musiałby np. ''toczyć walkę z pasem asteroid''. To jakieś złośliwe myślenie z Twojej strony, naprawdę.

22. ''Oczekując odpowiedzi na takie pytanie, odrzucasz podstawowe założenia gatunku filmowego'' - dokładnie, trafna uwaga! Jak tu można mówić o jakimś zarzucie, nie znając w ogóle ewolucji tych organizmów. W żadnym razie nie jest to błąd scenariusza, a jedynie Twoje widzi-misie. Pokazuje to trochę, że brak Ci wyobraźni i chcesz trzymać się pewnych znanych rytuałów i prawidłowości wyjętych prosto z ziemskich reguł i zachowań.

23. Ripley jakoś potrafiła w trzeciej części sklecić Androida, tak aby zaczął działać. Nie wiem czemu znów zakładasz, że naprawa funkcjonującego przecież robota jest niemożliwa. On sam jest w stanie nawet pokierować czynnościami, jakie należałoby podjąć w celu przywrócenie mu ludzkiej postury. Podróż statkiem obcych nie jest naciągana o tyle, że David potrafi nim sterować i z technicznego punktu widzenia nie widzę tutaj żadnych przeszkód. Zapasy jedzenia? Tutaj faktycznie można chwilę pomyśleć i zastanowić się jak Shaw poradzi sobie z tym zagadnieniem. Osobiście uważam, że mogła ona przy pomocy danych posiadanych przez Androida przeszukać szczątki Prometeusza, przeszukać przecież niemal idealnie zachowaną kapsułę ratunkową tudzież ten większy moduł, z którego korzystała Vickers. Myślę, że nie trzeba było pokazywać tych scen w filmie, jako że każdy może sam dojść do podobnych przekonań. Nie wiemy również co krył statek obcych. Dodam jeszcze, iż podróż na planetę pilotów przebiegałaby w kabinie kriogenicznej, więc ewentualne zapasy nie musiałyby być gigantyczne. Co działo by się dalej? Tego może dowiemy się w kolejnej części. W każdym razie Shaw musiała podjąć jakąś decyzję. Chęć poznania prawdy, zrozumienia celowości istnienia ludzi, planów zagłady naszej rasy przez pilotów oraz chęć zemsty za śmierć przyjaciół skłoniły ją do podjęcia takich kroków. Nie było sensu zostawać na planecie i czekać na ewentualną misję ratunkową lub wracać na Ziemię, skąd - jak podejrzewam - mogłaby już nigdy nie dostać zielonego światła na powrót w te rejony wszechświata.

Bardzo nie podobają mi się również Twoje arbitralne sformułowania, że na film nie wolno iść i nie wolno go wypożyczać. Pozwól, że to inni zdecydują za siebie.

Podsumowując, sądzę, że autor wątku zbyt mocno pragnie osadzić ten film w ziemskich realiach, doszukując się we wszystkich spornych momentach prawidłowości występujących na naszej planecie (np. gadka o cieczy i braku jej własności), nie przyjmując praktycznie żadnych założeń wynikających z oryginalności scenariusza i pomysłu piszących go osób. Powyższy wpis to w dużej mierze nie tyle opis faktycznych błędów filmu co raczej wytknięcie rzeczy, które najzwyczajniej w świecie nie podobają się Wiesławowi, a które nie mają charakteru uniwersalnych prawd o ''Prometeuszu''.

I jeszcze raz przypomnę, że magia tego typu filmów polega również na wszelkich niedopowiedzeniach. Przynajmniej ja lubię podczas projekcji lub też chwilę po jej zakończeniu trochę pomyśleć o tym, co przed chwilą widziałem, zastanowić się i spróbować stworzyć własne teorie w nadziei, iż być może moje wątpliwości zostaną rozwiane w kolejnych odsłonach serii. Wiesław najwidoczniej nie tylko nie widzi potrzeby stosowania takich zabiegów, ale też uważa je za ośmieszające reżysera i scenarzystów oraz świadczące o miałkości i braku logiki. Niestety. To nie jest film dokumentalny o życiu pszczół tylko film sci-fiction.



saferdrunk

saferdrunk

Zgadzam się z Tobą. Mimo że film może trochę razić naiwnością ludzi oraz kilkoma naciąganymi sytuacjami ale ja oglądałem go z zaciekawieniem

ocenił(a) film na 1
saferdrunk

bzdury piszesz takie że nie da się tego czytać, fanboju.

Na konkretne xzarzuty i brak logiki (nie tylko u obcych ale przede wszystkim u ludzi) na wszystkie nieracjonalne zachowania, na czyste idiotyzmy i dziury fabularne odpowiadasz w stylu:

"to jest rasa obcych i widocznie oni zachowują się tak a nie inaczej",

"a android robi to co robi na zasadzie chybił-trafił",

a gadająca obcięta głowa po 3000 lat podłączona do kabelka ożywa i gada "bo to nie głowa ożywa tylko komórki które porastały jej twarz ożywiają, Lenina pamiętasz"..

aż oczy bolą od czytania takiego matoła.

mercx

Bzdury pisze każdy kto się z Tobą nie zgadza ;p? Każdy z większą wyobraźnią/wiedzą to matoł?

Odpiszę na dwa:
"1. Scena otwierająca film - albinos wypija coś i się rozpada. Czy ta scena została w filmie wykorzystana? Nawiązano do niej? Czy ta scena zawiązała akcję? Po co w ogóle była? Czy rasa zaawansowana technologicznie nie zna innych metod infekowania planety życiem niż przez seppkuku jednego ze "swoich"?"
Dla mnie po prostu świetna scena. Zapewne kolonizują tysiące planet w normalny sposób a taki rytuał to może element ich religii/filizofii/widzimisię może sami odchodzą kiedy chcą dając życie jałowej planecie (dla mnie genialna sprawa). Może dla nich to największy zaszczyt i wyróżnienie. Nie ma nawiązania? - cały film jest o tej mazi.


"22. Co przetworzyła na swoje ciało usunięta hirurgicznie "ośmiornica" (czterornica?), że w kilka godzin urosła z 2-3 kilogramów do 500-800" - żarła cokolwiek: plastik, szkło, stopy metali, forma życia i jej metabolizm na 100% z uwagi na szybki wzrost i rozmnażanie jest odmienne od naszego. Patrz nasza muszka owocówka żyje kilka godzin a zdąży się rozmnożyć. Są bakterie które wcinaja plastik...

ocenił(a) film na 1
mercx

Dokładnie. Na tej zasadzie każdą bzdurę można "łyknąć".

ocenił(a) film na 8
Towarzysz_Wieslaw

blablabla to jest film, równie dobrze mógłbyś napisać że załoga "prometeusza" lecąc nawet z prędkością światła w mniej niż trzy lata zaleciała by do dupy, ale po co? fajnie mi się to oglądało

ocenił(a) film na 1
bleidd_1650

fajnie ci się oglądało jak wlecieli do du*y z prędkością światła?

mercx

pogilasz mnie po paróweczce? gili gili zrobi?

ocenił(a) film na 7
Towarzysz_Wieslaw

Oj tam, oj tam, ale przynajmniej burza krzemowa była ładna ;)

A tak na serio to jest najbardziej rzeczowa i trafna krytyka filmu, jaka pojawiła się na tym forum. Jestem świadoma wszystkich absurdów, choć na wiele potrafię przymknąć oko. Nie potrafię jedynie na czarną maź i operację Shaw. Poza tym zupełnie nie odpowiada mi Charlize Theron w roli Vickers. Nie mówię, że chciałabym zamiast niej widzieć od razu jakiegoś babochłopa, ale na pewno nie piękną, subtelną blondynkę, którą Theron bez wątpienia jest. Sigourney Weaver w "Obcym" była doskonała, siłę charakteru było widać nawet w wyglądzie, natomiast Theron.. Grała i grała dobrze, ale ja nadal widzę w niej bardziej ozdobę. W ogóle naukowcy.. Dlaczego oni muszą być tacy młodzi? W oryginalnym scenariuszu Holloway jest starszy, natomiast Shaw jest jego partnerką i studentką, to jest do przyjęcia, w filmie natomiast mamy wybitnych specjalistów ze świata nauki i wszyscy mają na oko po 30 lat. To oczywiście tyczy się nie tylko "Prometeusza". Kolejna sprawa, w ostatnich scenach pojawia się diakon, który na pewno ucieszył każdego fana "Obcego", pytanie tylko po co on się tam pojawia. W pewnym momencie widać wyraźnie, że Shaw odlatuje, spodziewam się, że diakon nie poleci za nią, więc jego rola się zaczyna i kończy w momencie wyjścia z Inżyniera. Wniosek? On się pojawia tylko do dekoracji, czyli mamy kolejną ozdobę, no chyba że w kolejnych częściach ktoś na ten księżyc wróci ;)

Po wadach, o których wszyscy piszą, czas poszukać zalet i tu muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się postać Davida. Jest bardziej złożona od pozostałych, przez cały film miałam wrażenie, że targają nim sprzeczne emocje (mimo że to robot), z jednej strony oddanie stwórcy, z drugiej chęć wyzwolenia się spod jego kontroli, z trzeciej świadomość, że nie jest do końca człowiekiem, przez co traktowany jest jak ktoś gorszy, a z czwartej pogarda dla ludzi. Wydaje się wręcz w pewnym momencie, że on bardziej utożsamia się z Inżynierami. Duży plus dla samego Fassbendera, zagrał swoją role po mistrzowsku. Więcej konkretów na obronę filmu nie potrafię znaleźć, może tylko dobre efekty, ale mimo wszystko dobrze się go ogląda, historia zaciekawia, dlatego traktuje "Prometeusza" nie jako zamkniętą całość, a jako zarys fabuły, w której postawiono wiele pytań i, jak napisałam w innym wątku, z wielkimi nadziejami czekam na następną część.

Venus_Vulgivaga

Ale jaki problem z operacją?
Za naszego życia jest ogromny postęp w medycynie - popatrz jakie tomografy były 10 lat temu a jakie są teraz.
Czy trudno sobie wyobrazić by mega drogi sprzęt medyczny wykonał taki zabieg? Że zastrzyk jaki bohaterka sobie robi to nie tylko znieczulenie ale i np. 1000% szybsza regeneracja tkanek i gojenie ran - nanoroboty.
Zresztą po co wysilać wyobraźnię - nasze porodówki, po porodzie położne gonią kobiety, co tam nacięty czy rozerwany srom. Ale nie, mając technologię pozwalającą na podróż międzygwiezdną i hibernację zapewne po operacji trzeba leżeć 14 dni plackiem...

ocenił(a) film na 1
Towarzysz_Wieslaw

Ty to wiesz. Ja to wiem. Wszyscy o tym wiedzą. Ale Gimbusów nie przekonasz.
________________________________________________________________________________ ___________________
SKORO FIRMA WYSŁAŁA STATEK NAUKOWO BADAWCZY "PROMETEUSZ" NA LV 223 I WYDAŁA NA MISJĘ BILION DOLARÓW TO BRAK POWROTU STATKU OZNACZA DOCHODZENIE I WYSŁANIE TAM EKIPY RATUNKOWEJ. A CO ZA TYM IDZIE ODNALEZIENIE TYCH FORTÓW SPACE JOCKEYÓW WRAZ Z STATKAMI W KSZTAŁCIE ROGALIKA. I RAPTEM W SADZE OBCY FIRMA DOSTAJE ŚWIRA NA PUNKCIE XENOMORPHÓW. A PYTANIE JEST PROSTE. CO BYŁOBY DLA WAS CENNIEJSZE STATEK KOSMICZNY I TECHNOLOGIA SPACE JOCKEYÓW CZY ORGANIZM WYKLUWAJĄCY SIĘ Z JAJA.

Towarzysz_Wieslaw

Hm... Argumentów po różnych stronach jest masa i dyskusji można prowadzić wiele. Prometeusza widziałam dwa razy. Pierwszy w kinie - i tu muszę się przyznać słabo go zrozumiałam. Niestety trafiłam na wycieczkę "młodzieży" która skupić się nie pozwoliła. Wówczas moja opinia była mówiąc z lekka dość niska. Drugi raz usiadłam w domu, na spokojnie w ciszy i chyba to jest najlepsza okoliczność do oglądania tego filmu. Większość z was jako pierwszy argument nielogiczności podaje pierwszą scenę, cóż nie zgodzę się za żadne skarby. Sam tytuł odpowiada nam kim jest ten dziwny gostek co sam siebie uśmierca trucizną - tak moi drodzy to wizja Prometeusza, tego co w mitologii najpierw ulepił człowieka, a potem podarował mu duszę kradnąc święty ogień. W filmie jest to oczywiście zupełnie inaczej, bo wszyscy wiemy że z jego "resztek" (że tak niemiło powiem) powstają ludzie. (to oczywiście duuuuży skrót) moja teoria nie musi być słuszna, ba zapewne będzie dość kontrowersyjna ale z racji na wykształcenie jakoś tak ten film tłumacze i trzyma się to kupy. W greckiej mitologii Prometeusz został ukarany za swój czyn, a bogowie (wyższa rasa, z której pochodził sam Prometeusz) nie była zadowolona z faktu powstania człowieka. I tu tłumaczę pomysł zgładzenia ludzkości. Zgadzam się też z teorią w której David (też bardzo ciekawie dobrane imię) jako nie człowiek (ale czy tak do końca sama maszyna....?) mógł posługiwać się nie emocjami, tylko racją wiedzy. Mógł posiadać on ogromną wiedzę zdobywaną z wielu źródeł i wybrał rację stanu. Uznał (moim zdaniem!), że tak będzie lepiej, dokonując czysto matematycznego obliczenia. Chwila na czarną substancję - w moim modelu jest to nic innego jak właśnie to co pozwoliło Prometeuszowi zasiać życie. Coś co może je zasiać, ale też może je odebrać. Znamy wszyscy "Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz" w wielu mitologiach ten sam czynnik stwórczy jest też czynnikiem zagłady. Co do faktycznych idiotyzmów typu "a nowa, niezbadana, niebezpieczna, planeta! otwieramy hełmy i kąpiemy się w tym boskim, zielonym morzu!" (to nie treść filmu tylko przykład idiotyzmu) No cóż, powiem jedno... - AMERYKANIE... i tu głos zawieszę... Zastanawiającymi dla mnie pozostają tylko niektóre kwestie, np czemu tak naprawdę ten język starożytny znał tylko David? Czy tłumaczyć to kwestią braku czasu czy też niedbalstwem "naukowców przyszłości", a może tym że ludzie tak ważną rzecz powierzyli "bezstronnemu robotowi". Faktycznie po co ta Pani kapitan tam była? Każdy z tego statku wychodził kiedy chciał jak chciał bez kontroli, a blonda siedziała w swoim "apartamencie". Nie wiem, może czekała na spuściznę po tatusiu. Co do samego "alien'a" (że tak skrótem go nazwę) bez wątpienia i rasa Prometeusza się go bała. Istnieje dla mnie duże prawdopodobieństwo, że i ona doprowadziła do zagłady/lub ucieczki rasy stwórczej. Przez analogiczny/bardzo zbliżony czy jaki tam był ten kod dna alieni i w nas widzieli swoje "legowiska". Film mógł być lepiej zrobiony, mogło być w nim więcej wyjaśnione albo przynajmniej z góry powiedziane że jest to tajemnicą, a nie nielogicznym niedopowiedzeniem. Co do wartości techniczno-biologicznych się nie wypowiem bo się nie znam. Przyjmuje je jako jakieś tam wyobrażenia przyszłości. Rozumiem też pociąg za szukaniem "stwórców" i uważam że bardzo ciekawie został on przedstawiony w filmie, nawet jeśli była to tylko pogoń za nieśmiertelnością umierającego starca (co też się w tematykę wpasowuje). Wszystkim polecam przerobić ten film przynajmniej dwa razy, bo to serio pomaga go zrozumieć. Czekam na jakieś KREATYWNE spostrzeżenia, i jeszcze raz powtarzam, że pewne rzeczy tłumacze w taki a nie inny sposób z racji jakiejś tam wiedzy i świadomości kulturowej (przez studia chyba już na stałe zakorzenionej)

canMara

Co do 1 sceny - nie jest pokazane że to ziemia(chyba że coś mi uciekło), mogło to być dawno temu w odległej galaktyce.
Ale pomysł dobry, może wywalili go tam za kare ą że coś po nim zostało to musiało zostać zlikwidowane.
Mój pomysł jest taki że robili to na ochotnika dając swoje życie dawali początek nowemu - na swój obraz i podobieństwo ;D.

Chyba David nie znał ich języka. Coś tam powiedział a gość mu urwał głowe (obraził pewnie jego matke ;]).

ocenił(a) film na 3
Towarzysz_Wieslaw

,,6. Kto jest dowódcą ekipy penetrującej schron? Dlaczego android robi co chce, nie konsultując z nikim swoich akcji? Dlaczego nikt - po pierwszym objawie niesubordynacji i działania na własną rękę nie reaguje? Android biega sobie samopas, wciska, wyciska, dotyka ... i nikogo nic nie niepokoi.'' - Największą wadą filmu Scotta jest moim odczuciu właśnie to, że załoga tytułowego Prometeusza nie tworzy zespołu ludzi, którzy ze sobą współpracują w celu realizacji jakiegoś z góry określonego głównego celu misji, wręcz przeciwnie działania większości bohaterów filmu można by podsumować znanym porzekadłem każdy sobie rzepkę skrobie. Z czego w decydującym stopniu wynika pewna chaotyczność fabuły filmu.

Członkowie załogi statku Nostromo w obliczu spotkania z niebezpiecznym i nieznanym im organizmem potrafili wspólnie planować określone działania. Nawet więźniowie z trzeciego Aliena potrafili ze sobą lepiej współpracować niż Ci pożal się boże naukowcy z Prometeusza.

Drugi poważny problem bierze się z tego, że jest to film, który z jednej strony przez wzgląd na kilka scen (wypowiedzi bohaterów) z początkowych jego fragmentów zdaje się aspirować do miana jednego z bardziej ambitnych tytułów z obszaru filmowej fantastyki naukowej (padają chociażby pytania dotyczące genezy życia na ziemi i życia po śmierci). Także ze względu na to że członkowie ekspedycji muszą być przecież wysokiej klasy przedstawicielami świata nauki wziąwszy pod uwagę fakt że większość z nich tytułowana jest mianem doktorów.

Z drugiej jednak strony na jego fabułę składa się parę różnych mocno naciąganych motywów, (które celnie wypunktowałeś), a przede wszystkim sporo scen ukazujących różne idiotyczne zachowania i głupie wypowiedzi poszczególnych bohaterów. Co tworzy bardzo nieprzyjemny kontrast z tymi ambitnymi wątkami leżącymi u podstaw fabuły filmu. Wątkami, które nie zostają w żaden sensowny sposób rozwinięte, no, bo przecież o ironio losu członkowie ekspedycji nagle orientują się, że inżynierowie, którzy mieli im dać odpowiedzi na większość pytań dręczących ludzkie umysły okazują się istotami wrogo nastawionymi, dążącymi do eksterminacji życia na ziemi. Życia, które kiedyś zapoczątkowali.

Wątek inżynierów i tego, dlaczego stworzyli życie ziemi a później postanowili je zniszczyć nie znajduje żadnego rozwinięcia w Przymierzu. Doktor Shaw, której najbardziej zależało na odnalezieniu odpowiedzi zostaje uśmiercona. Główny wątek leżący u podstaw nowej serii filmów osadzonych w uniwersum Aliena okazuje się, więc swego rodzaju ślepą uliczką.

Celem załogi statku naukowego Prometeusz było przecież przede wszystkim odnalezienie istot, które są odpowiedzialne za powstanie życia na ziemi, czczonych, jako bogowie przez starożytne kultury. A w następnej kolejności nawiązanie kontaktu z nimi.

mstrojny6

pogilasz mnie po paróweczce? gili gili zrobi?

ocenił(a) film na 3
Towarzysz_Wieslaw

Ekspedycji przewodzą Dr. Holloway i dr Shaw.

Towarzysz_Wieslaw

Ale żeś się chłopie rozpisał. To jest film science-fiction.

Towarzysz_Wieslaw

To że wszystko jest w nim nierealne to chyba oczywiste.

ocenił(a) film na 6
Towarzysz_Wieslaw

No i czemu Vickers ma w kajucie kabinę "lekarską" leczącą TYLKO facetów???

ocenił(a) film na 6
Towarzysz_Wieslaw

Ja zwykle nie jestem bardzo czepliwa w stosunku do filmów, ale muszę przyznać, że w Prometeuszu głupota i brak logiki były tak rażące, w szczególności w zakresie zachowania członków załogi, że po prostu nie dało się przymknąć oka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones