Potwora za dużo nie widać przez większość filmu (zakończenie na szczęście trochę to nadrabia). Ujęcia ataków proszą
się o ponowne nakręcenie. Zresztą nie tylko one. Cały film jest średnią produkcją klasy B, opartą na całkiem niezłej
powieści również klasy B (z książek Knighta tylko "Macki" mi się bardziej podobały). Jeśli ktoś chce obejrzeć coś w stylu
"Czegoś" Carpentera, to może po ten film sięgnąć. "Proteus" zły nie jest, ale chciałoby się, żeby był lepszy.