Podczas pokoju, nacjonaliści z całego świata głośno manifestują swoją gotowość do oddawania życia za Ojczyznę.
Kiedy jednak wybucha wojna to nagle się okazuje, że wolą te życie odbierać, a każdy kto nie ma na to ochoty,
choćby dlatego że jest wierny nauce Chrystusa, traktowany jest przez nich jako lewackie dziwadło.
Jestem ciekaw czy postawa Desmonda cieszyłaby się takim szacunkiem gdyby nie miał tyle szczęścia
i tak jak niektórzy jego koledzy zginął w pierwszych minutach boju.