Kolejny film, który świetnie obrazuje bezsensowność wojny, Wszyscy o tym wiecie ale bierzecie karabiny i idziecie walczyć... w imię czego? Angażujecie w to Boga, a co jeśli taki drugi Desmond Doss był po stronie japońskiej? Czy Bóg też go wspierał, czy w ogóle Bóg obiera jakąś stronę w takich konfliktach? Chętnie poczytam Wasze teorie jak to pogodzić. Wielki szacunek dla człowieka, który ma tak silne przekonania jak Pan Doss ale czy jak złodziej kradnie, a drugi stoi na czatach to winny jest tylko ten, który zabrał daną rzecz? Nie mi oceniać ale być tak radykalnym w jednej kwestii, a w innych już nie koniecznie to trochę dziwne, Szczególnie, że Biblia jest bardzo szczegółowa w wielu sprawach.