Moglismy dostac gorzkie, bolesne warte zapamietania. Dostalismy ckliwe gowno ze nadzieja zawsze wygrywa, bo hamburgery nie zniosly by psychicznie ze nie bylo happy endu. Szkoda, bo mialem dac filmowi 9 i serduszko, a dostanie 7 i raczej nikomu go nie polecę, bo z swietnego filmu zrobili zwykly przecietniak.
Glowna bohaterka na niezadowoloną, zdruzgotaną i w depresji nie wygladala, a nawet pojawil sie usmiech, i wlasnie o to mi chodzi. A do tego mamy na koniec tanią gadkę o wierze i nadziei.
Nie tyle boli, co po prostu mysle ze w wypadku tego filmu zostawienie widza w dyskomforcie na koniec bylo by lepsze bo bardziej zapadal by w pamiec, a zastosowano klasyczny hollywodzki schemat. Mozna bylo widza przymusic do pewnych przemyslen na temat nieuchronnosci losu i zatrzymania tego co stac sie musi, a tak zostalo to zmyte tanim tekstem w stylu "nadzieja i milosc zawsze wygrywa". Ale ok, moze sie czepiam, moze takie zakonczenie wiekszosci sie podoba.