Bardzo dobrzy aktorzy, świetne zdjęcia i montaż, ale scenariusz, bardzo, bardzo słaby. Kobieta ma cały tydzień, żeby zrobić jedną prostą rzecz. W zasadzie w niedzielę już może wszystko ogarnąć, a zamiast tego idzie do kościoła. Brak jakiegokolwiek sensu czy logiki pod koniec filmu (pierwsze dni można tłumaczyć totalnym szokiem w obliczu dziwnych zdarzeń). Szkoda, bo film mógł być na prawdę dobry.
też nie rozumiem, czemu nie powiedziała mu prawdy (albo nie rzuciła w niedzielę ultimatum - wiem, że chcesz mnie zdradzić i jeśli wyjedziesz w środę spodziewaj się rozwodu ;) )
A / Może po prostu chciała się przekonać jak daleko się to wszystko posunie i była przekonana ,że jest w stanie pełnić nad przeznaczeniem pełną kontrolę?
B / Może bała się ,że zostanie przez męża zignorowana lub wręcz przeciwnie ,będzie ją podejrzewał o obłęd?
C / Może w głębi siebie chciała ,aby poniósł konsekwencje swego czynu?
D / Może wszystko to od śmierci męża to jej chory stan wyobraźni spowodowany dużą dawką leków?
Zbyt wiele zagadek. Zbyt wiele pytań.
3/10, kilka szybkich spostrzeżeń, bo nie za bardzo mi sięchce pisać o tym gniocie.
1. Przeraźliwa nuda.
2. Karygodnie zmarnowany fajny pomysł.
3. Nieprzekonujące aktorstwo.
4. Głupota ostatnich scen - na szosie ciężarówka nie jest w stanie zahamować na pół kilometra przed innym autem, drzwi w aucie nówka funkiel nagle zacinają się (żal), bezsens ukazania ciąży.
5. I ostatnia uwaga ogólnej natury: czy ta cholerna Bullock mogłaby zagrac choć raz w przynajmniej DOBRYM filmie?!