no to nic dziwnego, że nawiązał kontakt z amerykaninem bo to typowe dla USA podejście, a w europie raczej by u swojej rodzinki pracowała, skończyła studia i ostatecznie robiła zupełnie coś innego, przede wszystkim miała poważne francuskie zabezpieczenie socjalne więc podejście u jej rodziców "od małego ważna jest forsa, muszę zarabiać dla siebie jak najwięcej" jest amerykańskim podejściem w filmie. Tylko amerykanie mogli by podkleić coś takiego w usta europejczyka. Dzięki temu film bardzo pusty jak dla mnie, czytanie przez bohatera opowiadania jak z książki, widz ma posłuchać i mieć wyobraźnię, albo przejmować jego bajki (te słowa w innych europejskich realiach otoczenia są obce niepasujące). Problem, że bohater opowiada o niczym, a bohaterka słowa nie piśnie, że on mówi dla samego mówienia. Bohater odstający od świata, a bohaterkę znów wyprodukowana bardzo amerykańsko, i cały film scenarzysta wciskają bohatera w ten świat na siłę (typowe amerykańskie podejście). Typowe amerykańskie podejście i mamy romans amerykański ale w europie i nie wyjdzie z tego międzynarodowy romans.
7 razy w krótkim komentarzu napisałeś 'amerykański', jeszcze kilka razy 'francuski'/'europejski'. Niepotrzebne i głupie jest takie skupianie się na narodowości. To, czy te rozmowy są pseudointeligenckie to już inna rzecz, ale chodzi o klimat i nastrój wytworzony przez dwójkę obcych sobie ludzi rozmawiających jeden jedyny raz, w obcym mieście.