Głupia rzecz... Minęło kilka tyg od kiedy byłam w kinie i kiedy dziś o nim myślę, stwierdzam że... był fantastyczny. Inny? Tak, ale wspaniały na swój sposob. Pozwalający lepiej zrozumieć pierwszą część, wiele do niej wnoszący. Sama tego nie rozumeim... Dziwne uczucie tak zmienić pogląd i spojrzenie na coś..

Faktycznie, trochę to dziwne. Ale nie roztrząsajmy tego, skupmy się na konkretach. "Przed zachodem..." jest filmem bardzo dobrym i równie mocno urzekającym co "Przed wschodem". Jego wielkie siła polega na tym, że ogladając go, mamy wrażenie, że zestarzeliśmy się równolegle i w podobny sposób, co jego bohaterowie. Są nam bliscy, bo przeglądamy sie w tym filmie, jak w lustrze dla trzydziestolatków. A lustro wcale nie mówi nam, że jesteśmy najpiękniejsi na świecie... Dobrze, że ta kontynuacja powstała. Czekam na "Od wschodu do zachodu słońca"... Kto wie.

wcale nie zedpsuta kontynuacja,po prostu realna...ciepla,smutna...uważa m ze nic jej nie brakowało,to zycie