PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=797588}

Przedszkolanka

The Kindergarten Teacher
6,7 9 782
oceny
6,7 10 1 9782
7,0 26
ocen krytyków
Przedszkolanka
powrót do forum filmu Przedszkolanka

W przeciwienstwie do izraelskiego orginalu w ktorym przedszkolanka doznaje obsesji na punktcie dziecka ze swojej sfery kulturowej i etnicznej, w tym filmie mamy wyraxnie zarysowane roznice kulturowe i etniczne pomiedzy rodzina dziecka a socjalizujaca go przedszkolanka.
Nie chce sie mylic ale wylaga na to, iz w mysl zachodniej cywilizacji wspolczucia i rzekomej wolnosci polozono na oltarzu prawo rodzicow do wychowania wlasnego dziecka tak jak oni chca. Przedszkole jest tutaj narzedziem przymusowej socjalizacji i prania mozgow malych dzieci a nie instytucja dbajaca o ich rozwoj.
Maly chlopiec w wieku 6 lat zdradza talent poetycki i co z tego? W imie jakich wartosci ten wlasnie talent ma byc wazniejszy od drugiego talentu jaki chlopiec moze miec mp. piekarskiego lub hodowcy koni wyscigowych lub talent sprzedawcy poniewaz jego rodzina od pokolen sprzedawala daktyle na targu.
Podnoszenie rzekomej sztuki na piedestal wartosci absolutnych jest typowe dla obecnaj kultury zachodniej. Dzieki takim zabiegom filmy typu Avengers czy Czarna pantera bija rekordy sprzedazy.

nawieczor

Kryzys wieku średniego ukazany w relacji z przedszkolakiem.
Chłopiec wykazywał nieprawdopodobne wręcz zainteresowanie jak na swój wiek układaniem wierszy, natomiast spłycenie absolutne i pominięcie tego, byłoby karygodne.

nawieczor

Infantylizacja współczesnych społeczeństw, spłycanie ich wartości i nie angażowanie w rozwój intelektualny są tu wyraźnie zarysowane. Ojciec dziecka mówi wprost, że potrzeby dzieci są niskie, więc wnioskujemy i widzimy, że takie też mu funduje. Chłopiec nie sprzeciwia się niczemu. Ani ciągłym pracom w przedszkolu, ani zachowaniu nauczycielki, czy też niani. Ciekawe jest to, że mimo, iż przez cały film miałam wrażenie, że to dziecko nie jest zainteresowane otaczającą go rzeczywistością, nagle wykazuje wyraźne działanie względem przedszkolanki. Po miłym i błogim dniu jest świadom, do czego właśnie doszło. To daje do myślenia. Za kogo my mamy dzieci, a kim one tak naprawdę są i co w nich drzemie? To często trochę dorośli, tylko że mali.

Isabell_nine

W tym filmie widać w jakim logicznym szpagacie znajdują się elity cywilizacji zachodu.
- z jednej strony cały czas powtarzają, że wszystkie kultury są równej "wartości" i nie można ich porównywać ze względu na osiągnięcia cywilizacyjne
- z drugiej każdy z poza anglosaskiej kurtyny traktowany jest jak dzikus który wymaga socjalizacji. Pytanie dotyczy zawsze tylko stopnia opłacalnej socjalizacji.

Np. USA Media zainteresowały się 8 latkiem z Nigerii gdy wygrał turniej szachowy, wcześniej mieszkał w przytułku dla bezdomnych
https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-8-letni-bezdomny-uchodzca-zostal-mistrzem- szachowym-wszystko,nId,2892039

ocenił(a) film na 7
nawieczor

Co za bzdury.
W filmie w ogóle nie są poruszane kwestie kulturowe w takim kontekście jaki opisujesz, wręcz przeciwnie - Lisa czuje się wyautowana i niezrozumiana, a talent Jimmy'ego niezauważony przez najbliższych. Niezależnie od kultury i środowiska, w którym żyją. Talent i wrażliwość stanowią tu kwestie uniwersalne.

Kobieta jest zafascynowana nie tyle samym dzieckiem ile jego geniuszem, tak przez nią poszukiwanym i niedoścignionym. Chce ów geniusz pokazać światu, uratować przed zagładą i zapomnieniem. Stara się nie uronić żadnego słowa płynącego z ust dziecka. Popada w obsesję, czując, że nikt inny tego talentu nie zrozumie, a może i nie dostrzeże.

I kolejna kwestia - odwrażliwienia naszego społeczeństwa, w którym prym wiodą gadżety, komórki i social media. Dzieci Lisy (a przed wszystkim córka) są w ten płytki świat już mocno wkręcone; kobieta przeżywa ich lenistwo umysłowe, brak ciekawości świata i kreatywności. Szanse na rozwój tych aspektów zauważa u Jimmy'ego, jednak wie, że bez zadbania o to co najważniejsze wszytko może ulec zaprzepaszczeniu.

O tym jest film. Nie widzę w nim żadnej podprogowej ideologii, tym bardziej rasizmu.

Nancy_Corighan

Co za bzdury piszesz?
Nastepnie potwierdzasz ze geniuszem jest talent kilkuletniego dziecka do ukladania ciagow slow.

Powtorze jeszcze raz moje pytanie dlaczego talent poetycki jest nazywany "geniuszem" a talent do np. sprzedazy rzeczy nie?

ocenił(a) film na 7
nawieczor

Dlaczego chłopiec miał zostać zaniedbany w sferze, w której przejawiał ponadprzeciętne zdolności (?) Czy był genialny w innych sferach - tego reżyserka nam nie pokazała. Można przecież kształcić się w kilku kierunkach, a potem zdecydować co chce się w życiu robić. Czy być geniuszem poezji czy mistrzem w kopaniu rowów

ocenił(a) film na 7
nawieczor

c.d.
;)
Akurat ktoś chciał skupić się na sztuce, ukazać ciut metafizyki i odrobinę tęsknoty za nimi.

A, jeszcze jedno - nie za bardzo rozumiem dlaczego przytaczasz takie tytuły jak "Czarna pantera" czy "Avengersi" w kontekście sztuki "wysokiej" (bo chyba o niej dywagujemy). Przecież to typowe symbole współczesnej popkultury.

PS. Jeśli nie pojmujesz wartości sztuki, metafizyki i artystycznej wrażliwości to chyba faktycznie, szkoda... słów.

Nancy_Corighan

Juz dwukrotnie nie odpowiedzialas na proste pytanie.

Zadam je po raz kolejny.
Na jakiej podstawie uwazasz ze wartosc "sztuki" i "artystycznej wrazliwosci" jest wieksza niz inne wartosci.
Oraz dodatkowo:
Czy wyzsza wartosc sztuki upowaznia ciebie do przestepstwa, pogwalcenia praw podstawowych kazdego czlowieka w imie tych rzekomo "wyzszych wartosci"?
Dlaczego przedszkolanka nie rozwija sztuki i artystycznej wrazliwosci u siebie?
Porywanie cudzego dziecka jest przeciwienstwem tych rzekomo wyzszych wartosci.


Jezeli tak uwazasz to nie mamy o czym rozmawiac jak sama napisalas.

ocenił(a) film na 7
nawieczor

Po pierwsze - odpowiedziałam na Twoje pytanie już kilkukrotnie, film odpowiada na Twoje pytanie nie raz.

Dlatego powtarzam - jeśli nie widzisz wartości w sztuce to po prostu nie mamy o czym dyskutować (ja właściwie straciłam do rozmowy z Tobą ochotę i nie mam zamiaru powtarzać wszystkiego jak zdarta płyta odbijając się od ściany abnegacji i niezrozumienia).

Nie pojmuję skąd tego typu zarzuty. I skąd tyle pretensji. Czy ja napisałam, że przedszkolanka powinna porwać chłopca? Czy napisałam, że postąpiła właściwie? Wciąż piszę o braku chęci rozwijania tego konkretnego talentu (obok innych aktywności) u syna przez jego ojca. Czy rozwijanie także tego talentu byłoby czymś niewłaściwym?
I mam tu na myśli normalny rozwój, a nie zajęcia oparte na jakiejś obsesji nauczyciela.

Lisa starała się sama rozwijać na polu sztuki i z pewnością wiedziała o niej o wiele więcej niż osoby z jej otoczenia. Dlatego potrafiła ujrzeć tak wielką wartość w talencie poetyckim Jimmy'ego.

A jeśli chodzi o mnie - tak, uważam, że sztuka stoi ponad kopaniem rowów czy innymi ludzkimi aktywnościami, do których nie potrzebujemy wyobraźni, kreatywności, otwarcia umysłu, inteligencji, itd. Ponad tymi, które nie tworzą i nie posiadają za grosz elementu metafizyki czy głębi. Jeśli ktoś jest mistrzem kuchni, tworzy niepowtarzalne smaki, zapachy, a w związku z tym przeżycia i emocje to też przecież możemy nazwać jego aktywność w pewnym sensie sztuką. Sztuką kulinarną. Jeśli już tak bardzo chcesz wyjść poza pojęcie sztuki jako takiej (sztuk plastycznych, muzyki, literatury, itp.).

No ale cóż - jak widzę to może być dla Ciebie już zbyt trudne do ogarnięcia.

ocenił(a) film na 7
Nancy_Corighan

Ja odbieram to jednak trochę inaczej. Wydaje mi się że ojciec dziecka rozumiał jego talent, ale mimo wszystko chciał, by pozostało ono dzieckiem. Nie sprzeciwił się w końcu Lisie, gdy ta zasugerowała że będzie się nim opiekować. To ona cały czas chciała więcej, stała się obsesyjna, liczyły się tylko jej wybory. Przecież po spektaklu zabrała dziecko do siebie, bez żadnej informacji. Dla rodzica pięciolatka jest to absolutnie niedopuszczalne, a niejednokrotnie utrudniała kontakt z rodziną, na przykład gdy zabrała mu telefon w muzeum.

W ogólnym odbiorze mam wrażenie, że ona była po prostu zazdrosna o jego talent, szczególnie że na początku przedstawiała jego prace jako swoje. Kreowała się na nadintelektualistkę, choć wcale nie miała do tego predyspozycji. Nawet córka podczas kłótni wytknęła jej, że zaczęła się robić dziwna po zapisaniu się na kurs poetycki. Przez to usprawiedliwiała swoje czyny wyższym dobrem literackim i talentem, zapominając o moralności i prawie do bycia dzieckiem.

ocenił(a) film na 8
nawieczor

Kojarzysz piramidę potrzeb Maslowa? Właśnie sobie wymyślam taką piramidę ludzką, uwzględniając rolę człowieka w społeczeństwie. Tam gdzie Maslow (oczywiście) umieścił potrzeby fizjologiczne ja umieszczam roboli. Ludzi którzy zabierają nasze śmieci spod śmietnika na wysypisko, ci co układają kostkę brukową na nowym chodniku, sprzedawcy w sklepie, ludzie pracujący taśmowo na produkcji, żywe potykacze itp. Moim zdaniem jest to największa i najbardziej potrzebna rola w społeczeństwie. Bez tych roboli cały nasz niby cywilizowany świat runąłby szybko. Nie można też zapomnieć, że ta grupa znajduje się u spodu piramidy, podtrzymując jej wyższe stopnie. Jest na dole dlatego, że niżej już nic wartościowego nie ma. Co oznacza, że nie ma człowieka, który (chcąc czy nie chcąc) by tam nie pasował.
Wracając do Maslowa - każdy wszędzie jest w stanie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Załatwisz się do rowu, napchasz się zieleniną, która rośnie obok, pomożesz sobie ręką, po czym zadowolony zaśniesz szczęśliwy oglądając gwiazdy. Taka wizja jest na pierwszym poziomie. Kilka poziomów wyżej odpowiednik wypróżni się w złotej muszli klozetowej, po obfitym obiedzie serwowanym przez mistrza kuchni, po czym położy się na najwyższej klasy materacu, nakryje satynową kołdrą siebie oraz niezwykłej urody partnerkę, żeby przed błogim snem oddać się anielskim rozkoszom.

Może nam też kiedyś pisany był pałac zamiast rowu, tylko nikt w nas nie zauważył "talentu poetyckiego". Nieważne, i tak potrafimy pod gołym niebem być szczęśliwi szydząc w myślach z tych co mają lepiej.
Osobiście wolałbym jednak kiedyś spotkać taką Przedszkolankę niż teraz tracić noc na pisanie bzdurnych komentarzy w internecie.

ocenił(a) film na 7
nawieczor

Otwórz sobie jakąś sztukę Szekspira i zastanów, czemu skoro i w jego czasach było od cholery świetnych handlarzy, to Twoje dziecko, nawet jeśli będzie zawodowo sprzedawać chleb, musi tego Szekspira chociaż raz w szkole otworzyć.
I tak, Szekspir też jadł chleb, bo światu generalnie potrzebni są i piekarze, i pisarze. Problem polega na tym, że o dobrego piekarza jest dużo łatwiej niż o dobrego pisarza, i że w kapitalizmie kultura zawsze będzie mniej opłacalna, bo nie generuje takich zysków jak chleb. Dlatego niejako za domyślne traktuje się w nim wyposażanie dzieci w "fach", który zapewnia chleb. Ale bez kultury i tych wszystkich Szekspirów nie ma społeczeństw, nie ma cywilizacji, nie ma wartości, są tylko grupy połączone wspólnymi interesami i zależnościami ekonomiczno-bytowymi.
Więc takie talenty trzeba szybko wyłapywać i wspierać, a przynajmniej pokazywać im alternatywę, bo niejako systemowo wszyscy jesteśmy od małego programowani właśnie na sprzedawców chleba. Argument opłacalności zwycięża zawsze, dlatego potrzeba idealistów. Oni zawsze i tak będą w mniejszości.
Ten film nie daje zresztą jednoznacznej odpowiedzi na to, co jest bardziej wartościowe - tezy o tym, że byłaby to sztuka, padają tu wyłącznie z ust kobiety, której motywacje nie są do końca wyjaśnione, i plasują się gdzieś pomiędzy idealizmem, niespełnionym macierzyństwem a zaburzeniami psychicznymi.

Nancy_Corighan

trafny komentarz, też tak odebrałam ten film.wg mnie pojawił się tutaj też motyw zazdrości a także tłamszenie jednostki wyróżniającej się. zajęcia na których Lisa po przeczytaniu kolejnego nieswojego wiersza zostaje zaatakowana przez grupę, że nie trzymała się polecenia przy pisaniu wiersza i napisała go z innej prespektywy itp. poza tym wujek chłopca jak i ex niania wg mnie byli zazdrośni o to,że chłopiec ma talent, stąd zlali Lisę.

ocenił(a) film na 7
solarzsylwia

Trudno powiedzieć, czy byli zazdrośni. Po prostu talent chłopca nie miał dla nich większego znaczenia.

ocenił(a) film na 6
nawieczor

Mnie z kolei frapuje, dlaczego wszyscy mówią tutaj tylko i wyłącznie o geniuszu tudzież talencie chłopca? Czy nikt nie poszedł inną drogą i nie wziął pod uwagę, że dziecko najzwyczajniej w świcie było chore? Abstrahuję od reszty fabuły, fascynacji i zafiksowania naszej przedszkolanki. W mojej opinii, wyglądało to na pewien rodzaj autyzmu...Dzieciak był wycofany, małomówny i z pewnością nie wpisywał się swym zachowaniem w typowego 5-6 latka. Zakłada na odwrót koszulkę, co może być celowym zabiegiem reżysera, dla podkreślenia jego przypadłości. Owszem, możemy to nazwać po części geniuszem, ale jest to raczej geniusz, na który chłopiec nie ma większego wpływu. Robi to bezwiednie i gdyby go zapytać, pewnie nie byłby w stanie sensownie odpowiedzieć jak to czyni. Wiersze pojawią się w jego umyśle nagle, bez jakichkolwiek większych przemyśleń, nie wspominając już o tym, że z pewnością jest mu obce znaczenie połowy słów jakich użył. Dzieje się to analogicznie jak u osób, które mnożą "w głowie" dziwięciocyfrowe liczby, wyciągają z nich pierwiastki, a zapytani o datę sprzed pół wieku, potrafią w sekundę podać dzień tygodnia jaki jej odpowiada. Oczywiście nie mają pojęcia jak to robią...

ocenił(a) film na 7
Bokciu

Nie sądzę aby był autystyczny. Takie dziecko nie poddałoby się tak prosto takiej presji, ona go cały czas gdzieś odciąga na bok, coś
mu pokazuje, coś mówi, zabiera go na wieczór literacki, później do swojego domu. Wreszcie odbiera go z przedszkola, wyjeżdżają, kapią się w jeziorze. To dziecko jest kontaktowe i odważne, nie jest wycofane, jest pokorne w stosunku do życia, ale mądre i bystre.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones