Widać, że K. Williamson odpowiadał za scenariusz - ironia goni ironię. Sam film sprawdza się jako horror komediowy bardziej niż jako prawdziwy film grozy. W miarę wciągająca fabuła, kilka ciekawych wątków pobocznych (ciekawy wątek gejowski), jak zwykle wspaniała Ch. Ricci, kiepski J. Jackson, złe efekty specjalne, sprawna reżyseria. Do wspomnianego scenariusza nie można się przyczepić, jak zawsze w przypadku williamsonowskich wypocin.