Zgadzam sie z opiniami przedstawionymi w innych tematach. Sympatyczny, subtelny, naturalny, bezpretensjonalny z dobra gra aktorow film. Zadne arcydzielo, ale warty ogladniecia jako przedstawiciel gatunku "romanytyczna komedia". Dialogi sa inteligentne, bardzo prawdziwe (sam naleze do gatunku "emotif" wiec wiem cos o tym :)), i do tego miejscami bardzo smieszne. Jednym slowem, film dla kazdego, latwy i przyjemny w odbiorze. Dlaczego wiec taki film nie jest rozpowszechniany w masowych kombajnach typu np. Multikino w Krakowie a w malych, kameralnych kinach? Ogladalem go w malym krakowskim "Mikro" w malutkiej salce na kilkanascie osob. Czyzby tego typu film nie mial szans na wieksza, masowa ogladalnosc? A moze dlatego, ze nie ma anglosaskiej proweniencji? Z drugiej strony jakze francuska "Amelia" cieszyla sie duzym, masowym wzieciem. Nie rozumiem tu czegos.