nie znam drugiego aktora który równie przekonywująco zagrałby mordercę-psychopatę (w
jednym z najbrutalniejszych filmów w historii "Człowiek pogryzł psa") a następnie (fakt że
prawie 20 lat później przy pewnej zmianie warunków fizycznych - trochę się przytyło) tak
uroczego, nieporadnego i ciepłego bohatera jak Jean-Rene.