I nic. Nic nowego, nic orginalnego. Moim zdaniem współczesnym twórcom zaczyna już brakować albo pomysłów na film, albo też jak już mają w sumie niezły pomysł to i tak nie potrafią go wykorzystać.
Podobno ten film jest na podstawie książki. Nie wiem czemu wydaje mi się, że książka jest od filmu dużo lepsza i że fabuła wiele straciła podczas adaptowania jej na potrzeby filmu. Heh, choć z drugiej strony czy nie tak jest zazwyczaj? Mają fajną książkę a potem wycinają połowę i zostaje takie COŚ. Rozumiem, film i książka rządzą się innymi prawami, tylko że zazwyczaj wycina się nie te elementy co trzeba. Mam przeczucie, że tak było i tym razem. A szkoda, bo w sumie jak się dłużej zastanowić sam pomysł nie jest taki zły, a film na jego podstwaie mógłby być na prawdę dużo, dużo lepszy lub chociażby bardziej wciągający i posiadający normalny ciąg przyczynowo-skutkowy.