PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469828}

Przetrwanie żywych trupów

Survival of the Dead
4,4 2 159
ocen
4,4 10 1 2159
3,3 3
oceny krytyków
Przetrwanie żywych trupów
powrót do forum filmu Przetrwanie żywych trupów

Porażka

ocenił(a) film na 3

I to na całej linii.

Dopiero wczoraj zasiadłem po raz pierwszy do ostatniego "dzieła" Dziadzia Romka. Zbierałem się do tego przez prawie dwa lata, bo jestem ogromny fanem twórczości Georga A. Romero... no może nie fanem całej jego "playlisty", a pierwszej trylogii o zombies, której wszystkie części bez wątpienia powinny stać za przykład wzorowych zombie movies.

Zebrałem się, obejrzałem i... zawiodłem. Podobny zawód odczuwałem przy "Land of the Dead" (który teraz po Survivalu całkiem urósł w moich oczach). Przy "Diary..." nie było tak źle. Uważam, że "Kroniki..." są całkiem udanym filmem, najlepszym z całej nowej trylogii. Ale "Survival..."

Co tu napisać?

Może to, że film jest po prostu dnem. Nie ma tutaj ani trochę prawdziwego Romera z pierwszej trylogii. Pomijając pewne wstawki, które miały być mrugnięciami w stronę widzów pamiętających pierwsze filmy, to całość trąci okrutnym żartem z przeciętnego "oglądacza". Idiotyczna fabuła, tragicznie przerysowani bohaterowie, głupkowate filozofowanie na siłę... Niektóre sceny (zwłaszcza te, które powinny nam dostarczać radochy - zabijanie zombies) wyglądają po prostu jak wrzucone na siłę byleby tylko gniot trwał troszkę dłużej. Muldoon, który wpierw rzuca debilnymi frazesami, że umarłych należy trzymać przy sobie, a nie zabijać ich w następnych scenach rozwala im dość ochoczo łeb po łbie. Żołnierze, którzy nie mając żadnego sensownego planu kręcą się w kółko jak psy za swoimi ogonem. Jakiś nowomodnicki gówniarz z pedalską fryzurką, pojawiający się "chujwiepoco" w tym filmie, z chrapką na grubą kasę zamkniętą w furgonetce. Kasę? No proszę was... To może i przeszło w "Land..." Ostro poryta lesba (nadmieniam ponownie - LESBA), która stara się powstrzymać kolegę przez popełnieniem samobójstwa, bo... "pójdzie za to do piekła".

Chujowy montaż, chujowy scenariusz, chujowa praca kamery, chujowe kadry, chujowe efekty specjalne. Nawet rozrywanie Lem'a Muldoon'a, które miało nam chyba przypominać scenę z kapitanem Rhodesem (Day of the Dead) wyszło po chińsku, czyli jako-tako. Panna zombie ujeżdżająca konia? Bez komentarza. Nawiązanie do sceny z oryginalnego "Dawn of the Dead" w której Peter strzela do zmartwychwstającego Rogera, tutaj nie ma ANI TROCHĘ napięcia i klimatu z pierwowzoru (scena z początku, przy ciężarówce).

Dziadzio Romek miota się we własnej oryginalnej koncepcji Z-Movies i próbuje ją umieścić w ramach współczesności. Niestety idzie mu to... nie, zaraz NIE IDZIE MU TO. W ogóle mu się nie udaje. Po jaką cholerę po takiej "zwyżce" jaką było "Diary" (nie bawiące się zbytnio w analizę społeczeństwa etc. etc.) wracać na szlak utarty dupiatym Landem...

O ile takie sceny jak zombie przykute łańcuchami i monotonnie powtarzające czynności wykonywane tuż przed śmiercią ujdą i są nawet ciekawe, to już "zedy" strzelające z broni palnej, ujeżdżające rumaki czy GOTUJĄCE są po prostu żałosne i budzą uśmiech politowania.

Co ciekawe, dziadzio sam się potyka o swoje pomysły i plącze w zombiaczych wątkach. O ile wszyscy dobrze pamiętają w oryginalnej "Nocy żywych trupów" zombie wcinały szczury i inne tałatajstwo kręcące się przed domem więc dlaczego tutaj reżyser forsuje idiotyczny pomysł jakoby ludzie chcieli NAUCZYĆ zombiaki jeść zwierzęta?

Mógłbym tak jeszcze godzinę, ale chcę i sobie i wam oszczędzić czasu.

W sumie w całej tej sytuacji są dwa plusy. Pierwszy, to identyczna scenka jak w Diary (co było dla mnie zaskoczeniem, bo nie rozpoznałem tego aktora od razu). Druga, to fakt, że nawet cieszę się iż "Survival..." to gniot. Przynajmniej mój Box of the Dead z wszystkimi pięcioma filmami pozostanie nienaruszony, bo "Survivala..." nie mam zamiaru do tego dołączać. Romek się skończył czy ktoś chce czy nie.

ocenił(a) film na 5
Kuba1982

Zgadzam się z tobą prawie we wszystkim. Niestety George A. Romero (mówię to z przykrością, bo jestem fanem jego pierwszej trylogii) nie umie się zdecydować czy chce robić filmy z przesłaniem, moralizatorskie, filozoficzne, czy też coś na kształt nowych filmów akcji z zombies jako mięsem armatnim czy też chce spróbować bawić się w czarny humor z zombies. Przykra sprawa, bo fani oglądają każdy nowy film George'a, a tu kaszanka coraz większa. Niedługo będzie się wstyd przyznać, że uważało się go za dobrego reżysera. Aż w sercu ściska, że takie niezdecydowanie w jakim kierunku podążyć psuje mu renomę, uszczupla rzesze fanów i niejako wymazuje go z historii horroru jako bardzo dobrego reżysera. Nie wiem czy Romero kręci już tylko filmy, by jakieś tam dolary na starość przekazać rodzinie, czy też jak wcześniej wspomniałem gubi się i miota i nie może zdecydować, a wystarczyłoby, gdyby bez patrzenia na resztę twórców podążał starym, dobrym, utartym przez siebie szlakiem.
P.S. W czym się nie zgodzę? Osobiście uważam, że chociaż land komercyjny i oparty przede wszystkim na efektach i akcji jest lepszy niż moralizowanie na siłę w Diary. Ten zabieg był tak sztuczny, że bardzo mnie zniechęcił, a wcale nie musiał się tam w ogóle znaleźć.

ocenił(a) film na 6
Kuba1982

och scena masturbacji na początku była komiczna. połowa flaków też była komiczna. i połowa fabuły (bo druga połowa to tzw gaps of indeterminacy - to co sobie domyślasz ;D).

uśmiałem się na tym filmie, jedynym zgrzytem była świadomość, że nie takie było założenie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones