Ale o co chodzi? Jakaś inna panna zastępuje zjawiskową Zhang Ziyi! Nie rozumiem tej sytuacji. Panna Ziyi pociągnęła poprzednią część, a teraz ma nie wystąpić? Dlaczego? Za droga? Za stara? Grrrr! Film właśnie dużo stracił w moich oczach.
Też tego nie rozumiem. Wspaniała Zhang Ziyi była najjaśniejszym punktem pierwszej części. Następczyni ma tak wysoko zawieszoną poprzeczkę, że raczej na stówę mnie zawiedzie :(
Ta ostatnia scena nie była dosłowna i pewnie wcale nie zginęła. Ja jestem bardziej zaskoczony z tego powodu, że w tej części zagra Thanh Van Ngo. Ona też umie się bić, ciekawe jak wypadnie.
Cóż, ja niestety sądzę, że była całkiem dosłowna.
Azjaci uwielbiają tworzyć smutne i tragiczne zakończenia.
W przeciwieństwie do Europy/USA u nich nie ma tendencji do ożywiania bohaterów na siłę tylko po to, żeby zrobić happy edn.
Mnie martwi inna rzecz... obawiam się, że skoro za produkcję odpowiadają zupełnie inni ludzie (i tylko Chiny/USA), nic w tym filmie nie zostanie z magii oryginału.