Zobaczyłam fragment tego filmu skacząc po kanałach, stwierdziłam o to może być ciekawe, przewinęłam do początku, no i co? I lipa.

Ciągle zachodzę w głowę jak można to było tak koncertowo spartolić historię, która jest wręcz idealna do zrobienia trzymającego w napięciu filmu. To chyba jeden z najbardziej niewykorzystanych potencjałów w historii kinematografii

Są momenty tego filmu, kiedy nawet coś zaskakuje - myślisz o ok coś zaczyna się dziać i nagle skok do jakieś sceny przeciągniętego dialogu, który jest kompletnie z dupy. I tak w kółko. Oglądasz to mając nadzieję, że może wreszcie reżyser się ogarnie, ale tak się nie dzieje.

Zdjęcia, montaż, kolorystyka rodem z Miami Vice drażnią najbardziej, kompletne zabijając klimat który mógłby w tym filmie być. Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na takie rozwiązania w filmie który przecież nie był kręcony przez studentów pierwszego roku reżyserii. Przez cały czas zamiast oglądać ma się nieodparte wrażenie, że reżyser nie ma zielonego pojęcia jak przekazać widzowi emocje które ma czuć.

Jedyne co w tym filmie sprawia że opada szczęka to brak jakiekolwiek sensu, już o tym jest dużo napisane na forum.

Naprawdę zaskakująco ciężko jest przez to przebrnąć. Chyba jedynym plusem całego towarzystwa jest Jessica Lange jak zwykle niezawodna w roli histeryczki. No i może trochę muzyka. No cóż, na pocieszenie i zatarcie złego wrażenia pozostaje chyba tylko obejrzenie oryginału?